Po spotkaniu z toruńskimi Aniołami szkoleniowiec Jaskółek przyznał, że miał pewne powody do niepokoju przed niedzielnym meczem. - Troszkę się obawiałem, bo wiedziałem co jest z Artiomem Łagutą przed tym meczem. Złapał gdzieś grypę i miał gorączkę. Jeżeli nie byłby w stanie pojechać, to po prostu by nie wystąpił. Posypał się także sprzęt Kacprowi Gomólskiemu, na którym jechał pierwsze dwa biegi. Wiedzieliśmy jednak o co jedziemy. Znaliśmy już wynik z Leszna i cała drużyna stanęła na wysokości zadania. Ich dobra postawa zapewniła nam awans do play-off - powiedział po meczu Marek Cieślak.
Dzięki zajęciu czwartego miejsca po sezonie zasadniczym, zespół z Tarnowa będzie miał okazję walczyć o medale w tegorocznych rozgrywkach. Najbliższym przeciwnikiem, który może stanąć na przeszkodzie Jaskółkom, będzie Stelmet Falubaz Zielona Góra. Pierwszy bój pomiędzy tymi zespołami odbędzie się na torze w Tarnowie. Marek Cieślak zielonogórski klub zna doskonale. Będąc trenerem tamtejszego zespołu w roku 2011 sięgnął po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski.
Doświadczony szkoleniowiec w sezonie 2012 powtórzył ten sukces z drużyną Azotów Tauronu Tarnów. Wtedy jednak ekipę Jaskółek okrzyknięto mianem Dream Teamu. W tym roku po odejściu z zespołu Grega Hancocka szanse tarnowian na złoty medal miały zmaleć. Końcówka rundy zasadniczej ułożyła się jednak dla ekipy z Małopolski bardzo dobrze. Duża w tym zasługa drużyny z Leszna, która nie pozwoliła na swoim torze "wyrwać" gorzowianom punktu bonusowego. W rezultacie teraz Marek Cieślak ma szansę zaprzeczyć w rywalizacji ze Stelmetem Falubazem opiniom, że do wielkiego sukcesu potrzebuje Dream Teamu.
- Jeśli popatrzymy na wyniki tarnowian na własnym torze, od czasu porażki ze Stalą Gorzów, to zobaczymy, że tylko Start Gniezno wyszedł z czterdziestu punktów, a wszystkie mecze żużlowcy Marka Cieślaka wygrali. Drużynie, która przyjedzie do Tarnowa na pierwszy mecz półfinałowy, będzie bardzo ciężko dobrze się zaprezentować - mówił niedawno w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Własny tor jest wielkim atutem ekipy Cieślaka. Z drugiej strony tarnowianie udowodnili ostatnio, że sporo na wartości tracą na wyjeździe, kiedy nie obronili w Częstochowie punktu bonusowego. W rywalizacji ze Stelmetem Falubazem o lepszy bilans w dwumeczu może być jeszcze trudniej. Drużyna Rafała Dobruckiego łapie coraz lepszą formę i - co najważniejsze - startuje już w pełnym składzie po powrocie Andreasa Jonssona. W Zielonej Górze nikt Marka Cieśkaka i jego zespołu się nie boi. - Jeśli marzy nam się mistrzostwo Polski, to czy to będzie Tarnów, Gorzów, Leszno czy ktokolwiek inny, musimy jechać i wygrać w dwumeczu - mówił przed ostatnimi meczami rundy zasadniczej prezes zielonogórskiej ekipy Marek Jankowski.
Czy Unia okaże się czarnym koniem i zagrozi Falubazowi? Czy Marek Cieślak udowodni, że nie potrzebuje składu złożonego z topowych zawodników, by zdobyć mistrzostwo Polski? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.