Katarzyna Łapczyńska: Sezon 2014 powoli się rozpoczyna. Jesteś już w 100 proc. przygotowany fizycznie i sprzętowo?
Andrzej Lebiediew: Tak, to prawda, sezon już blisko. Fizycznie jestem gotowy, natomiast do zamknięcia spraw sprzętowych pozostał mi mniej więcej tydzień. Można więc powiedzieć, że jestem gotowy.
Spędzisz kolejny rok w Daugavpils. Nie masz wrażenia, że stać cię na jazdę w Enea Ekstralidze, a w PLŻ zmarnujesz sezon?
- Może i chciałbym spróbować sił w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale na wszystko przyjdzie czas. Sądzę, że w PLŻ również będzie ciężko o punkty, w składach zespołów są naprawdę mocni zawodnicy. Co będzie dalej, zobaczymy.
W ubiegłym roku utarłeś się o podium Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W nadchodzącym sezonie medal IMŚJ to jeden z Twoich nadrzędnych celów, czy nie przywiązujesz do sukcesów juniorskich wielkiej wagi?
- Cały czas mówię, że chcę jeździć dla siebie i wygrywać wszystko, co się da. W każdym wyścigu będę walczyć o każdy punkt i każdy metr toru. Nie skupiam się na konkretnych zawodach.
W sezonie 2014 wystartowałeś w pięciu meczach Elite League - jak oceniasz tamte występy? Starty w Anglii to byłaby dobra decyzja?
- Nie miałem tam swojego sprzętu i jeździłem na tym, co podstawił mi klub. To były takie motocykle, że w szkółce chłopaki ścigają się na lepszych. W najbliższych latach nie chcę startować na Wyspach Brytyjskich.
Masz za sobą występy w Niemczech i Danii. Jaka atmosfera panuje na zawodach w tych krajach, w porównaniu do Polski?
- Tam żużel to zabawa, wszystko jest na zupełnym luzie. Dla prezesów i działaczy to po prostu show. W Polsce jest zupełnie inaczej. U was speedway to sport profesjonalny, jest presja, jest dużo kibiców. Bardzo lubię ścigać się przy tłumach fanów, daje mi to więcej siły i motywacji do walki. Nie stresuje mnie to, jestem absolutnie spokojny, bo cieszę się każdym elementem tego sportu.
Czym zajmujesz się poza sezonem żużlowym? Oddajesz się w 100% przygotowaniom, czy może wciąż się uczysz lub pracujesz?
- Przede wszystkim trenuję. Robię co tylko mogę. Dużo jeżdżę na crossie, codziennie ćwiczę zapasy, do tego pływam i dużo biegam. Kiedy jest zimno, jeździmy na lodzie. Nie licząc czasu spędzanego na motocyklu, mam około dziesięciu treningów w tygodniu, plus około pięciu wypadów w teren. Oprócz tego mam ostatni rok w szkole, więc jeszcze się uczę.
Czym jest żużel dla Daugavpils? To chyba jedynie miasto na Łotwie, gdzie speedway coś znaczy. Jesteś rozpoznawalny na ulicach miasta?
- Speedway w Daugavpils to sport numer jeden, zdecydowanie. W moim kraju jest tak naprawdę tylko jeden tor, właśnie tam. Sporo młodych chłopaków marzy o tym, żeby spróbować swoich sił na żużlu. Skutek jest taki, że jestem rozpoznawalny w mieście, ale niespecjalnie mi się to podoba.
Myślałeś o odejściu z Lokomotivu?
- Mam umowę z klubem z Daugavpils. Nie chcę na ten temat rozmawiać.
BSI podjęło decyzję o organizacji turnieju Grand Prix Łotwy w Rydze. Co ty sądzisz o tym pomyśle? Stadion wciąż jest w nie najlepszym stanie, a do zawodów coraz bliżej.
- Wszystko będzie gotowe na 100 proc., jestem tego pewien. U nas potrafią zdziałać cuda. Myślę, że to dobra decyzja, że speedway pojawi się w innym miejscu niż Daugavpils. Działacze chcą popularyzować żużel na Łotwie i to mnie cieszy.
W ubiegłym roku udało ci się dostać do półfinału GP Łotwy na domowym torze. Liczysz na dziką kartę również w Rydze?
- Nie zastanawiam się nad tym, kto dostanie dziką kartę. Jeżeli to będę ja, to będę szczęśliwy i postaram się powalczyć o zwycięstwo. Wiem, że mogę wygrać z każdym. To, że zawody odbędą się w innym miejscu niż Daugavpils nie ma wielkiego znaczenia - tor będzie dla każdego taki sam.
Jak wygląda sytuacja żużla na Łotwie okiem najlepszego żużlowca w tym kraju? Rozwija się, czy upada?
- W ostatnich latach speedway na Łotwie mocno się rozwinął. Stał się sportem profesjonalnym. Kiedyś to była tylko zabawa, teraz jest coraz lepiej. Myślę, że za jakiś czas Łotysze będą rywalizować z najlepszymi i dołączymy do czołówki.
Czy są na Łotwie młodzi żużlowcy, którzy mają szansę osiągnąć twój poziom w przyszłości?
- Jest sporo chłopaków, którzy mają potencjał. Teraz jest zbyt wcześnie, żeby coś powiedzieć. Będziemy ich obserwować. Mam nadzieję, że za 2-3 lata wystrzeli jakaś gwiazda.
Jakie są plany i marzenia Andrzeja Lebiediewa. Może na początek zwycięstwo w GP Łotwy?
- Mam marzenia, ale zostaną one w mojej głowie. Będę ciężko pracować, żeby wszystko się udało.