Reprezentant Szwecji ma na swoim koncie 81 punktów. O jedno "oczko" wyprzedza go Chris Holder, a 8 punktów przewagi nad nim ma Tomasz Gollob. Obaj zawodnicy zmagają się z kontuzjami i w przypadku dobrego występu w Toruniu Fredrik Lindgren ma szansę awansować w klasyfikacji generalnej na 9. pozycję. Patrząc jednak na obecną formę Szweda można odnieść wrażenie, że zadanie to nie będzie łatwe.
Lindgren w zeszłorocznym turnieju rozegranym na torze w Toruniu wywalczył 8 punktów i rywalizację zakończył na 9. miejscu. W tym sezonie, by w "generalce" zająć pozycję tuż za czołową ósemką, Szwed musi poprawić ten wynik. "Fredka" jest jednym z najrówniej jeżdżących zawodników cyklu, lecz jego wyniki nie powalają na kolana. W jedenastu turniejach Lindgren linię mety jako pierwszy mijał tylko pięciokrotnie.
Najlepiej w tym sezonie Szwed spisał się w Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff, gdzie zameldował się w finale. W stolicy Walii Lindgren wygrał trzy wyścigi. Po jednym zwycięstwie "Fredka" odniósł w Pradze i Kopenhadze. W zawodach elitarnego cyklu 28-latek nie wygrał wyścigu od 29 czerwca. W tym czasie wystąpił w 22 biegach. Dla porównania Szwed aż 24 razy na mecie meldował się jako drugi, a 18-krotnie był trzeci. Lindgren nie ukrywa, że jego największym problemem jest właśnie brak biegowych triumfów. - Wszystko sprowadza się do odnoszenia zwycięstw w biegach. Rzadko wygrywam, a zdecydowanie częściej jestem drugi lub trzeci. Zwycięstwa są bardzo ważne - przyznał reprezentant Szwecji w rozmowie z oficjalnym serwisem Grand Prix.
Przed sobotnim turniejem rozegranym na Friends Arena w Sztokholmie Lindgren zapewniał, że chce zrobić wszystko, by przedrzeć się do czołowej ósemki. Ostatecznie w stolicy Szwecji "Fredka" zajął 9. miejsce. - Brakowało mi trochę prędkości. Czułem, że jechałem dobrze, ale to nie było to, co chciałem. Dobrze wychodziłem spod taśmy i rozgrywałem pierwszy łuk, ale mój motocykl nie niósł mnie tam gdzie powinien - ocenił Szwed.
W Sztokholmie szansę na zdobycie mistrzowskiego tytułu miał Tai Woffinden. Brytyjczyk w drugim wyścigu zanotował groźny upadek, w wyniku którego doznał urazu obojczyka. Pomimo bólu "Woffy" kontynuował jazdę i zdobył 7 punktów. Lindgren jest pod wrażeniem dyspozycji swojego klubowego kolegi z Wolverhampton Wolves. - To było niewiarygodne. Tai z uszkodzonym obojczykiem wygrał wyścig, a łącznie zdobył 7 punktów. Jego uraz nie wyglądał dobrze, ale on ma dużo woli walki, by zdobyć mistrzostwo. Podziwiam go za to, co zrobił - zakończył Lindgren.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!