Marcin Jędrzejewski (Kolejarz Opole): Jestem bardzo zadowolony. Dobrze mi się dzisiaj jeździło. Ostatnie dwa biegi mi nie wyszły, ale można na to przymknąć oko. Szkoda, że nie wygraliśmy. Była szansa, ale w 14. biegu miałem trudne pierwsze pole. Było twarde, nie dało się z niego dobrze wystartować. W 15. wyścigu powiem szczerze, że jechałem na starej oponie, bo nie miałem już nowego "kanta". Coś tam próbowałem "Trojana" gonić, ale nie wyszło. Ogólnie występ udany i jeśli chodzi o końcówkę sezonu, to nikt nie może na mnie narzekać. Szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale. Nieważne jak się zaczyna. Ważne, jak się kończy.
Stanisław Burza (Kolejarz Opole): Spotkanie układało się dla nas dobrze. Prowadziliśmy, ale w końcówce gospodarze pokazali, że są lepsi. Muszę na siebie ponarzekać, bo jechałem poniżej oczekiwań. W ogóle to jest słaby sezon, pobłądziłem ze sprzętem. Chciałem skończyć sezon dobrym wynikiem, niestety zakończyłem go najsłabszym i wypadałoby teraz się z tego podnosić.
Andrzej Maroszek (trener Kolejarza Opole): Początek był dobry, końcówka beznadziejna. Jak się ma dwóch zawodników i jednego "doskakującego", to nie można mówić o wygraniu meczu. Młody zawodnik Szymon Woźniak zdobył prawie komplet i gdyby nie pomyłka sędziego, to może "zrobiłby" te 17 punktów. Ale w Polsce są tacy sędziowie jacy są i musimy to honorować, bo ich decyzja jest niepodważalna. Sędzia nie powinien dopuszczać do takich rzeczy, że młodego zawodnika podcina się na wejściu, a on tego nie zauważa i konsultuje w wieżyczce kogo wykluczyć, a kogo nie. To jest dla mnie chore.
Paweł Staszek (Speedway Wanda Instal Kraków): Nie było łatwo. Nie sądziłem, że końcówka będzie należała do nas. Osiągnęliśmy dobry wynik praktycznie w czterech zawodników, a młodzieżowcy dorzucili swoje, ważne punkty. Dzisiaj nie wszyscy się dobrze czuli. Mikołaj Curyło nie mógł jeździć po tych dziurach, Marcin Nowak też czuł się nienajlepiej, ale zdobył kluczowe punkty. Co do mojego występu, w pierwszym biegu nastapiła totalna pomyłka i po zmianie sprzętu jakoś to wyglądało. Przy okazji mogę podziekować sponsorowi z Krakowa, firmie Madrohut za pomoc w całym sezonie oraz sponsorom z Grudziądza.
Michał Finfa (menedżer Speedway Wandy Instal Kraków): Zaczęło się nerwowo. Mikołajowi Curyło odnowiła się kontuzja i nie mógł jeździć, przez co mieliśmy "dziury" w dwóch biegach. Doszła do tego gorączka Marcina Nowaka, zresztą on sygnalizował przed zawodami, że jedzie z grypą żołądkową. Odjechał trzy biegi, a myślałem, że pojedzie więcej. Lekarze robili co mogli i postawili go przynajmniej na te parę biegów na nogi. Nie miałem alternatywy, bo nie było Timo Lahtiego ani Tobiasa Kronera, a Marcinowi Wawrzyniakowi odnowiła się kontuzja. No ale trudno. 51:39 to wynik, który przed zawodami brałbym "w ciemno".