Żużel to sport kibica sukcesu - rozmowa z Pawłem Sadzikowskim, prezesem Speedway Wandy Instal Kraków

 / Na zdjęciu: Paweł Sadzikowski
/ Na zdjęciu: Paweł Sadzikowski

[tag=946]Speedway Wanda Instal Kraków[/tag] zakończyła sezon 2013. W rozmowie z naszym portalem prezes klubu podsumował ten rok i podzielił się informacjami m.in. na temat sytuacji finansowej Speedway Wandy.

Tomasz Sztaba: Wanda kończy sezon zwycięstwem z Kolejarzem, ale strategiczny cel nie został osiągnięty. To był dobry rok dla krakowskiego żużla?

Paweł Sadzikowski: Bardzo dobrze podpowiedział nam kierownik drużyny Adam Weigel. To był rok niewykorzystany. Nie wykorzystaliśmy okazji, jaka się stworzyła podczas sezonu. Twierdzę, że na pewno nie byliśmy drużyną gorszą od ROW-u Rybnik i w normalnych okolicznościach powinniśmy spokojnie wywalczyć pierwsze miejsce. Ten sezon był rzeczywiście pechowy, chociaż na pecha nie ma co zwalać. Trudno, zajęliśmy drugie miejsce. Trzeba przygotować się do następnego sezonu. Będziemy rozmawiać ze sponsorami, z zawodnikami i zobaczymy, jak to się ułoży. Najważniejszy jest teraz proces licencyjny. Trzeba popłacić to, co jest do zapłacenia.

Jak w tym momencie wygląda sytuacja finansowa? Kibice mogą być spokojni o licencję?

- Jest o wiele lepsza niż w niektórych klubach drugoligowych i wielu pierwszo- i ekstraligowych. Jest też na pewno lepsza niż przez 3 poprzednie sezony. Może jeszcze nie taka, jak bym sobie życzył, ale jesteśmy stabilni finansowo. Chłopaki mieli za co inwestować w sprzęt, za co jeździć, więc nie jest źle.

W tym roku klub mógł liczyć na pomoc wielu sponsorów. Czy jakaś część z nich zadeklarowała chęć dalszego wspierania klubu?

- Są już nowi, którzy zadeklarowali chęć współpracy w przyszłym sezonie. Dużo wyjaśni się w październiku, w listopadzie. Myślę, że ci sponsorzy, którzy są, pozostaną i będę namawiał ich do zwiększenia wkładu finansowego. Musimy radzić sobie sami, nie mamy pomocy z miasta, żadnych dotacji. To, co inne kluby dostają w jałmużnie od miasta, my musimy sobie sami wywalczyć, wychodzić, wyprosić i jakoś nam się to udaje. Jesteśmy "kopciuszkiem" finansowym w tegorocznej II lidze.

Paweł Sadzikowski cieszy się popularnością wśród kibiców
Paweł Sadzikowski cieszy się popularnością wśród kibiców

Jest pan zadowolony z tegorocznej frekwencji?

- Żużel to sport kibica sukcesu. Przykład to ostatni mecz z Rybnikiem, kiedy walczyliśmy o awans, wszystko było rozdmuchane i frekwencja była taka, jak bym sobie życzył. Dzisiaj była gorsza pogoda, mecz też o nic, bo o drugie miejsce, czyli najwyżej handicap przy ewentualnym zastąpieniu kogoś w I lidze, w co wątpię. Jeżeli frekwencja była tak marna, jak wtedy, kiedy ja byłem kibicem, a zawsze te 800-1000 osób przychodziło...

Dzisiaj było trochę więcej...

- ...tak, ale wie pan: kibiców może być 2 tysiące, a w kasie klubowej może być pusto. Zależy, ile zostało rozdanych voucherów, wejściówek, karnetów, zaproszeń. Kiedy kibiców na stadionie jest dużo, każdemu się wydaje, że w klubie jest mnóstwo pieniędzy, a tak naprawdę kasa klubowa po meczu świeci pustką.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Zapytam o zawodników. Lahtiego i Kronera krytykował pan podczas zawodów za nieprofesjonalne zachowanie. Zarząd będzie próbował wyciągnąć konsekwencje przewidziane w kontraktach?

- To pozostanie tajemnicą zarządu.

A czy ci zawodnicy, którzy dobrze się spisali, mogą liczyć na rozmowy w sprawie przyszłego sezonu?

- Jeżeli tylko będą chcieli i będą zainteresowani reprezentowaniem Speedway Wandy Instal Kraków w przyszłorocznych rozgrykwach w II lidze i ponownej walce o awans, to myślę, że jak najbardziej. Jest kilku chłopaków, których chciałbym zatrzymać. Usiądziemy i będziemy rozmawiać.

Źródło artykułu: