- Lepiej mieć w drużynie 24 bardzo dobrze przygotowane motocykle niż 48 średnio - rozmowa z Tomaszem Wójtowiczem

PSŻ Milion Team Poznań podczas okresu transferowego był jednym z najmniej aktywnych klubów kontraktując zaledwie trzech nowych żużlowców. - Staraliśmy się znaleźć złoty środek. Z punktu widzenia zawodnika ? im więcej osób na ławce rezerwowych, tym gorzej, ale my też musimy mieć jakieś pole manewru - wyjaśnia Tomasz Wójtowicz, prezes poznańskiego klubu.

Jak ocenia pan okres transferowy w wykonaniu Poznańskiego Stowarzyszenia Żużlowego?

- Przebiegł raczej spokojnie. Głównie dlatego, że na początku skupiliśmy się na utrzymaniu trzonu zespołu z sezonu 2007 i to udało się zrobić. Potrzebowaliśmy jednego ? dwóch wzmocnień a nasze dążenia w tym zakresie były dość jasno sprecyzowane zatem negocjacje nie trwały długo. Straciliśmy niestety Maćka Piaszczyńskiego choć zrobiliśmy wszystko w miarę naszych możliwości, żeby tak się nie stało. Trudno ? Maciejowi dziękujemy za to co zrobił dla poznańskiej drużyny i życzymy wszystkiego najlepszego w nowym klubie - my jedziemy dalej. Dużo obiecujemy sobie po Zbyszku Sucheckim, a Alan Marcinkowski ? jak to w Poznaniu ? może okazać się strzałem w dziesiątkę. Jak zwykle byliśmy ograniczeni możliwościami budżetowymi. Wierzymy, że wybraliśmy optymalne rozwiązanie.

PSŻ ma najmniej liczną kadrę ze wszystkich klubów I ligi. Dlaczego?

- Staraliśmy się znaleźć złoty środek biorąc pod uwagę wszystkie aspekty tego zagadnienia. Z punktu widzenia zawodnika ? im więcej osób na ławce rezerwowych, tym gorzej a w dalszym ciągu zależy nam na bardzo dobrej atmosferze w drużynie. Jednocześnie musimy mieć jakieś pole manewru na wypadek kontuzji czy gorszej dyspozycji któregoś z zawodników. Uważamy, że liczba siedmiu seniorów jest w naszych warunkach optymalna. Skromniej wyglądamy wśród młodzieżowców, ale to obecnie bolączka wielu klubów. Nie chcieliśmy podpisywać kontraktów z kilkunastoma zawodnikami wiedząc, że większość z nich prawdopodobnie nigdy nie znajdzie się w składzie. Jestem zwolennikiem mniejszej liczby zawodników, ale z potencjałem sportowym, ambicjami i dobrym przygotowaniem sprzętowym, dlatego uznaliśmy, że lepiej nasze niezbyt imponujące środki finansowe podzielić na mniejszą liczbę żużlowców. Uważam, że lepiej mieć w drużynie 24 bardzo dobrze przygotowane motocykle niż np. 48 średnio.

Skompletowaliście także najbardziej polski skład.

- Próbowaliśmy już kilku zawodników zagranicznych i wiemy, że jeżeli nie są oni z najwyższej półki to tak naprawdę niczego nie gwarantują. Mieliśmy Madsa Korneliussena czy Izaka Santeja, bo nie było nas stać na droższych żużlowców. Oczywiście może się zdarzyć, że zawodnik mniej znany nagle eksploduje formą, ale nam na razie się to nie zdarzyło. Trudno definitywnie przekreślać zawodnika po jednym występie, ale z drugiej strony nie możemy pozwolić sobie na dawanie takim zawodnikom kilku szans pod rząd mając na miejscu Polaka znającego nasz tor i dobrze z nim spasowanego, a co najważniejsze bardziej czującego ducha drużyny i zainteresowanego jej sukcesem. Ponieważ nie stać nas na żużlowców z górnej półki, konsekwentnie decydujemy się na polski skład. Chcemy, żeby nasz klub był bardziej rodziną niż typowym zakładem pracy. Zakontraktowany niemal w ostatniej chwili Kauko Nieminen jest dla nas zabezpieczeniem ? uzasadnionym ekonomicznie i nie wprowadzającym do zespołu aspektu niezdrowej rywalizacji.

Czy Fin będzie sprawdzony jeszcze przed sezonem?

- Chcemy sprawdzić jego możliwości przy okazji sparingów i treningów. Musimy znać jego potencjał zanim będziemy podejmować decyzje o ewentualnym wstawieniu go do składu.

Czekacie na rozpoczęcie rozgrywek Ekstraligi, aby rozejrzeć się za jakimiś wzmocnieniami?

- Nie czekamy na ten moment z niecierpliwością i nadziejami. Może oczywiście pojawić się jakaś atrakcyjna oferta, ale nie bierzemy tego teraz pod uwagę. Sport żużlowy jest nieprzewidywalny i pierwsze treningi, sparingi czy mecze mogą sprawić, że będziemy zmuszeni do weryfikacji przedsezonowych założeń. Na obecną chwilę trudno znaleźć zawodników, którzy nie podpisali kontraktów, są w naszym zasięgu finansowym a jednocześnie byliby dla nas wzmocnieniem, a nie tylko poszerzeniem ławki.

Gdy rozmawialiśmy kilka tygodni temu mówił pan, że Mirosław Kowalik będzie trenerem w kolejnym sezonie. Co się stało?

- Tak było, ale życie rządzi się swoimi nieubłaganymi prawami. Klub staje przed nowymi wyzwaniami. Jak dotąd wszystko szło zgodnie z planem i obywało się bez większych wpadek. Trudno jednak zakładać, że tak będzie zawsze zatem musimy być przygotowani na mniej szczęśliwy rozwój wydarzeń. A fakty są takie, że Mirek mieszka 150 km od Poznania, dodatkowo prowadzi własną firmę, która angażuje go czasowo zapewniając jednocześnie stabilizację finansową. My potrzebujemy trenera w pełni dyspozycyjnego, niezbędnego w aspektach szkoleniowych ale pomocnego również podczas prac na torze i w organizacji poszczególnych zawodów. W pełni doceniamy rolę Mirka w procesie reaktywacji żużla w Poznaniu. Był z nami praktycznie od początku i niezaprzeczalnie jest jednym z ojców naszego ? bez fałszywej skromności - sukcesu. Decyzję podjęliśmy wspólnie kierując się wyłącznie pragmatycznymi przesłankami. Nowym trenerem Skorpionów został Zbigniew Jąder a za jego kandydaturą przemawiało wiele argumentów. Wyliczę te podstawowe: doświadczenie, sumienność, bliskość zamieszkania, dyspozycyjność, umiejętność przygotowywania toru, znajomość naszych zawodników (w tym tych nowych). Nie do przecenienia jest fakt, że pan Zbyszek wielokrotnie towarzyszył naszym zawodnikom w parku maszyn w ubiegłym sezonie, zawsze służąc dobrą radą i życzliwością.

O co PSŻ będzie jechał w sezonie 2008?

- O to samo, co w poprzednim, czyli bezpieczne utrzymanie. Liga wydaje się być silniejsza. Bydgoszcz z racji potencjału i ambicji szybkiego powrotu do elity jest chyba poza zasięgiem, są bardzo silne zespoły z Gdańska i Ostrowa, które również nie kryją swoich ekstraligowych aspiracji. Ciekawym składem i stabilnym budżetem dysponuje Grudziądz. Absolutnie nie można lekceważyć ekip z Rybnika, Rawicza i Daugavpils. W tej stawce my chcemy się utrzymać i wygrywać jak najwięcej spotkań na własnym stadionie. Zmienił się system rozgrywek, powrócił punkt bonusowy, a to oznacza, że każdy ?mały? punkt może mieć przełożenie na miejsce w tabeli. Jest to dla nas spore wyzwanie, bo pamiętamy, że nasz bilans małych punktów w poprzednim sezonie nie był imponujący (-86 ? dop. red.). Cel więc pozostaje bez zmian, ale poprzeczka ustawiona jest znacznie wyżej. Jeżeli uda się osiągnąć coś ponadto, będziemy się bardzo cieszyć.

Co obecnie dzieje się w klubie?

- Dla kibiców jest to martwy okres, my mamy jednak sporo pracy. Dużymi krokami zbliżają się pierwsze treningi i sparingi, które trzeba przygotować. Poszukujemy sponsorów, doskonalimy naszą ofertę reklamową, spotykamy się z przedsiębiorcami. Przygotowujemy rozwiązania marketingowe, które mają zwiększyć zainteresowanie speedwayem wśród mieszkańców poznańskiej aglomeracji i potencjalnych sponsorów. Pracujemy nad poprawą jakości i atrakcyjności widowisk. Musimy też zadbać o infrastrukturę obiektu m. in. zamontować 300 plastikowych siedzisk, przygotować nowy dojazd do parku maszyn, wyremontować ławki i toalety. Jesienią nawieźliśmy na tor ok. 300 ton granitu, na dniach rozpoczynamy prace torowe. Zmieniliśmy także siedzibę ? jest to ten sam budynek, ale nie mieścimy się już w jednym niewielkim pokoju, a do dyspozycji mamy trzy pomieszczenia, które trzeba odpowiednio przygotować, abyśmy w dużo bardziej efektywny sposób mogli prowadzić klub. Organizujemy nabór na osoby funkcyjne, czekają nas szkolenia i egzaminy. Przygotowujemy także zgrupowania w Szklarskiej Porębie i na południu Europy. Ponadto musimy poznać się z naszym nowym trenerem, ustalić zasady współpracy i plan działania tak, aby w sezonie nie dochodziło do żadnych nieporozumień. Chcemy w tym roku zorganizować wreszcie prezentację drużyny z prawdziwego zdarzenia. Wprowadzamy zmiany organizacyjne, które mają usprawnić funkcjonowania klubu i zwiększyć skuteczność naszych działań. Spotykamy się z władzami miasta, szukamy nowych płaszczyzn współpracy i rozmawiamy na temat przyszłości żużla w Poznaniu. W końcu przygotowujemy się do walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego, bowiem w tym roku upływa czteroletnia kadencja obecnego zarządu klubu.

Jeżeli jesteśmy już przy walnym zebraniu ? czy będzie pan ubiegał się o wybór na kolejną kadencję?

- Jeszcze nie wiem. Musi być spełnionych kilka warunków. Po pierwsze ? kandydatura musi paść z sali, a nie wiem czy tak się stanie, po drugie ? aby społecznie pracować w klubie, niezbędna jest dobra atmosfera i silny mandat do pełnienia tej funkcji. Muszę wiedzieć, że znaczna większość członków PSŻ-u chce mnie na tym stanowisku. Jak w każdej demokratycznej strukturze również u nas istnieje opozycja a nie wiem, czy mam ochotę przez kilka kolejnych lat permanentnie odpowiadać na te same pytania i zarzuty. Gdyby nie zależało mi na dobru i przyszłości żużla w Poznaniu najchętniej oddałbym stery i przyglądał się z boku jak realizowane są inne koncepcje. Uważam jednak, że ryzyko zaprzepaszczenia tego, co zostało zrobione jest na ten moment zbyt duże. Przed prezesem, niezależnie od tego, kto nim zostanie, jest naprawdę mnóstwo pracy i obowiązków. Na pewno kandydat musi dysponować czasem, mieć dużo chęci i determinacji, nie bać się wyzwań. Oczywiście to absolutne minimum bowiem idealny kandydat powinien posiadać o wiele więcej walorów. Nigdy nie twierdziłem, że nadaję się na tę funkcję. Na chwilę obecną nie podjąłem jeszcze decyzji.

Towarzystwo Sportowe Olimpia, które zarządza stadionem, podniosło klubowi czynsz za dzierżawę.

- Została nam przedstawiona propozycja umowy, której nie mogliśmy negocjować a jedynie ją zaakceptować lub nie. W Poznaniu nie ma innego toru żużlowego zatem nie mieliśmy wyboru. Jesteśmy chyba jedynym klubem w Polsce, który musi oddawać bardzo znaczącą część budżetu na wynajem obiektu, na którym organizuje zawody. Pomijam milczeniem dodatkowe warunki umowy i fakt, że gdyby nie PSŻ stadion w dalszym ciągu przypominałby ruinę a de facto byłby nie dopuszczony do użytkowania ze względu na stan techniczny. Nie mogę zdradzać konkretnych kwot, ale powiem enigmatycznie, że strata w postaci odejścia Maćka i fiasko negocjacji z bardzo dobrym polskim seniorem, miała również ekonomiczne podłoże.

Polski Związek Motorowy, w związku z brakiem ofert kupna, przekazał prawa do transmisji telewizyjnych w ręce klubów. To dobra wiadomość?

- Myślę, że tak. Mamy plan marketingowy, który w dużej mierze opiera się o media elektroniczne. Chcemy przedstawić poznańskim telewizjom naszą ofertę, która m.in. przewiduje cykliczny magazyn żużlowy oraz prawa do transmisji i retransmisji z meczów. To powinno znaleźć bezpośrednie przełożenie na negocjacje ze sponsorami, bowiem otwiera się możliwość do ich uporządkowanej prezentacji. To, że mamy prawa do transmisji nie wiąże się bezpośrednio z żadnymi zyskami, daje jednak kolejne możliwości, które będziemy chcieli wykorzystać. Pamiętamy sytuację z ubiegłego roku, gdy mieliśmy pomysł na wykorzystanie telewizji przy okazji rundy kwalifikacyjnej DMŚJ, ale decyzja odnośnie praw do transmisji zapadła za naszymi plecami na tydzień przed zawodami, co w oczywisty sposób uniemożliwiło nam wszelkie działania.

Czy poznańscy kibice mogą spać spokojnie?

- Myślę, że mimo wielu trudności klimat dla poznańskiego speedwaya jest coraz lepszy. Stale ? choć powoli - rośnie liczba podmiotów zainteresowanych współpracą z klubem. Sukcesywnie poprawia się współpraca z władzami Poznania. Rośnie frekwencja i jakość identyfikacji kibiców z klubem. W trzeci (uważany za najtrudniejszy) rok startów wchodzimy z wielkimi nadziejami i umiarkowanym optymizmem. Dziękuję wszystkim, bez których poznańska reaktywacja byłaby niemożliwa: sponsorom, miejskim włodarzom, kolegom z klubu i przede wszystkim naszym wspaniałym kibicom, których już teraz zapraszam na arcyciekawy sezon 2008.

Komentarze (0)