Maciej Kmiecik: Zmienił pan tej zimy środowisko i przeniósł się do Tarnowa. Ta zmiana ma pomóc odbudować dawną formę?
- Szukałem przede wszystkim stabilizacji. Zależało mi na startach w wypłacalnym klubie. Nowego pracodawcę wybierałem bardzo staranie, żeby nie wpaść - jak to się mówi - z deszczu pod rynnę. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży w sezonie. Na razie wygląda to całkiem dobrze. Mamy naprawdę niezły zespół, którego trenerem jest świetny szkoleniowiec, Marek Cieślak. Są w klubie sponsorzy strategiczni, więc w kwestiach finansowych też nie powinno być źle.
Marek Cieślak odegrał kluczową rolę w pana przejściu z Bydgoszczy do Tarnowa?
- Dużo rozmawialiśmy z trenerem Markiem Cieślakiem zarówno przed podpisaniem kontraktu, jak i w trakcie samych negocjacji z tarnowskim klubem. Nie był to może decydujący głos, ale na pewno trener odegrał dużą rolę w zmianie przeze mnie barw klubowych. Mam nadzieję, że zarówno mojemu pracodawcy jak i mnie to wyjdzie na dobre. Wierzę, że ta współpraca będzie układała się wzorowo.
Myśli pan o tym, żeby być w sezonie 2014 drugim Artiomem Łagutą, który również podążył z Bydgoszczy i właśnie w Tarnowie odbudował się pod skrzydłami Marka Cieślaka?
- Wiadomo, że każdy zawodnik jest inny i nie da się wszystkiego przełożyć jeden do jednego. Artiomowi Łagucie akurat zmiana klimatu na tarnowski i praca z Markiem Cieślakiem wyszła na dobre. Trzeba po prostu jechać i walczyć o swoje, a nie patrzyć, że komuś się udało odbudować tu, czy gdzieś innej. Samemu trzeba ciężko przepracować okres przygotowawczy, by w sezonie jechać jak najlepiej i nie zawieść przede wszystkim własnych ambicji.
Z Tarnowa odszedł Maciej Janowski, a pan go zastąpił. Naturalnie pewnie pojawiają się pytania, czy będzie pan w stanie zastąpić tak solidny punkt drużyny, jakim był "Magic"...
- Nie dostałem żadnych wytycznych, kto ma kogo zastąpić. Mam po prostu jechać najlepiej jak potrafię i zdobywać jak najwięcej punktów. Oczywiście, że po tak dobrym zawodniku jak Maciek Janowski została w Tarnowie wielka luka, ale mam zamiar godnie go zastąpić. Zobaczymy, jak to będzie. Najważniejsze, że jestem pełen optymizmu przed tym sezonem. Myślę, że powinno być w porządku.
Jak zatem wrócić na ten poziom, który prezentował pan chociażby w 2012 roku, kiedy był pan w ścisłej kadrze Polski, zdobywał medale IMP, świetnie punktował w lidze?
- Jeśli chodzi o moje przygotowania, poczyniłem drobne korekty, które mam nadzieję przyniosą efekt. Bardziej radykalną zmianą jest nawiązanie współpracy z brytyjskim tunerem, bo do tej pory korzystałem z polskich.
[nextpage]Kto teraz będzie przygotowywał panu silniki?
- Peter Johns, który doprowadził do mistrzostwa świata Taia Woffindena. Współpracę z tym cenionym tunerem pomógł mi nawiązać mój angielski klub Peterborough Panters. W zeszłym roku zamówiłem o Johnsa pierwszy silnik. Współpraca się zazębiła i mogłem później zamówić kolejne jednostki napędowe. Myślę, że ta zmiana wyjdzie mi na dobre. Już pod koniec zeszłego sezonu jeździłem na silnikach przygotowywanych przez brytyjskiego tunera. Było w miarę dobrze, choć oczywiście wydostać się z takiego dołka, w jakim się znalazłem nie jest łatwe i nie dzieje się to z dnia na dzień. Czułem już wtedy różnicę. Mam nadzieję, że w tym sezonie będę na tych silnikach znacznie skuteczniejszy.
Zatem jakie cele stawia pan dla siebie przed sezonem 2014?
- Bardzo chciałbym nawiązać do sukcesów z 2012 roku. Jeśli chodzi o moje występy w finale IMP, ja tam zazwyczaj startuję co dwa lata, więc w tym roku jest kolej na mój udział w finale tej imprezy. Jest także inny cel, czyli Grand Prix Challenge. Są Mistrzostwa Europy, które stają się coraz bardziej prestiżową imprezą. Chcę jeździć wszędzie tam, gdzie najlepsi. Wezmę udział we wszystkich eliminacjach i postaram się wywalczyć jak najwięcej awansów.
Pana prognozy na sezon 2014 odnośnie Enea Ekstraligi, która wróciła do ośmiu zespołów...
- Myślę, że Enea Ekstraliga będzie bardzo wyrównana. Są oczywiście drużyny, które później w trakcie sezonu odstają. Są to jednak nieliczne przypadki. Ekstraliga w tym roku zapowiada się bardzo ciekawie. Na papierze solidniej od wszystkich wyglądają drużyny z Torunia i Zielonej Góry, ale na pewno nie pojedziemy tam przegrać, tylko walczyć również z nimi. O to przecież chodzi w sporcie.
Plan minimum tarnowskiego klubu to pewnie czołowa czwórka?
- Unia Tarnów w ostatnich latach, bez względu na to, kto startował w tej drużynie zawsze aspirowała wysoko. Podobnie będzie w tym sezonie. Dwa lata temu był złoty medal, w poprzednim roku brązowy. W nadchodzącym sezonie też będziemy chcieli osiągnąć bardzo dużo.
Obóz kadry w Zakopanem jest pewnym przerywnikiem w waszych indywidualnych przygotowaniach. Jak będą wyglądały pana ostatnie tygodnie przed startem sezonu?
- Po powrocie z Zakopanego, udam się na krótki odpoczynek do Szklarskiej Poręby, a później od 13 lutego rozpoczynam zgrupowanie z Unią Tarnów. Coraz modniejszy staje się trening na crossie na południu Europy i być może też wybiorę się trochę pojeździć. Poczekamy na lepsze warunki atmosferyczne w Polsce i wówczas podejmiemy decyzję, jak będą wyglądały ostatnie tygodnie przygotowań przed startem sezonu.
brak jakikolwiek zasad moralno etycznych
do tego blokade wlaczyles
(czytalem twoje teksty) sam do tego powracasz,wiec troche logiki w tym co piszesz by pasowalo.
Co wiecej,my ze soba nie gadalismy na tym f Czytaj całość
Tyle-i az tyle.
Zmusiles mie do straty czasu,na to co pisalem.
Ale jesli t Czytaj całość