Robert Noga - Moje Boje: Wojna

Zaczęło się dosyć niewinnie, ale i niesmacznie od drobnych incydentów, takich jak próba przegnania z parku maszyn kojarzonego z One Sport Adama Krużyńskiego przez organizatorów finału DPŚ w Pradze.

W tym artykule dowiesz się o:

Widać było wyraźnie, że sukces przygotowanego przez polską firmę cyklu mistrzostw Europy SEC wyraźnie podrażnił Brytyjczyków z BSI. Potem było już tylko gorzej. Jesienią pojawiły się pogłoski, że zawodnicy startujący w Grand Prix otrzymają zakaz startu w SEC. Jedna z "twarzy" cyklu mistrzostw świata, startujący w niej od pierwszej edycji Tomasz Gollob zadeklarował opuszczenie Grand Prix na rzecz SEC. Wyraźnie zaczął się rysować podział na rzecz tych, którzy chcą występować w Grand Prix, tych których interesuje tylko SEC oraz takich, którzy chętnie łączyliby "wodę z ogniem" i próbowali sił (i pieniędzy co oczywiste) z jednego i drugiego źródełka. Eskalacja konfliktu nastąpiła w ostatnich dniach i przypomina lawinę. Zakaz startu w SEC dla uczestników Grand Prix stał się faktem, Tomasz Gollob zapowiedział, że nie przyjmie "dzikiej karty" na GP w Bydgoszczy, firma FOGO podjęła decyzję o zakończeniu współpracy z Grand Prix, a firma Nice wycofała się z kolei z dofinansowywania zawodników - uczestników Grand Prix. One Sport zapowiedział natomiast kroki prawne, skierowane przeciwko ostatnim, niekorzystnym dla niej decyzjom. Tak to wygląda na chwilę obecną.

Przy okazji końcówką kija opinii publicznej oberwali polscy działacze, którym zarzuca się brak mocnej pozycji w FIM i energicznych działań na rzecz walki z monopolistycznymi działaniami Brytyjczyków z BSI. Niektórzy żądają wręcz radykalnych rozwiązań - wycofania się polskich miast z organizacji Grand Prix, co spowoduje, że cykl zacznie zdychać i Angole pokornie na czterech łapakach przyjadą się do nas łasić. Innym pomysłem jest wycofanie z mistrzostw naszych zawodników. Niestety ani jeden, ani drugi pomysł nie jest w istocie dobrym, chociaż ręka świerzbi... Trzeba jednak pamiętać, że nasze kluby mają podpisane z BSI umowy o organizację Grand Prix, nie mogą więc, jak mniemam tak nagle się wycofać. Po drugie, pamiętajmy, że czy nam się to podoba czy nie, z organizacji turniejów, przy sponsorskim wsparciu kluby liczą na profity, które pozwolą im poodmykać roczne budżety. Stąd rywalizują ze sobą o to aby być gospodarzem rundy. Pamiętają może Czytelnicy inicjatywę sprzed kilku lat aby połączyć siły i dyktować BSI rotacyjne przydzielanie polskim miastom Grand Prix? I co z tego zostało na drugi dzień po ustaleniach? Proszę sobie przypomnieć.

Dobrym pomysłem nie jest też oczywiście wycofanie Polaków z Grand Prix, bo po pierwsze uderzy to w polskich organizatorów mistrzostw (W Bydgoszczy już trwają nerwowe ruchy w związku ze wspomnianą wyżej decyzją Golloba), po drugie w samych zawodników. Jak wytłumaczyć Jarkowi Hampelowi, że na skutek konfliktu nie będzie mógł walczyć o pierwszy w karierze tytuł indywidualnego mistrza świata? Sądzę, że tak naprawdę dalszy rozwój tej niezdrowej sytuacji nie zależy od działaczy i prawników, tylko samych zawodników. Bo to oni najbardziej dostają na ten moment "po dupsku", zmuszeni do trudnych wyborów i rezygnacji z części planów startowych. To oni wyrażają swoje oburzenie, na razie jednak chyba głównie na łamach mediów. Zjednoczony front światowej czołówki i twarde postawienie sprawy mógłby wywrzeć olbrzymią, skuteczną presję. Tylko, czy żużlowców stać na taką jednomyślność pro publico bono? Pamiętając jasełka z wprowadzaniem nowych tłumików nie jestem raczej optymistą.

A propos tłumików, przy okazji żużlowej wojenki "podziemny front" skazał na zagładę tzw. tłumik Demskiego, którego obrona stała się już niemal kwestią narodowego honoru. Tutaj akurat postulowałbym twarde postawienie sprawy. Jesteśmy u siebie, więc w polskich ligach możemy ten tłumik wprowadzić do użytku, jeżeli faktycznie jest dobry i bezpieczny, no i oczywiście zawodnicy będą "za". I takie rozwiązanie rekomenduje z nizin mojego redakcyjnego biurka władzom polskiego sportu motorowego.

Robert Noga

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: