Robert Dowhan na sesji Rady Miasta Torunia: Opowieści o SMS-ach i rzekomych ustaleniach dotyczą czegoś, czego nie było

Na czwartkowej sesji Rady Miasta Torunia obecny był Robert Dowhan. Senator RP zabrał głos w sprawie niedzielnych wydarzeń związanych z niedoszłym meczem rewanżowym ENEA Ekstraligi w Zielonej Górze.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Wystąpienie Roberta Dowhana miało miejsce niemalże na początku sesji - zielonogórzanin przedstawił swoje stanowisko wkrótce po otwarciu obrad. - Jestem senatorem, ale jestem też przede wszystkim człowiekiem sportu, który skończył AWF i od młodych lat zajmuje się sportem - rozpoczął Dowhan. - Z racji pełnienia obowiązków w parlamencie nie prowadzę klubu ekstraligowego, jestem w stowarzyszeniu. Chcę natomiast od razu powiedzieć, że nie przyjechałem kogokolwiek oskarżać, wprowadzać niepokój, wysnuwać wnioski. Od niedzieli nie mogę znaleźć sobie miejsca i nie mogę pogodzić się z tym, co się stało.

- Po bilety na niedzielny mecz ludzie stali w kolejkach po kilkanaście godzin. Mieliśmy komplet widzów, prawie 17 tysięcy. Ludzie poprzyjeżdżali z całej Polski, dużo osób z zagranicy, choćby z uwagi na fakt, że współpracujemy z Bundesligą. Zainteresowanie było więc bardzo duże. Finał to wielkie święto dla obu żużlowych stolic, Torunia i Zielonej Góry. W Toruniu odbyły się piękne zawody i liczyliśmy, że w Zielonej Górze też tak będzie. Przykro nam, że wypadkowi uległ Tomasz Gollob, trzymaliśmy kciuki za jego zdrowie - dodał.

W mediach i wszelkiego rodzaju dyskusjach dotyczących niedzielnych wydarzeń regularnie powtarzają się pogłoski dotyczące negocjacji, które miały mieć miejsce między Dowhanem, a Romanem Karkosikem, właścicielem Unibaksu. Senator zaprzeczył w swym przemówieniu takim spekulacjom. - Chcę podkreślić, że krążące opowieści o treści dziwnej, związane z rzekomymi ustaleniami, SMS-ami, czy rozmowami, dotyczą czegoś, co nie miało w ogóle żadnego miejsca. Jesteśmy ludźmi sportu. Reguły fair-play mówią, żeby walczyć do końca, bo nikt nigdy nie jest na straconej pozycji, szczególnie, że Toruń wygrał pierwszy mecz. Nie wiadomo kto by przegrał na torze, ale i tak wszyscy bylibyśmy wygranymi, bo cały rok pracowaliśmy na to, żeby wejść do finału. Mecz w Toruniu śledziło w TV 400 tysięcy osób. Liczyliśmy na taką samą frekwencję przy naszym meczu w Zielonej Górze. Niestety, tak się nie stało. Jako człowiek sportu nie zgadzam się z takimi rzeczami, które były, ale które są już za nami. Powinniśmy iść do przodu.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Na toruński klub nałożone zostaną z pewnością kary. Robert Dowhan nie jest zwolennikiem radykalnych rozwiązań, gdyż uważa, że uderzą one głównie w kibiców. Zielonogórzanin zaznaczył jednak jednocześnie, że Stelmet Falubaz będzie domagał się odszkodowania od Unibaksu. - Źle by się stało gdyby Toruń został ukarany, bo nie będą ukarani działacze, ale mieszkańcy, i kibice, którym umożliwiliśmy wjazd do Zielonej Góry, bo ich klub nie wziął za nich odpowiedzialności. Liczę na to, że sport w Toruniu będzie nadal na wysokim poziomie i życzę sobie, żebyśmy znów za rok spotkali się w wielkim finale, ale nie w takich okolicznościach jak w ostatnią niedzielę. Musimy jednak rozliczyć się z naszymi kibicami. Jako strona i jako klub nie pozwolimy sobie na to, żeby im tych pieniędzy za bilety nie oddać. Natomiast czy toruński klub w jakikolwiek sposób to zrekompensuje - zobaczymy w przyszłości. Oczywiście będziemy się domagać odszkodowania, bo nie czujemy się tu winni i nie wyobrażam sobie, żeby klub z Torunia nie był świadomy tego co zrobił. Te krzywdy i utracone korzyści trzeba naprawić - stwierdził Robert Dowhan.

Senator po sesji Rady Miasta miał jeszcze uczestniczyć w spotkaniu z prezydentem Torunia Michałem Zaleskim.

Joanna Mucha o ukaraniu Unibaksu
Źródło: TVN24/x-news

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×