Adrian Miedziński gotowy na udział w Grand Prix? "Albo najwyższe cele, albo przeciętność ligowa"

Adrian Miedziński miał świetny sezon. Zakończył go w wielkim stylu, wygrywając Grand Prix Polski. Czy "Miedziak" jest gotowy, żeby być pełnoprawnym uczestnikiem GP?

W tym artykule dowiesz się o:

Wygrana, która zaskoczyła... prawie wszystkich

W sobotniej Grand Prix Polski na Motoarenie Adrian Miedziński wystartował z dziką kartą. Wielu ekspertów i obserwatorów uważało, że sukcesem tego zawodnika będzie miejsce w półfinale lub w najlepszym wypadku udział w wielkim finale. Tymczasem wychowanek toruńskiego klubu zadziwił wszystkich i znakomitym stylu stanął na najwyższym stopniu podium.

- Bardzo dobrze się stało, że Adrian tak zakończył ten sezon. To wielki sukces indywidualny. Na pewno na to zasłużył, bo cały ten rok był dobry w jego wykonaniu. Przed kontuzją świetnie startował nie tylko na własnym torze, ale także w meczach wyjazdowych. To jeden z takich dużych pozytywów tego roku. Przed sobotnim turniejem rzeczywiście mało kto stawiał na to, że Adrian Miedziński wygra. Były raczej jakieś marzenia związane z tym, że awansuje do wielkiego finału. To jest dobry przykład dla toruńskiego klubu, że niespodzianki się zdarzają i nie warto się poddawać przed meczem. W Zielonej Górze torunianie również mogli zaskoczyć. Ten zawodnik pokazał, że można wiele zrobić na torze i myślę, że na to czekał cały żużlowy Toruń - podsumował występ zawodnika Unibaksu Krzysztof Cegielski.

Wygrana Adriana Miedzińskiego w Toruniu dla wielu osób była zaskoczeniem. Byli jednak też tacy, którzy przewidywali jego wielki sukces
Wygrana Adriana Miedzińskiego w Toruniu dla wielu osób była zaskoczeniem. Byli jednak też tacy, którzy przewidywali jego wielki sukces

Kto wie, czy to właśnie wydarzenia związane z drugim meczem finałowym w ENEA Ekstralidze nie zmotywowały Adriana Miedzińskiego do jeszcze lepszej jazdy. W sobotę na Motoarenie torunianin był bardzo szybki, doskonale spasowany do toru i niezwykle bojowo nastawiony. Jego jazda była widowiskowa i dostarczyła sporo emocji. Miedziński był w stanie na dystansie mijać zawodników, którzy na co dzień startują w Grand Prix, a więc mają w rywalizacji na najwyższym poziomie znacznie większe doświadczenie.

- Na ten wynik w Grand Prix pozytywny wpływ mogło mieć miejsce to, co wydarzyło się w Zielonej Górze. Adrian zresztą powtarzał, że był gotowy do startu w tamtym meczu. Chciał jechać w finale i to mogło być dla niego wielkie rozczarowanie. W jakiś sposób mogła się w nim nakręcić taka sportowa złość. To mogło dać pozytywny wynik na torze - przekonuje ekspert portalu SportoweFakty.pl Jacek Gajewski, dla którego wygrana Adriana Miedzińskiego nie była aż tak dużym zaskoczeniem.

Warto bowiem zwrócić uwagę, że w typach przed sobotnim turniejem to właśnie Gajewski najwyżej ocenił notowania Miedzińskiego i przewidywał, że ten zawodnik może zająć nawet drugie miejsce. - Rzeczywiście, tak typowałem i z tego powodu jego wygrana nie była dla mnie aż tak wielkim zaskoczeniem. Mam to szczęście, że go częściej spotykam. Widzimy się, rozmawiamy i wiem, że po tej sytuacji w Pradze, która miała olbrzymi wpływ na przebieg tego sezonu, Adrian zaczyna lepiej jeździć i wraca do formy z tej pierwszej części sezonu. On wrócił do tego okresu, który miał miejsce przed Pragą. W jego przypadku można zresztą mówić o dwóch fazach w tym sezonie - tej przed turniejem w Czechach i od momentu odniesienia kontuzji. Widziałem, że Adrian spisuje się coraz lepiej. Poza tym, zna bardzo dobrze tor w Toruniu. Rzadko zdarzają mu się tutaj wpadki. Jeździ naprawdę bardzo równo na Motoarenie - wyjaśnia Gajewski.

