Ales Dryml nie zdołał obronić tytułu IME, który wywalczył przed rokiem. Co więcej, żużlowiec ten w klasyfikacji generalnej mistrzostw zajął dopiero 13-tą lokatę. Czech na wypadek braku awansu z eliminacji do przyszłorocznego cyklu SEC, ma przygotowany plan awaryjny. - Zawsze dumnie jest reprezentować Czechy w tak prestiżowych rozgrywkach. Zobaczę, czy za rok również będę stałym uczestnikiem SEC. Cały czas mam jednak przygotowane motocykle na długie tory, których w tym roku jakoś specjalnie nieeksploatowałem. Ciężko jest bowiem pogodzić te dwie imprezy równorzędnie - ocenił Dryml.
33-latek odniósł się również do finałowych zawodów SEC w Rzeszowie. Czech uważa, że ostatnia runda cyklu zobrazowała smutny stan rzeczy, jakim jest fakt, że w dzisiejszym żużlu najważniejsze są pierwsze metry wyścigu. - Niestety teraz żużel zaczyna tak wyglądać. Liczy się start i to jest swoisty klucz do sukcesu. Dlatego motocykle staramy się dostrajać tak, aby szybko wychodzić spod taśmy. Owszem, w rzeszowskim finale pogubiłem masę punktów na dystansie. Po prostu zbyt często wpadałem w koleiny i zamiast uciekać rywalom, to broniłem się przed upadkiem - stwierdził Dryml.
Dla zawodnika GKM'u Grudziądz sezon powoli dobiega końca. Mistrzowi Czech została już praktycznie tylko runda GP na toruńskiej MotoArenie. Dryml nie ukrywa, że czas jaki spędził w woj. kujawsko-pomorskim, pomimo nieosiągnięcia przez drużynę zamierzonego celu, może uznać za udany. - Na pewno wynik naszej drużyny nie jest satysfakcjonujący. Wszystko miało się rozstrzygnąć w meczu z Gdańskiem. Byłem bardzo zmotywowany na te zawody. Miałem naprawdę dobre starty i tylko szkoda, że zanotowałem dwa upadki. Szczególnie ten drugi, kiedy motor uderzył mnie w nogi - dał mi się we znaki i nie byłem już w stanie dalej punktować. No trudno, taki już jest ten sport - powiedział Dryml.
- Jeśli chodzi o przyszły sezon, to przeanalizujemy wszystkie oferty. Ciężko jest mi obecnie powiedzieć, czy zdecyduję się na starty w ekstralidze, czy może nadal będzie to pierwsza liga. W ekstralidze jest ten problem, że jest naprawdę duża konkurencja i czasem jeden słabszy występ potrafi przekreślić całą pracę twojego teamu. Z całą pewnością czas, jaki spędziłem w Grudziądzu był dla mnie udany, więc chętnie tu zostanę, ale na ostateczną decyzję trzeba jeszcze poczekać - zakończył sympatyczny żużlowiec.
1. Charris (uważam , że stać go na więcej niż pokazał w tym roku)
2. Karpov ( zawodnik swojego toru , walczak, identyfikuje się z klubem)
3. Kośc Czytaj całość