Łaguta nie ma wątpliwości. "Miedziński wepchnął Emila w bandę"

Pierwsze półfinałowe spotkanie w Toruniu przysporzyło wielu emocji. Nie brakowało również kontrowersji i niestety wypadków. Grigorij Łaguta był jednym z najlepszych zawodników meczu.

Po zawodach na konferencji prasowej "Grisza" mówił, iż zawsze lubi jeździć w Toruniu. Przyznał, że przygotowany tor był równy na całej szerokości, nie krył niespodzianek i nadawał się do świetnego ścigania.

W rozmowie z nami był już bardziej ostry w komentarzach. Najbardziej był przejęty prawdopodobną kontuzją Emila Sajfutdinowa. - Teraz jesteśmy w bardzo mocnej d...e. Coś jeszcze mam dodać? To powiem, że jest ch…o, bo ręka Emila najprawdopodobniej jest złamana. Jeśli się to potwierdzi, to myślę, że do końca sezonu będziemy musieli radzić sobie bez niego. Wówczas w rewanżu na pewno skorzystamy z zastępstwa zawodnika. Mimo wszystko uważam, że mamy bardzo duże szanse i będziemy walczyć na 250 procent - oznajmił kapitan Dospel Włókniarza Częstochowa.

Grigorij Łaguta nie ma wątpliwości, kto jego zdaniem zawinił w siódmym wyścigu, gdy Sajfutdinow upadł na tor i na domiar złego został przejechany przez Kamila Brzozowskiego. - Nie chcę komentować decyzji sędziego w całym tym meczu i z nimi polemizować. Jednak moim zdaniem Miedziński po prostu wepchnął w bandę Emila Sajfutdinowa - stwierdził bez ogródek Łaguta.

Grigorij Łaguta bardzo dobrze odnajduje się w roli kapitana Dospel Włókniarza
Grigorij Łaguta bardzo dobrze odnajduje się w roli kapitana Dospel Włókniarza

Zawodnik Dospel Włókniarza też w tym spotkaniu ostro rywalizował z Adrianem Miedzińskim. Wówczas jednak to Łaguta był stroną atakującą. W wyniku jego szarży jeździec Unibaksu spadł na ostatnią pozycję. - Już w pierwszym biegu stoczyliśmy ostrą walkę z Adrianem o zwycięstwo. Przyznaję, że było tam trochę niebezpiecznie i bardzo ciasno. Udało mi się znaleźć wolne miejsce i znalazłem się na prowadzeniu. Wszystko odbyło się po naszej myśli w tym wyścigu i z tego się cieszę. Cieszę się też, że wszystko dobrze się skończyło. W zasadzie cały mecz toczył się w wyjątkowej atmosferze i do samego końca mieliśmy bardzo zacięte zawody - skomentował "Grisza".

Ostatecznie biało-zieloni przegrali różnicą 8. "oczek" (49:41). Grigorij jest pełen nadziei przed rewanżem. - Potrafiliśmy już w tym sezonie wygrać z Toruniem bez Emila różnicą chyba 18. punktów. Zrobimy wszystko, by u siebie wygrać i odrobić straty. Nie takie przewagi udawało nam się niwelować - powiedział nasz rozmówca.

Lider Lwów po upadku Sajfutdinowa mobilizował kolegów do walki. - W sobotę Włókniarz walczył bardzo mocno. Nie mogliśmy przecież zawieść licznej grupy kibiców z Częstochowy. Przyjechało ich tak wielu, że nie mogliśmy się poddać. Z podniesionym czołem jechaliśmy do końca spotkania. W sobotę walka była niesamowicie ostra. Praktycznie w każdym łuku jechaliśmy blisko siebie. Robiliśmy wszystko, co mogliśmy, by wydrzeć każdy możliwy punkt.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Ostatni wyścig dnia był pięknym zwieńczeniem tego widowiska. Wszyscy jego uczestnicy jechali blisko siebie i zmieniali pozycje. Para Dospel Włókniarza prowadziła nawet podwójnie, ale ostatecznie musiała uznać wyższość Tomasza Golloba. - Teraz jeszcze mocniej pojechałbym w tym wyścigu i pomknął do przodu. Wówczas myślę, że przyjechałbym do mety pierwszy - skomentował "Grisza".

Źródło artykułu: