3. Finał SEC oczami Bartłomieja Czekańskiego

Bartłomiej Czekański chwali organizatorów Speedway European Championships za ich inicjatywę. Ekspert portalu SportoweFakty.pl uważa, że w Gorican zwycięży Nicki Pedersen.

W tym artykule dowiesz się o:

Jestem fanem odnowionych indywidualnych mistrzostw Europy. Bo to polska inicjatywa toruńskiej firmy One Sport Marketing i wspaniałego menedżera Adama Krużyńskiego (tak więc nie wszystko co toruńskie teraz mnie oburza), bo to odświeżenie nowymi nazwiskami żużlowców rywalizacji w speedwayu, w przeciwieństwie do zatęchłego cyklu GP, bo to prztyczek w nos zazdrosnym i dumnym Angolom z BSI i wreszcie bo to świetna promocja "czarnego sportu", gdyż transmisje w Eurosporcie gromadzą sześciomilionową widownię i są emitowane w 72 krajach! Tego GP nie ma! Ma jedynie wewnątrzbrytyjski, lokalny Eurosport 2. A to robi różnicę. Jednak kilku prezesów polskich klubów tłumaczy mi, dlaczego nie są fanami SEC. "Za dużo tych rozgrywek: trzy turnieje GP, dwa IME, do tego wiele jakichś eliminacji. W dobie kryzysu kibicowi może więc nie starczyć już kasy na bilet na nasz mecz ligowy. A przecież, gdybyśmy nie płacili jeźdźcom takich wielkich pieniędzy, to nie stać ich by było na przygotowanie sprzętu i na start w GP i SEC! Tak naprawdę, to nasze kluby utrzymują oba te cykle, a ten europejski, to raczej kolejna trampolina do kariery betonowego prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego w FIM, ot, taka polityka" - przekonują mnie prezesi. I mają sporo racji z tym, że akurat w SEC wypłaty dla zawodników są bardziej godziwe niż te proponowane przez BSI w GP. Pewnie dlatego już w pierwszym finałowym turnieju SEC w Gdańsku mieliśmy rzeź kaskaderów i trup się ścielił gęsto. Ale było ciekawie.

Niestety, Adrian Miedziński, który kiedyś był fajnym ścigantem, a dziś mu odbiło i jeździ na zabój jak faularz, rozwalił nam końcówkę GP i SEC, wywracając Emila Sajfutdinowa (takie jest moje zdanie). Sympatyczny Rosjanin miał realną szansę na dublet, czyli na IMŚ i IME. Teraz tę podwójną koronę ubrać może będący znowu w wielkiej dyspozycji (miał przerwę na kontuzję) Tai Woffinden. Jeśli chodzi o europejski championat, to Angolowi między wódkę a zakąskę mogą się jeszcze wtrynić wojowniczy Nicki Pedersen oraz nasz Tomek Gollob, który dogadał się wreszcie ze swoim sprzętem i ostatnio śmiga niemal jak z nut. Niemal, no i w Czewie liczył parowozy, czyli doznał wstrząsu mózgu. Ja na jego miejscu odpuściłbym dzisiejsze zawody. Z głową bowiem nie ma żartów, nawet, he, he, jeśli to tylko głowa żużlowca służąca głównie do noszenia kasku.

Mam swoją teorię na temat częstochowskiego upadku wielkiego "Gallopika". Holta minął go dynamicznie po wewnętrznej i z taką szybkością nie miał szans złożyć się na małej, więc musiał lekko przymknąć klapę. Tomek to zobaczył z tyłu, otworzyły mu się oczy ("dlaczego babcia ma takie duże oczy?") i też przymknął gaz. A wtedy, przy tych obecnych trefnych tłumikach, motor często dostaje dziwnego szwunku (vide wypadek Kołodzieja na GP w Lesznie, ale i inne podobne kraksy). No i Golloba pociągnęło prosto w Norwega. I na torze zrobiła się kupa. Te cholerne tłumiki służalczo wobec FIM zostały u nas na siłę wprowadzone przez szefa PZM Witkowskiego oraz przez przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego. Dziś ów Szymański jest już wrogiem tych kiepskich urządzeń i lobbuje za wprowadzeniem nowego modelu, bardziej przelotowego. Najlepiej polskiego, bo taki już powstał. Ale jest też szwedzki i duński. FIM w tej sprawie milczy. Czyli nic fajnego się nie wydarzy.

Gorican to prywatny tor państwa Pawliców, z którego cala żużlowa brać korzysta gościnnie także w zimie, kiedy u nas jeszcze śniegi zalegają. I dobrze, że dziś startuje na własnym podwórku Jurica. Życzę mu zwycięstw, żeby porwał za sobą miejscową publikę na stadionie. Wtedy z tego finału zrobi się fajny show. Smuta prawda jest jednak taka, że Pavlic - obok Lamparta, Okoniewskiego i Pedersena, który nie zgodził się na ZZ w Marmie, bo egoistycznie wolał umierać za swoje potencjalne czwarte IMŚ niż za Martę - spuścił słabą jazdą Rzeszów z Ekstraligi. A szkoda, bo to pod każdym względem ekstraligowy klub.

Będą dziś ostre wyścigi. Faularz Grisza Łaguta potrafi dać wspaniale widowisko (vide 14. bieg w Czewie), Hansior Andersen desperacko chce wrócić do wielkiego światowego ścigania, więc zrobi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę. Mam nadzieje, że wszyscy to jakoś przeżyją. "Woffy" marzy o dublecie, Pedersen o nagrodzie pocieszenia za ten sezon, czyli o złocie w IME, a i Gollob być może chciałby zakończyć międzynarodową karierę z takim właśnie coraz bardziej prestiżowym trofeum. Ja oczywiście kibicuję swojemu ziomalowi, a niedługo być może i sąsiadowi, Maćkowi Janowskiemu. Krzysztof Kasprzak startujący z pozycji "dzikusa" też może namieszać. On pokazuje, że na luzie (ma już zapewniony udział w GP ‘2014) potrafi pojechać... jeszcze gorzej niż pod presją. He, he. W sumie za dużo tych naszych biało-czerwonych w stawce. Przyszywany Włoch, czyli Argentyńczyk Covatti (ciekawa sylwetka na motorze) w IME? Takie rzeczy już przebialiśmy kiedyś w IMEJ.

3. Finał SEC oczami Bartłomieja Czekańskiego:
1. Nicki Pedersen
2. Tai Woffinden
3. Tomasz Gollob
4. Jurica Pavlic
5. Krzysztof Kasprzak
8. Maciej Janowski
9. Sebastian Ułamek
10. Grzegorz Zengota
11. [tag=5934]Robert Miśkowiak

[/tag]

Źródło artykułu: