Grand Prix Skandynawii oczami Bartłomieja Czekańskiego

W sobotę w Sztokholmie odbędzie się przedostatnia runda Grand Prix w tym sezonie. Jakich wyników w tym turnieju spodziewa się Bartłomiej Czekański?

W tym artykule dowiesz się o:

Jeśli chodzi o żużel, to generalnie i historycznie przyzwyczajeni bardziej byliśmy do "łódeczkowatego: pięknego stadionu Ullevi w Goeteborgu" (to tam w barwach Kaparny brylował w szwedzkiej lidze dzisiejszy topowy tuner Jan Andersson czy wrocławianin Jerzy Trzeszkowski). Odkąd jednak na Ullevi zaczęto nieumiejętnie kłaść jednorazowy tor na bieżnię lekkoatletyczną, to różne złe rzeczy się działy, łącznie z przekładaniem turnieju o tydzień, czy wręcz przerywaniem go, gdyż crossowisko groziło ciężkimi wypadkami. Ole Olsen czasem tu się dobrze nie spisywał, aczkolwiek za "leje po bombie" w 2003 r. jakby nie był odpowiedzialny osobiście, ani jego firma. Teraz za to odpowiedzialny jest on za położenie na nowym, imponującym stadionie pod dachem "Friends Arena" (wybacz Toruniu, to trochę ciekawszy obiekt niż Wasza Motoarena) w peryferyjnej dzielnicy Sztokholmu, niegdysiejszej "parafii" Grega Hancocka, 3,5 tysiąca ton startego kamienia wydobytego z dna morza u wybrzeży Anglii. He, he, jest nadzieja, że powstała w ten sposób czarna dziura jednak nie ściągnie Wyspy w głębiny. Bo gdzie wtedy "Magic" Janowski z Pawlickim i inni będą się ścigać w angielskiej lidze? Pod wodą? Mam nadzieję, że Olsenowi wyda i zamiast corridy obejrzymy pasjonujące wyścigi.

Duńczyk kolejny raz pokazał swoją "miłość" do Polski. Otóż oświadczył on, że chciałby, aby już w Sztokholmie Tai Woffinden zapewnił sobie tytuł IMŚ. A my wolelibyśmy, żeby sympatyczny Australijczyko-Anglik musiał o to trofeum powalczyć do końca w naszym Toruniu, czyli w ostatniej GP w tym roku. Bo emocje będą większe. Ale Olsen ma nas w nosie. Zgodnie ze swym chciejstwem, nazwał więc wydobytą z dna morza nawierzchnię "złotym pyłem". Hm, a mnie się to od razu skojarzyło ze "złotym deszczem". No cóż, każdy ma swoje skojarzenia. Ciekawe, ilu dziś w Sztokholmie będzie widzów, ponoć ma być ich 34 tysiące. I czy siądą na miejscach przy wirażach. To nowy tor i obiekt dla wszystkich, więc o sukcesie zadecyduje chłodna głowa zawodnika. Czyli odrodzony stary lis Hancock? On tam jest niemal miejscowy, acz teraz - jak opowiada - mieszka w… lesie. Niczym Rumcajs. Nawet Jaro Hampel i Nicki Pedersen zrezygnowani mówią, że złoto już jest Tai’a, chyba, że mu się przytrafi jakiś kataklizm (tfu, tfu, odpukać!), a im pozostaje już tylko bój o srebro. Matematyka jest tu jednak inna, a sprawa otwarta. No, prawie otwarta. Powodzenia! Niech wygra lepszy, aczkolwiek polskie serce bije dla Hampela. Tylko "Mały", proszę, już nie kradnij tych startów i nie bądź Jankiem Kosem, czyli nie czołgaj się do taśmy. Możesz wygrywać i bez tego. Stać Cię! Twój mentor i guru Mariusz Ceśliński nigdy w ringu nie zwyciężał na farmazonie. Bił i kopał, aż pacjent się obalił. Wszystko w ramach przepisów i fair play. Sam widziałem.

Z jednej strony mamy w miarę (ale tylko w miarę) ciekawą walkę o medale, a z drugiej troszkę, acz niewiele, bardziej frapującą wojnę o miejsca w pierwszej ósemce GP, coby się w tym cyklu utrzymać na przyszły sezon, gdyż do dzikich kart już ustawia się długa kolejka. Nawet dla naszego Tomka Golloba może być zbyt długa. Musi więc on bronić tej swojej aktualnej ósmej pozycji w klasyfikacji generalnej. Darcy Ward i Fredka Lindgren nie śpią. Aczkolwiek ten pierwszy mówi, że "Gallopika" ciężko będzie dogonić. Też tak myślę. W Toruniu, na swojej ulubionej teraz twardziźnie, Tomek, który wreszcie złapał formę, porozstawia wszystkich po kątach. Tylko Iversen, Kasprzak się z tego śmieją, bo już sobie zapewnili awans w GP Challenge. Kenio "Jawka" Bjerre i Martin Smoliński też mogą być (zwłaszcza Duńczyk, który był 3. w Challenge’u) już pewni swego, ale oni oczywiście są poza tegorocznym cyklem GP. Generalnie, po kontuzji Emilka Sajfutdinowa siadły nam te IMŚ ‘2013. Dla mnie IMŚ bez Griszy Łaguty, Jepsena Jensena, Janowskiego, Pawlickich, być może i bez Dudka, czy Kołodzieja są jakieś takie niekompletne…

I ciekawe, czy kiedyś doczekamy się jakiejś "żużlówki" w GP? Może z dziką kartą? Nie lubię tych "dzikusów", awans bowiem powinno się wywalczać w rywalizacji na torze, a nie dostawać go przy zielonym stoliku. Zostawiłbym jedno zaproszenie dla gospodarza imprezy, żeby przyciągnął widzów na stadion. Ta Czeszka Michaela Krupickova naprawdę szybko zasuwa na "szlace" i potrafi wygrywać z chłopakami. Wczoraj na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu miałem przyjemność potrenowania m.in. z Klaudią Szmaj. Ona rzeczywiście zrobiła w Falubazie pewien widoczny postęp. Jeździ szybciej.

Są rzeczy na tym żużlowym świecie, które się fizjologom nie śniły, jakby powiedzieli bohaterowie serialu o Kiepskich. Nie mogę zrozumieć, dlaczego Gollob, który na motorze żużlowym jeździ jak nikt przed nim, był tylko raz IMŚ, dlaczego tego tytułu nie może wywalczyć Hampel, żużlowiec już kompletny, z błyskawicznymi startami, waleczny, inteligentny… Widać, wszystko musi zagrać naraz: szczęście, forma, tuner i sprzęt plus zgrany zespół mechaników-pomocników. I jasna głowa. Adams, Sigalos czy Knudsen też nie zostali championami, choć to byli megajeźdźcy. Zawsze czegoś im brakowało. Knudsenowi w 1986 roku w Chorzowie nie starczyło szczęścia, bo został obalony przez Hansa Nielsena i… wykluczony. Takie niesprawiedliwe decyzje arbitrów to wcale nie jest domena współczesnego speedwaya. Myślę, że Sajfutdinow szybciej zostanie IMŚ niż nasz Hampelek. Obu lubię, lecz oczywiście jako Polak kibicuję Jarkowi. Chciałbym więc się mylić, tak jak pewnie kolejny raz pomylę się w dzisiejszym swoim typowaniu.

Kolejności Grand Prix Skandynawii według Bartłomieja Czekańskiego:

1. Greg Hancock 
2. Jarosław Hampel 
3. Tai Woffinden 
4. Niels Kristian Iversen (albo Nicki Pedersen, Darcy Ward, cholera wie?)
...
6. Krzysztof Kasprzak 
8. [tag=57]Tomasz Gollob

[/tag]Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!

Źródło artykułu: