Jakub Andrzej Grajewski, który w przeszłości był honorowym prezesem Startu, w ubiegłą sobotę ponownie pojawił się w Gnieźnie. Oglądał spotkanie gospodarzy z Orłem Łódź, które zakończyło się wysoką wygraną czerwono-czarnych. Po tym zwycięstwie podopieczni Tomasza Fajfera awansowali na pierwsze miejsce w tabeli i teraz tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności może przeszkodzić im w powrocie do I ligi.
- Jakub Andrzej Grajewski jest związany z gnieźnieńskim środowiskiem biznesu, praktycznie od momentu kiedy działał w Starcie. To, że w sobotę pojawił się na naszym meczu to przypadek, choć nie ukrywamy, że w tym sezonie los zetknął nasze osoby. Po "tragedii na Ukrainie", wystarczył jeden telefon, żeby pan Grajewski zdecydował się nam pomóc. Zakupił jeden motocykl i wskazał zawodnika, który go otrzyma - Mirka Jabłońskiego. Panu Grajewskiemu należą się słowa podziękowania i uznania - tłumaczy członek zarządu, Arkadiusz Rusiecki.
Obecność Grajewskiego na meczu w Gnieźnie rozpoczęła spekulacje kibiców nad jego ewentualnym dalszym zaangażowaniem się w sprawy klubu. Jak na to zapatruje się kierownictwo Startu? - To typowe spekulacje. Na razie nie chciałbym się wypowiadać na temat przyszłego sezonu, bowiem nie wypada mi tego robić. Trudno, żebym teraz wskazywał kierunki dalszego rozwoju klubu, skoro w tym roku kończy się kadencja obecnego zarządu. Dopiero walne zgromadzenie członków klubu zdecyduje o dalszej przyszłości czerwono-czarnych - dodaje Arkadiusz Rusiecki.