- Z występu Adriana można się tylko cieszyć. Myślę, że powoli zbliża się jego czas w Grand Prix. Teraz tylko kwestia, żeby tam się dostać. Uważam jednak, że w cyklu jeżdżą słabsi zawodnicy od niego. Wydaje mi się, że na stałą dziką kartę nie ma chyba jednak szans, bo w kolejce czeka wielu zawodników - uważa z kolei trener reprezentacji Polski Marek Cieślak.
[nextpage]Mógł awansować do Grand Prix już w tym roku 

Adrian Miedziński awans do żużlowej elity mógł wywalczyć już w tym sezonie. Z jednej strony był to dla niego udany rok, w którym poczynił duży postęp, ale "Miedziak" może też mówić o sporym pechu. Kontuzja, której nabawił się podczas wspomnianego wcześniej meczu w Pradze, przekreśliła większość jego marzeń o indywidualnych sukcesach. Zawodnik Unibaksu Toruń dał jednak w sobotę poważny sygnał, że potrafi walczyć z najlepszymi i mógłby z powodzeniem odnaleźć się w żużlowej elicie. - Adrian jest jeszcze na tyle młody, że powinien się mocno skupić na eliminacjach do cyklu Grand Prix - uważa Marek Cieślak.

- Jeśli będzie startować tak jak w tym sezonie i utrzyma wysoką formę, to prędzej czy później znajdzie się w cyklu. Gdyby nie kontuzja w Pradze, to miałby z pewnością znacznie więcej sukcesów na swoim koncie - zwłaszcza z reprezentacją Polski. Być może znalazłby się tez w cyklu Grand Prix. Adrian zrobił krok w przód i co do tego nie ma wątpliwości - zauważa Krzysztof Cegielski.

Adrian Miedziński bez wątpienia może poważnie myśleć o startach w żużlowej elicie
Adrian Miedziński bez wątpienia może poważnie myśleć o startach w żużlowej elicie

Wątpliwości, że Adrian Miedziński poradziłby sobie w Grand Prix nie ma także Jacek Gajewski. - Powinien powalczyć o Grand Prix. Adrian jest w tej chwili w takim wieku, że albo zaczyna się myśleć o walce o najwyższe cele z czołówką światową, albo spada się na jakąś przeciętność ligową i więcej nie próbuje się przebić na arenie międzynarodowej - uważa ekspert portalu SportoweFakty.pl.

W jeździe Adriana Miedzińskiego zmieniło się w tym roku bardzo wiele. Ci, którzy znają zawodnika nieco lepiej, zwracają uwagę, że poukładał on kwestie sprzętowe. Nie bez znaczenia jest też psychika zawodnika. - Obserwuję go od kilku sezonów i zawsze mówiłem, że to chłopak o wielkim potencjale. Proszę zwrócić uwagę, że on bardzo dobrze radzi sobie na krótkich torach. To widać między innymi po jego występach w Szwecji. Wielu polskich zawodników ma na takich obiektach problem ze zdobywaniem przyzwoitej liczby punktów. Adrian jest dobrym startowcem. Jeżeli chodzi o przygotowanie sprzętowe, to nic nie można mu zarzucić, bo motocykle ma zawsze utrzymane na wysokim poziomie. Poza tym, walczy na trasie. W sobotę pokazał, że potrafi przedzierać się z tyłu stawki. To było widać zwłaszcza w wyścigu finałowym, kiedy minął Hampela czy Hancocka. Takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często, a już w ogóle rzadko ma to miejsce w takiej fazie zawodów, kiedy jadą najlepsi w danym dniu - przekonuje Jacek Gajewski. 
- Wydaje mi się, że do tej pory jakieś rezerwy można było u niego zauważyć w sferze psychicznej. W poprzednich latach popełniał też jakieś błędy, jeśli chodzi o sprzęt, którego było po prostu za dużo. Adrian szukał, błądził i było widać w jego oczach, że nie ma takiej stuprocentowej pewności, że pewne rozwiązania są dobre. Targały nim różne wątpliwości, czy dobrze trafił z motocyklami. To często miało negatywny wpływ na jego jazdę. Wczorajszym startem pokazał jednak, że stać go na walkę ze światową czołówką

- dodaje Gajewski. 
[nextpage]Jazda na granicy ryzyka czy niesłusznie przypięta łatka? 

W tym sezonie Adrian Miedziński notował wiele bardzo dobrych wyników, miał sporego pecha w postaci kontuzji, ale i tak nie ominęła go fala krytyki ze strony kibiców. Wszystko z powodu pierwszego spotkania półfinału play-off ENEA Ekstraligi, które odbyło się na Motoarenie.

Wtedy rywalem Unibaksu Toruń był Dospel Włókniarz Częstochowa. W tym meczu poważną kontuzję odniósł Emil Sajfutdinow, a wiele osób za winowajcę jego upadku uznało właśnie Miedzińskiego. Jakby tego było mało, "Miedziak" w finale ENEA Ekstraligi doprowadził również do upadku Patryk Dudka, po którym zielonogórzanie domagali się przyznania mu czerwonej kartki. Miedziński w tym drugim przypadku był jednak świadomy swojej winy i przeprosił za całą sytuację juniora Stelmetu Falubazu Zielona Góra. W świadomości wielu osób utarło się jednak, że zawodnik Unibaksu jeździ niebezpiecznie. Czy jest tak w rzeczywistości czy też żużlowcowi toruńskich Aniołów niesprawiedliwie została przypięta łatka jeźdźca walczącego często na granicy ryzyka?

- Adrian musi zacząć bardziej myśleć na torze, żeby się nie wdawać w głupie karambole, tak jak to miało miejsce w Pradze. To było zupełnie niepotrzebne. Powinien po prostu włożyć więcej rozwagi w swoją jazdę - uważa trener reprezentacji polski Marek Cieślak.

Czy Adrianowi Miedzińskiemu słusznie zarzuca się niebezpieczną jazdę?
Czy Adrianowi Miedzińskiemu słusznie zarzuca się niebezpieczną jazdę?

- Nie do końca zgadzam się z tymi opiniami na temat Adriana. Niektóre sytuacje, które mają miejsce, nie za każdym razem są winą zawodnika. Każdemu może w sezonie przytrafić się jakiś słabszy moment spowodowany brakiem koncentracji. Te zawody w Czechach, o których się mówi, były akurat w mojej ocenie "łatwe". One nie wymagały od Adriana ani od pozostałych reprezentantów Polski jakiegoś większego wysiłku. Czasami następuje jednak taki moment, że nawarstwia się więcej startów, trzeba się dużo przemieszczać i błędy się po prostu zdarzają. Adrianowi w pewnym sensie została przypięta łatka po wydarzeniach z Emilem Sajfutdinowem. Wiele mówiło się o tym, że ten zawodnik jeździ bezpardonowo, ostro i brutalnie. W mojej ocenie jedzie do przodu, takie sytuacje się czasami zdarzają - uważa z kolei Jacek Gajewski.

O występie Adriana Miedzińskiego w sobotniej Grand Prix można mówić tylko w samych superlatywach. Niedawno pisaliśmy o najbardziej pozytywnych wydarzeniach sezonu 2013. Sukces "Miedziaka" na Motoarenie z całą pewnością można do nich zaliczyć. W przypadku kolejnych udanych występów kibice pewnie zaczną również mówić częściej nie o tegorocznych kolizjach z udziałem zawodnika Unibaksu, ale cieszyć się z jego dobrej jazdy z orzełkiem na plastronie.

Tak czy inaczej, w całym zamieszaniu warto zwrócić uwagę na dużą odporność psychiczną zawodnika, który poradził sobie z falą krytyki i atmosferą wokół jego osoby. Negatywnych komentarzy nie brakowało, a Miedziński odpowiedział na nie fenomenalną jazdą podczas Grand Prix Polski. - Adrian się tym nie przejmował. Gdyby tak zrobił, to od razu powinien skończyć sezon - uważa Jacek Gajewski.

Adrian Miedziński budził w tym sezonie kontrowersje, ale na jego zakończenie dostarczył polskim fanom wiele radości. Pokazał charakter, wolę walki i doskonałe przygotowanie sprzętowe. Czy wkrótce "Miedziaka" zobaczymy w Grand Prix jako stałego uczestnika tego cyklu? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.

Źródło artykułu: