Zwolnienie z Opola, medale z Zieloną Górą, awans i spadek z Rawiczem. Trenerska huśtawka Piotra Żyto

Piotr Żyto wierzy, że z Włókniarzem osiągnie takie sukcesy, jak z Falubazem. Opowiada o pracy w Rawiczu i wcześniejszym rozstaniu z Kolejarzem Opole.

Piotr Żyto pod Jasną Górę trafił niespodziewanie. Jako że ostatnie sezony spędził w Rawiczu, balansującym na pograniczu pierwszej i drugiej ligi, zainteresowanie jego osobą wśród mediów i kibiców spadło. - Faktycznie, nikt do mnie nie dzwonił i nie musiałem tak często udzielać wywiadów - przyznaje Żyto. - Jednak żadna praca nie hańbi. Okresu spędzonego w Rawiczu nie żałuję. Co więcej, wspominam go bardzo miło. Udało nam się wywalczyć awans chyba z najniższym budżetem w kraju, ponieważ mieliśmy do dyspozycji ledwie 650 tysięcy złotych. Niektórzy przy takiej forsie nawet nie zabierają się za żużel. Niestety, nie utrzymaliśmy się w I lidze. Byliśmy autsajderem, ale jeden mecz wygraliśmy, i to z Wybrzeżem Gdańsk. Nie oddawaliśmy pola, walczyliśmy, lecz pieniążki na więcej nie pozwalały. Co jednak najważniejsze, klub z Rawicza, jako jeden z niewielu, nie posiada długów.

Przed trenerem Żyto wymagająca misja w Częstochowie. Oczekiwanie wobec jego zespołu są niewspółmiernie wyższe niż w Rawiczu. Włókniarz ma walczyć o podium mistrzostw Polski. - Przyszła oferta, rozpatrzyłem ją, a na najwyższym szczeblu chce pracować każdy. Ekstraligi już zdążyłem zasmakować. Mam na koncie dwa medale i chciałbym zdobyć kolejny. Zrobię wszystko, by tak się stało - zapowiada były żużlowiec. 

Piotr Żyto mieszka w Opolu i od dziesięciu lat organizuje galę lodową
Piotr Żyto mieszka w Opolu i od dziesięciu lat organizuje galę lodową

We Włókniarzu Piotrowi Żyto będą pomagali Jarosław Dymek, Józef Kafel oraz toromistrz Andrzej Puczyński. Każdy z nich posiada swój zakres kompetencji. - Jestem główną osobą, jeśli chodzi o ustalanie składu, a Jarek ma mnie w tym wspomagać - tłumaczy szkoleniowiec Lwów. - Współpracowałem już z nim i wiem, że to pasjonat. Józek Kafel z kolei będzie się zajmował szkoleniem młodzieży, co do tej pory dobrze mu wychodziło. Podział obowiązków mamy ustalony. Każdy z nas zna swoje obowiązki, rozmowy w tej sprawie już prowadziliśmy. Nie powinno być niejasności. Toru również nie zamierzamy zmieniać. Jest dobry, sprzyja walce i pasuje naszym zawodnikom.

Piotr Żyto pozostaje mocno związany z Opolem. Jako zawodnik zdobywał punkty dla Kolejarza, a po zakończeniu kariery obejmował stanowisko trenera opolskiego klubu. Rozstał się z nim w najmniej spodziewanym momencie - po sezonie, w którym awansował z Kolejarzem do I ligi. Czy i kiedy ponownie poprowadzi zespół ze stolicy polskiej piosenki, tego nie wiadomo. - Chętnie bym wrócił, ale nikt mi takiej propozycji nie złożył, a ja idę tam, gdzie mnie chcą - komentuje Żyto. - O to, dlaczego odszedłem należy zapytać pana Drozda. Uzyskałem z drużyną promocję do wyższej klasy, przebywałem z nią na obozie, ale później okazało się, że mogę nie mieć czasu, by dzielić pracę w policji i klubie. Czy był to tylko pretekst? Nie wiem. Z prezesem dogadaliśmy wszystkie szczegóły, lecz umowy nigdy nie podpisaliśmy. Wzięto w moje miejsce innego trenera (Romualda Łosia - dop. red.). Było mi ogromnie przykro, bo oddałem temu zespołowi serce. Moja żona powiedziała, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Później skończyłem bowiem pracę w policji i wyjechałem do Anglii, gdzie lepiej poznałem tamtejszy żużel.
[nextpage]Trenerska przygoda Piotra Żyto po odejściu z Kolejarza rzeczywiście nabrała rozmachu. - W 2007 roku rozpocząłem współpracę z kadrą. Znalazłem się w sztabie szkoleniowym ekipy, która wywalczyła Drużynowy Puchar Świata - wspomina. - Okazało się, że nie jestem taki zły. We Włókniarzu nie wyszło tak, jak chciałem. Brakowało ekstraligowego doświadczenia. Przygodę z Falubazem w następnych latach mogę już zaliczyć do udanych, gdyż zdobyliśmy złoto i srebro.

Żyto jako jeden z nielicznych polskich szkoleniowców miał okazję prowadzić zagraniczny zespół. - Moje sukcesy zostało zauważone w Szwecji - komentuje. - Kiedy przechodziłem do Rawicza, otrzymałem ofertę z Hammarby Sztokholm. Sięgnęliśmy po brąz i jestem chyba jedynym trenerem z Polski, mogącym się pochwalić medalem w lidze szwedzkiej. Teraz niestety Hammarby spadło, choć trzeba pamiętać o osłabieniach i absencjach między innymi Łaguty oraz Madsena. Przegraliśmy ligę minimalnie - zaledwie jednym punktem. Jednak angażu w Szwecji nie straciłem. Nadeszła bowiem propozycja z Vargarny Norrkoeping, co potwierdza, że ktoś mój wysiłek docenia.

- Rozmawiamy po angielsku - dodaje Piotr Żyto. - Szwedzkim posługuje się mój syn, który mieszka tam na stałe, oraz wnuki. Uczą się mówić po polsku, ale jako że mają matkę Szwedkę, to w ich domu dominuje inny język. Na szczęście z dziadkiem się dogadują (śmiech).

Szkoleniowiec Włókniarza chce dołożyć do swojej kolekcji kolejny medal
Szkoleniowiec Włókniarza chce dołożyć do swojej kolekcji kolejny medal

Były opiekun reprezentacji dużym sentymentem darzy Zieloną Górę. - Z racji na pracę w urzędzie miasta, spędziłem tam pięć miłych lat. Atmosfera do żużla jest wspaniała - podkreśla Żyto, który dziś uwagę poświęca Częstochowie. - Miejsca pracy nie wybieram. Mam nadzieję, że z Włókniarzem powtórzę wyniki, które osiągałem z Falubazem. Skład w porównaniu do zeszłego roku zmienił się niewiele. Odszedł Sajfutdinow, ale zakontraktowano Walaska i Kildemanda. Liczę na dobrą postawę wszystkich. Jeśli sześciu zawodników zrobi po osiem punktów, to mecz wygramy. Tak wyrównany zespół mieliśmy w Zielonej Górze, gdzie gdy jeden spisywał się słabiej, to udanie zastępował go drugi.
 
Piotr Żyto budzi wśród kibiców mieszane uczucia. Na jego reputację wpłynęło przyznanie się do współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa w okresie komunizmu. - Groźni przestępcy wychodzą na wolność po 25 latach, a mi ciągle wypomina się roczny kontakt ze służbami - zżyma się nowy trener częstochowskiej drużyny. - Starsze pokolenie zrozumie; wie, jakie były czasy. Być może popełniłem błąd, że wziąłem udział w wyborach, bo tak nikt by nic nie wiedział i byłaby cisza. Mam czyste sumienie. Zostałem przecież pozytywnie zweryfikowany, pracowałem przez 15 lat w policji i otrzymałem Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, który też nie jest przyznawany jakimś oprawcom. Nie przejmuję się tym, co ludzie piszą. Niech sobie piszą. Ja robię swoje.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: