Zastrajkowali w Gelsenkirchen

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niedobre wieści dochodzą z niemieckiego Gelsenkirchen, gdzie w sobotę ma odbyć się ostatnia runda tegorocznego cyklu Grand Prix. Organizatorzy odwołali piątkowy trening, gdyż startu w nim odmówili sami zawodnicy.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak się okazało, tor przygotowany na Veltins-Arena nie nadaje się do jazdy. Zawodnicy określają go mianem gąbki, czy też plasteliny. Taki stan rzeczy jest skutkiem zaniedbań jakie miały miejsce przy transporcie nawierzchni. Granitowa nawierzchnia do Niemiec przypłynęła z Danii i jak się okazało, nie została odpowiednio zabezpieczona, stąd też do Gelsenkirchen dotarła kompletnie przemoczona. Zawodnicy w trosce o swoje zdrowie postanowili zastrajkować i odmówili wyjazdu na tor.

- Organizatorzy przepraszają za taki tor, ale te przeprosiny niczego nie zmienią, dlatego że my na tym torze musimy jechać, a wiemy, że dmuchane bandy nie zawsze nas uchronią przy wypadku od jakiejś kontuzji - mówi Tomasz Gollob, który w Gelsenkirchen ma walczyć o brązowy medal, a także o nagrodę Super Prix.

Grand Prix Niemiec stanęło więc pod znakiem zapytania. Wszystko zależy od tego, czy organizatorom uda się doprowadzić tor do takiego stanu, aby zawodnicy czuli się na nim bezpiecznie. To nie pierwszy raz kiedy w turniejach Grand Prix przychodzi im stawić czoła nawierzchni, która przypomina bardziej tą przygotowaną na zawody motocrossowe niż żużlowe.

- Najgorszy scenariusz przewiduje decyzję o odwołaniu zawodów. Nie zawaham się jej podjąć - mówi Phil Rising, jeden z organizatorów Grand Prix Niemiec.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)