Sprzęt i psychika przeszkodami Vaculika. "Ten tytuł na pewno mu pomoże"

Martin Vaculik sięgnął niespodziewanie po tytuł IME. Słowak, który ma za sobą nieudany cykl Grand Prix i przeciętny sezon w Ekstralidze, osiągnął wynik napawający optymizmem na przyszłość.

Gdyby nie sukces w zawodach SEC, Martin Vaculik mógłby uznać kończący się sezon za zupełnie nieudany. Pomimo wielkich nadziei, jakie przyniósł ze sobą rok 2012, Słowak nie odnalazł się wśród światowej elity. Obecnie, przed ostatnim turniejem na Motoarenie w Toruniu, zajmuje dopiero czternastą lokatę w klasyfikacji przejściowej. Rozczarowaniem okazały się także jego występy w Unii Tarnów. Biorąc pod uwagę średnią biegową, Vaculik był dopiero piątym zawodnikiem swojego zespołu.

Marek Cieślak, zapytany o powód słabszej postawy Słowaka, odparł: - Siadła mu po prostu psychika. Nastawił się na duże wyniki, a ich nie było. - Trener Jaskółek zaznacza jednak, że słaba postawa Vaculika była dla niego dużym zaskoczeniem. - W Grand Prix w ubiegłym roku jeździł dobrze i niespodzianką było to, że tym razem jeździł źle. Zawodnik może jechać trochę lepiej lub trochę gorzej, ale spadek w jego przypadku był totalny. Przyzwyczaił nas do tego, że robił po 10 punktów, a nagle zaczęły mu się przytrafiać występy z dwoma czy trzema punktami - dodał.

- Siadła mu po prostu psychika - stwierdził Marek Cieślak, zapytany o słabszą postawę Vaculika
- Siadła mu po prostu psychika - stwierdził Marek Cieślak, zapytany o słabszą postawę Vaculika

Inaczej na całą sprawę patrzy jednak Krzysztof Cegielski. Zdaniem naszego eksperta, zmartwieniem Słowaka nie była głowa, a problemy sprzętowe. - Zawsze jak zawodnik jeździ dobrze lub źle, to lubimy dorabiać do tego pewne ideologie. Martin nie jest nowicjuszem i nie startował po raz pierwszy w bardzo dobrych turniejach. W ubiegłym roku ta psychika była dobra. Tę psychikę wyrabia też się w pewnych sytuacjach. Jeśli sprzęt był zły, to nie pomogło mu to w tym, by czuć się pewnym na motocyklu i wystarczająco zmotywowanym do tego, żeby wygrywać. Sport żużlowy coraz częściej zaczyna mi przypominać Formułę 1, gdzie o wyniku w bardzo dużej mierze decyduje sprzęt. Tutaj nie ma już miejsca na finezję, trzeba mieć po prostu szybki motocykl i utrzymać się na odpowiedniej linii jazdy - wyjaśnił Cegielski.

Zdaniem naszego eksperta, słabszy sezon w wykonaniu Słowaka nie miał zatem wiele wspólnego z kryzysem czy mniejszymi umiejętnościami. - Vaculik nie był po prostu w tym gronie zawodników, którzy robili silniki u tunerów, będących obecnie na topie. Padł zatem ofiarą silników i dlatego przez cały rok się męczył. Występy w Grand Prix też nie pomogły mu w tym, by mógł ten sprzęt zmienić. Jak wiadomo, turniej gonił turniej i brakowało mu czas na próbne jazdy i spokojny trening. Poprzedni rok pokazał jednak, że Grand Prix nie jest dla niego przeszkodą nie do przebycia. Same zawody SEC ukazały, że może jeździć w dużej imprezie - powiedział Cegielski.

Vaculik zdołał odbudować się pod względem sprzętowym dopiero w końcówce tego sezonu. W zdobyciu Indywidualnego Mistrzostwa Europy pomogły mu jednak absencje rywali. W ostatnich zawodach, które rozegrano w Rzeszowie, zabrakło Tomasza Golloba i Taia Woffindena. - Wiadomo, że gdyby startowała najmocniejsza stawka, to Martin tego wyniku by raczej nie zrobił i pewnie nie byłoby go nawet na podium. Taki jest jednak sport - stwierdził Marek Cieślak. - Vaculik świetnie wykorzystał szansę, jaką dał mu los w postaci kontuzji innych zawodników. Do tego doszła też słabsza forma Nickiego Pedersena. Nie jeździł on tak źle, ale jednak nie tak dobrze, by nawiązać walkę ze świetnie dysponowanym Vaculikiem - ocenił Cegielski, dodając: - Widać było, że w Rzeszowie miał naprawdę doskonały motocykl, czego brakowało mu w całym sezonie.

- Vaculik nie był po prostu w tym gronie zawodników, którzy robili silniki u tunerów, będących obecnie na topie - uważa Cegielski
- Vaculik nie był po prostu w tym gronie zawodników, którzy robili silniki u tunerów, będących obecnie na topie - uważa Cegielski

Udane zawody w Rzeszowie, zakończone zdobyciem tytułu najlepszego żużlowca na Starym Kontynencie, mogą być przełomowym momentem w karierze tego zawodnika. - Martin ma wszelkie dane, by być dobrym zawodnikiem. Jeżeli tak mocno zdołowały go różne niepowodzenia, to teraz sukces, jakim jest ten tytuł, powinien przynieść efekt odwrotny. Powinno to postawić go do pionu. Nie jest jednak zbyt dobrze, gdy psychika zawodnika jest tak zachwiana. Nad tym też trzeba popracować. Zawodnik powinien się cieszyć z wygranych, a przegrane musi analizować i wyciągać wnioski - zaznaczył Cieślak.

Z trenerem tarnowskiej Unii zgadza się także Krzysztof Cegielski. - Ten tytuł na pewno mu pomoże, a rozwiązania sprzętowe, jakie dały mu sukces w Rzeszowie, mogą sprawdzić się również w przyszłym sezonie. Moim zdaniem Vaculik będzie o wiele lepszym zawodnikiem niż w tym roku. Będzie miał więcej czasu na treningi i zamiast skupiać się na indywidualnych występach, poświęci się bardziej drużynie. Myślę, że będzie mocnym punktem drużyny, bez względu na to, w jakiej będzie startować - podkreślił.

Marek Cieślak zapewnił natomiast, że miejsce Słowaka jest nadal w Tarnowie. - Wygrana w SEC to dobry znak, bo to oznacza, że warto w niego dalej inwestować. Ja go nie skreślam i myślę, że w przyszłym roku będzie na pewno lepszym zawodnikiem. To jest młody chłopak i nie zdziwię się, jeśli zacznie spisywać się tak dobrze jak w 2012 roku - podsumował.

[b]Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

[/b]

Źródło artykułu: