Przez wiele lat wrocławscy juniorzy nie byli liczącą się siłą w kraju. W końcu pojawił się Maciej Janowski, a w ostatnim sezonie spory postęp poczynili obecni młodzieżowcy Betardu Sparty. Patryk Malitowski i Patryk Dolny w czwartek byli bardzo blisko zdobycia brązowego medalu dla swojego klubu. - Było ciężko wyrwać medal. W ostatnim biegu koledzy z Torunia byli naprawdę szybcy. Startowałem z czwartego toru i starałem się zrobić co tylko mogę. Do końca próbowałem gonić Kamila Pulczyńskiego, ale nie wyszło. Jesteśmy bardzo niezadowoleni, bo wracamy bez medalu i tak naprawdę szkoda. Czwarte miejsce się nie liczy. Pamięta się tylko tych, co zwyciężają - powiedział Malitowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Młodzi uczestnicy czwartkowego turnieju nie mieli łatwo. Gdański finał trwał trzy godziny, dodatkowo było bardzo zimno. - Ja starałem się być cały czas skoncentrowany, naładowany i utrzymywać ciepło, by dobrze wychodzić ze startu. Przede wszystkim liczyły się ręce, które muszą mieć odpowiednią temperaturę. Start był najważniejszy. Szkoda, że nie udało się zdobyć medalu. W tamtym roku nie mieliśmy nic, teraz wchodzimy do finałów i liczę na to, że w przyszłym sezonie się odbijemy - dodał wychowanek wrocławskiej drużyny.
Po ubiegłym sezonie juniorzy Betardu Sparty byli przez wielu krytykowani, jednak teraz widać w ich jeździe spory postęp. - Szczerze powiedziawszy nie patrzymy na to, czy ktoś nas krytykuje, czy nie. Jedziemy na tyle, na ile nas stać i jeżeli wyniki się poprawiają i ludzie to zauważają, to bardzo się z tego cieszymy. Ciągle pracujemy na to, by się rozwijać. Rozumiemy się coraz lepiej i nie można patrzeć na wszystko przez pryzmat wyników i nazwisk - zakończył Malitowski.