Od pewnego czasu na urlopach są już zawodnicy Victorii Piła, Kolejarza Rawicz, Ostrovii Ostrów Wielkopolski, Orła Łódź. Teraz do tego grona odpoczywających chcąc nie chcąc (raczej nie chcąc) dołączyło aż sześć klubów ekstraligowych. Start Gniezno, Polonia Bydgoszcz, PGE Marma Rzeszów, Sparta Wrocław, Stal Gorzów, Unia Leszno. Pal diabli jeśli jeszcze drużyny kończące sezon utrzymały się w dotychczasowych klasach rozgrywkowych. Gorzej, kiedy kończą sezon w wakacje z garbem w postaci degradacji. Różne ta degradacja ma oblicze.
Chyba najmniej przejęli się nią w Rawiczu. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie rozmawiając z prezesem Kolejarza Darkiem Cieślakiem. Cóż, w tym sympatycznym wielkopolskim miasteczku znają swoje miejsce w szeregu, nie prężą niepotrzebnie muskułów, jadą jak zawsze bez "napinki" ciesząc się po prostu żużlem jako takim. Ale, co istotne jakoś potrafią rokrocznie zbilansować swój budżet, nie ma wycofywania się w trakcie sezonu czy też odpuszczania sobie całego roku. Kręci się i to jest najważniejsze. A na wielkie sportowe cele być może przyjdzie odpowiedni moment w lepszych czasach. W Ostrowie też jakby ze zrozumieniem podeszli do swojego niepowodzenia, skoro po ostatnim przegranym meczu prezesa miast gwizdów i podstawiania taczek, jak to często bywa, spotkały wiwaty za to, że jakoś poskładał klub do kupy i jeszcze dał ludziskom trochę radości w postaci meczu Polska - Rosja, który niemal szczelnie wypełnił stadion. Proszę, aż serducho rośnie.
Gorzej z klubami, które pożegnały się z ekstraligą. Najbardziej żal mi kibiców Startu Gniezno, bo ośrodek ten konsekwentnie budował swoją pozycję, krok po kroku realizował sportowe i organizacyjne cele. Z jednej strony miał sporego pecha, bo akurat trafił na przejściowy sezon w ekstralidze, z której spadały aż trzy drużyny. Z drugiej okazało się, że najwyższa klasa rozgrywkowa to jest jednak okrutnie trudne wyzwanie, przede wszystkim finansowe i temu w Starcie po prostu nie podołali. Przeliczyli się okrutnie. Żal Polonii, po której potędze lat 90-tych, pełnym stadionie i zdobywanych taśmowo mistrzostwach, pozostały jedynie wspomnienia. Dziś rzeczywistość skrzeczy. Aby jakoś związać koniec z końcem trzeba było pozbyć się na kilka spotkań swojego lidera, kibiców na stadionie tylu co kto napłakał, a były lider i symbol minionej wielkości zdobywa punkty dla sąsiadów z Torunia. Dla niektórych to prawdziwy koniec świata, ale może Polonia wbrew kasandrycznym wizjom jeszcze się podniesie. Ostatnie spotkania, w których zawodnicy Polonii pokazali prawdziwa twarz sportu, szczególnie ostatni mecz z PGE Marma daje jednak łyżeczkę nadziei na lepsze jutro.
I w ten sposób doszliśmy do drużyny z Rzeszowa, które spadek jest po prostu szokujący. Tak, szokujący, to najlepsze określenie. Jak drużyna z takim składem mogła wylecieć z ligi? Drużyna, która miała przecież, według płynących znad Wisłoka wypowiedzi, namieszać w play off i wreszcie, na 10 rocznicę mariażu ze speedwayem strategicznego sponsora zdobyć jakiś medal. Start był niezły, kto dziś pamięta, że rzeszowianie na samym początku sezonu potrafili wygrać dwa mecze na wyjazdach? Cóż, w tym wypadku jeszcze raz okazało się, że sport żużlowy bywa nieprzewidywalny. W firmie wynik można zaplanować, w sporcie niestety nie. Na Podkarpaciu zapowiadają się ciężkie dni i tygodnie, a przyszłość speedwaya pozostaje niewiadomą.
A na zakończenie dygresja. Chociaż sezon zasadniczy w ekstralidze obfitował w niespodzianki a wręcz sensacje wielkiego kalibru w sumie, oprócz degradacji PGE Marma na jego mecie wszystko ułożyło się raczej zgodnie z przewidywaniami. Taki a nie inny skład czwórki w play off wielu właśnie typowało, wskazując jednocześnie na Start i Polonię jako drużyny, które mogą mieć duże problemy z prolongatą ligowe bytu. Jednym smutek, drugim radość. Ci ostatni szykują się już na wrześniowy play off. Wszystko co najciekawsze w tym sezonie, wciąż przed nami
Robert Noga