W Polsce niestety jeszcze większość osób (w tym też zawodników) uważa, że psycholog to ostatnia deska ratunku. Dopiero gdy zawodnik przetestuje wszystkie silniki od wszystkich tunerów, zmieni mechaników, team, dostawców części, a nawet zacznie przed każdym meczem odwiedzać kościół i nadal będzie spadać po równi pochyłej, to wówczas pomyśli, że przyszedł czas, by odwiedzić psychologa. Jestem psychologiem, ale niestety nie jestem wróżką, która rzuca na zawodnika czar, dzięki któremu będzie mistrzem świata. Gdyby tak było, już dawno byłabym milionerką, a wyłonienie najlepszego zawodnika globu, byłoby niezwykle trudne. Dlatego trening mentalny to ciężka praca, która zaowocuje tylko wtedy gdy będzie idealnie dopasowana do indywidualnych potrzeb zawodnika. Trening mentalny w sezonie przygotowawczym powinien zajmować tyle samo czasu i pochłaniać tyle samo energii, co trening fizyczny. Po sesji psychologicznej zawodnik też musi czuć się zmęczony, szczególnie, gdy pracujemy na sprzęcie Biofeedback.
Dlaczego tak jest? Wyobraźmy sobie sytuację, że pod taśmą staje czterech zawodników. Każdy z nich ma silnik od tego samego tunera, każdy z nich ma części z najwyższej półki, każdy z nich jest na podobnym poziomie. Kto więc wygra? Kto popisze się najlepszym refleksem i wystrzeli spod taśmy? Który z nich opanuje nerwy i wykaże się najlepszą koncentracją, motywacją i odizoluje się od czynników zewnętrznych? Przewaga mentalna w takich momentach ma decydujący wpływ na wygraną. I to właśnie w obliczu tego, że coraz częściej zawodnicy są sobie równi pod względem sprzętowym pokazuje, jak dużą rolę zaczyna odgrywać głowa i wsparcie psychologiczne. To właśnie moją rolą jest dać zawodnikowi pełen pakiet technik i narzędzi pomagających mu radzić sobie ze stresem, lekiem, obniżoną koncentracją, motywacją. Czyli staram sie "zaprogramować" zawodnika, by był w jak najlepszej dyspozycji i gotowości startowej w dniu zawodów. Jednak tylko od zawodnika zależy na ile wykorzysta naszą współpracę i przekazywana mu wiedzę.
Im człowiek starszy, tym trudniej zmienić jego nawyki i przyzwyczajenia. Tak samo jest ze sportowcami. Dlatego idealnym czasem na rozpoczęcie pracy z zawodnikiem jest sezon przed jego debiutem w lidze. Czyli kiedy ma 15 lat. Dzięki temu już od pierwszych zawodów, najpierw młodzieżowych, później ligowych oraz międzynarodowych zawodnik wie jak pracować ze swoją głową. Mamy cały sezon, by przetestować wszystkie techniki. Po takim czasie żużlowiec pewne zachowania wykonuje automatycznie, a do tego właśnie dążymy. Dlaczego to takie ważne? Dzięki temu, że żużlowiec ma w swoim klubie, czy tez teamie psychologa, który zna bardzo dobrze specyfikę sportu żużlowego od początku swojej przygody z żużlem buduje swoją przewagę psychologiczną nawet nad bardzo doświadczonymi zawodnikami. Czy to działa? Pierwsze zawody ligowe zawodnika, z którym miałam przyjemność pracować od piętnastego roku życia. Niby nie był pierwszy raz w parkingu, ale zgiełk panujący w nim był zupełnie inny. Wywiady, flesze aparatów, odprawa, boks, niesamowita ilość osób pochodząca do zawodnika z pytaniem "No to jaki debiut? Komplet musi być!" Cała rodzina na trybunach, oczy całego stadionu, prezesów, zarządu, sponsorów skupione na tym szesnastolatku.
Stoję z boku i go obserwuję, trenowaliśmy ten dzień przez ostatni rok, widzę że jest skoncentrowany i skupiony, ale przy tym i bardzo podenerwowany i przytłoczony tym wszystkim. Godzina do pierwszego biegu, wymieniamy się spojrzeniami i idziemy na tył parkingu, rozgrzewka, kilka naszych rytuałów. I nagle pada pytanie do mnie "Julia, dam radę?" Pyta nieśmiało jak nigdy. Robimy ostatni element, po którym wiem, ze da radę. Oboje wybuchamy śmiechem i wiemy że będzie dobrze! Ja idę na trybuny, on wyjeżdża do prezentacji. Jest już odizolowany od wszystkich, patrzy się w ustalone punkty, reaguje na wyćwiczone znaki. Dzięki temu wiem, że nie przekroczył optymalnego pobudzenia. To dla mnie ważna informacja. Wiem, że mogę zostawić go w spokoju. Pierwszy bieg, moje serce wali jak oszalałe. Śmieje się, że w momencie zawodów przejmuję wszystkie stresy z zawodnika na siebie. To były udane zawody, debiut bardzo dobry, mecz wygrany. Po meczu podchodzi do niego były mistrz świata i gratuluje debiutu. To chyba najlepsza nagroda dla zawodnika i sygnał, ze został zauważony przez starszych i bardziej doświadczonych od siebie. Po meczu oglądamy nagrania z parkingu i wyłapujemy wspólnie, co można jeszcze poprawić. Jakie elementy wyeliminować, by było jeszcze lepiej.
Jednak nie pracuję jedynie z juniorami. Warto podkreślić, że nigdy nie jest za późno by rozpocząć pracę z psychologiem. Zawodnicy rangi mistrzowskiej, coraz częściej włączają do swojego sztabu psychologa, bo niekwestionowaną cechą Mistrzów jest chęć bycia najlepszym i wyprzedzenie rywali. W takiej sytuacji chcą porady od psychologa, czy coś mogą poprawić w swoim przygotowaniu do zawodów, czy jest coś, co sprawi, że będą po prostu lepsi. Pewnej soboty oglądam jeden z turniejów Grand Prix, dochodzi do fatalnego upadku. Zawodnik odwieziony w karetce do parkingu stara się kontynuować zawody ale widać, ze coś jest nie tak. Kości całe ale głowa ewidentnie nie radzi sobie już tak dobrze. Po zawodach dostaję telefon od jego menedżera, że zawodnik doznał wstrząśnienia mózgu i czy coś zdradzę, bo już są w drodze na mecz ligowy. W większości sportów byłoby to nie do pomyślenia, żeby startować po wstrząśnieniu mózgu. Żużlowcy wiedzą, że upadek nie może ich wyeliminować z "karuzeli" jaką jest kalendarz rozgrywek. O 6 rano zaczynamy pracę w moim gabinecie. Robię mu badanie Biofeedback EEG, czyli sprawdzam jak wygląda zawartość fal mózgowych. W momencie uderzenia głowy o tor plastyczność mózgu bardzo się pogarsza, oznacza to tyle, że zawodnik może mieć gorsze czucie w palcach, czyli będzie gorzej startował spod taśmy. Może mieć bóle i zawroty głowy, ograniczone pole widzenia oraz natężone lęki. A wiadomo, że podczas meczu musi być w jak najlepszej dyspozycji. Dzięki mojemu sprzętowi poprawiamy plastyczność mózgu, niwelujemy uszkodzenia na tyle ile to możliwe. Drugą sesję robimy na dwie godziny przed zawodami już w busie, po zawodach kolejną. Zawodnik dostaje ode mnie zadania do wykonania. Dzwoni przed meczem w Szwecji, że już sypia dobrze i lęki ustępują. Tak zaczyna się moja współpraca z czołowym zawodnikiem świata. Zawodnik tej klasy wie, że psycholog nie przyjmuje już na kozetce i nie prowadzi terapii werbalnej. Tylko używa wszelkich najnowocześniejszych technologii, by trenować jego mózg do osiągnięcia mistrzostwa. Taki zawodnik wie, że zawsze może być lepiej, szczególnie, gdy lata lecą i czasem najzwyczajniej po ludzku braknie motywacji.
Wszystko zależy od otwartości zawodnika, czy ten początkujący, czy ten bardzo doświadczony może zmienić swoją mentalność, swoje przygotowanie do sezonu i poszczególnych zawodów musi tylko chcieć.
Julia Chomska
Julia Chomska - psycholog sportu, trener umiejętności mentalnych, specjalista w terapii Biofeedback. Współpracuje z drużynami sportowymi oraz indywidualnie z zawodnikami.
Artykuły autorstwa Julii Chomskiej będą dwa razy w miesiącu publikowane na łamach naszego serwisu w ramach nowego cyklu "Sukces rodzi się w głowie".