Jak już wcześniej informowaliśmy, Grzegorz Walasek zdecydował się na powrót do Częstochowy. Zawodnik podpisał jak na razie umowę reklamową z firmą K.J.G. Company. Pozostałych formalności dopełni po rozwiązaniu umowy z PGE Marmą Rzeszów. Włókniarz nie był jednak jedynym klubem, który prowadził rozmowy z Walaskiem. Zakontraktowaniem zawodnika w ostatnim czasie mocno zainteresowany był Stelmet Falubaz Zielona Góra. - Nie jestem rozczarowany, bo o decyzji Grzegorza wiedziałem od poniedziałku. Nie była to dla mnie żadna tajemnica. Zawodnik nie zdecydował się na manewr, o którym nie miałem wiedzy. Grzegorz wybrał ofertą, którą uznał za lepszą. Nasze rozmowy również miały w zamiarze osiągnięcie porozumienia, ale musimy pamiętać, że my już wcześniej zbudowaliśmy skład, w którym nie planowaliśmy zmian. Kiedy okazało się, że kilku zawodników, w tym Grzegorz Walasek, zostało bez klubu, postanowiliśmy się spotkać i porozmawiać o startach w naszym klubie. Rozmowy były jednak spokojne. Nie prowadziliśmy ich w nerwowy sposób, bo Stelmet Falubaz nie ma żadnych dziur w składzie. Gdybyśmy mieli problemy i musieli za wszelką cenę zakontraktować Grzegorza, to on pewnie dziś byłby w Zielonej Górze. Dostał od nas propozycję, żeby nie podpisywać umowy warszawskiej. Przekazaliśmy mu, że otwieramy dla niego drzwi i możemy się dogadać. Propozycja padła i została pozytywnie przyjęta przez samego zawodnika - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Robert Dowhan.
Zielonogórzanie rozpoczynali rozmowy z Walaskiem w momencie, kiedy dysponowali już szeroką kadrą. Warto zwrócić uwagę, że podpisanie kolejnego kontraktu sprawiłoby, że w seniorskiej kadrze Stelmetu Falubazu zrobiłoby się tłoczno. - Nie zakładaliśmy przesunięcia Saszy Łoktajewa na pozycję juniora, bo na dziś takich możliwości regulaminowych nie ma. Musimy opierać się na tym, co jest w tej chwili. Prawda jest taka, że na jedną pozycję mamy trzech seniorów - Łoktajewa, Jensena i Jabłońskiego. Doszedłby Grzegorz i byłaby to nieoczekiwana zmiana dla zawodników, którzy musieliby walczyć o miejsce składzie. W najgorszym wypadku któryś z żużlowców musiałby pójść na wypożyczenie do innego klubu. Taką opcję oczywiście też zakładaliśmy. Rozmowy z Grzegorzem odbywały się jednak na tej zasadzie, że wyciągnęliśmy do zawodnika rękę. Chcieliśmy pomóc temu żużlowcowi, gdyby nie znalazł klubu. Wariant zakontraktowania Walaska istniał, traktowaliśmy Grzegorza poważnie, ale nie robiliśmy nic za wszelką cenę - wyjaśnia Dowhan.
Działacze Stelmetu Falubazu mają jednak nadzieję, że temat Grzegorza Walaska w Zielonej Górze nie jest definitywnie zamknięty. - Życzyłbym sobie, żeby Grzegorz startował w przyszłości w naszym klubie. Byłoby wspaniale mieć w składzie trzech wychowanków, a więc Patryka, Piotrka i Grzesia. To byłby jedyny klub z taką obsadą. Do tego dochodziliby przecież ludzie związani od początku z Falubazem, czyli Aleks Łoktajew i jeżdżący w tym klubie od wielu lat Andreas Jonsson. Nasz klub nie zmienia składu co roku. W Zielonej Górze nie ma rewolucji. Tak czy inaczej, na dziś mamy już klub, w którym panuje rodzinna, zielonogórska atmosfera i z tego się bardzo cieszymy - dodał na zakończenie Dowhan.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Jak rozmowa przebiegała jak wyżej cytowane zdanie pana Roberta, to nie dziwię się, że Walasek wybrał klub, gdzie mógł się por Czytaj całość