Michał Wachowski: Czy dziewięć punktów zdobytych w Lesznie to efekt inwestycji sprzętowych poczynionych przed sezonem?
Adrian Gomólski: W pewnym sensie tak. Jechałem w tym sparingu na silniku, który używałem wcześniej zaledwie raz. Już po czterech kółkach, jakie zrobiłem przed zawodami, wiedziałem, że będę dobrze spasowany z torem. Myślę, że będę mógł używać tego silnika także w rozgrywkach ligowych.
Trzeba przyznać, że byłeś w tym sparingu lepiej spasowany z torem niż większość zawodników gospodarzy.
- Sam się temu dziwiłem, bo przecież od dawna nie było mi dane ścigać się na "Smoku". Muszę przyznać, że wychodziły mi starty i jeśli chodzi o pierwszy trening punktowany, nie mogłem oczekiwać niczego lepszego.
Nie licząc Bjarne Pedersena, byłeś najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Dlaczego więc brakowało cię w awizowanym składzie na to spotkanie?
- Nie wiem dlaczego tak się stało, ale nie ukrywam, że gdy parę dni temu zobaczyłem na SportoweFakty.pl awizowany skład, to się trochę zagotowałem, że mnie w nim nie było. Byłem zdenerwowany, ale gdy wybrałem się na kolejny trening, dowiedziałem się od trenera, że jednak wystąpię pod "trójką". Patrząc na to, ile tych punktów zdobyłem, chyba dobrze, że dano mi szansę i w tym meczu wystąpiłem.
Stabilizacja to coś, czego po ostatnim, niełatwym sezonie, potrzebujesz najbardziej?
- Dokładnie. Ostatni sezon nie był zbyt łatwy i wszystko, o czym teraz myślę, to regularna jazda. Zdecydowałem się na powrót do Gniezna, który jest przecież moim macierzystym klubem. Czy ten sezon będzie łatwiejszy od poprzedniego? Tego nie wiem. Patrząc na to, jak dobrze spisywałem się na Stadionie Smoczyka, zaczynam jednak żałować, że nie podpisałem kontraktu z Unią Leszno (śmiech).
Czy dzięki tak udanemu występowi czujesz się bliżej pierwszego składu?
- To dopiero pierwszy sparing, więc nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków. Wynik był sprawą drugorzędną, poza tym każdy chciał popróbować różnych ustawień, licząc przy tym na dobrą zabawę. To taki okres, kiedy trzeba po prostu cieszyć się jazdą. To, kto będzie w składzie na pierwszy mecz w lidze wyjaśni się pewnie po kolejnych sparingach.
Ze swojej postawy musisz być jednak zadowolony. Rywalizowałeś jak równy z równym z czołowymi zawodnikami Ekstraligi.
- To prawda. Cieszę się, że mogłem dzięki temu powalczyć z Przemkiem, Piotrkiem czy innymi chłopakami z tak silnej drużyny, jaką jest Unia Leszno. Żałuję jedynie, że nie miałem okazji do tego, by pościgać się z Nickim Pedersenem, który był w tym sparingu niepokonany.
Okazja może nadarzyć się w meczu rewanżowym, do którego dojdzie w Gnieźnie.
- Każdy sparing na tle ekstraligowego rywala, jakim jest Unia, będzie dla nas cennym doświadczeniem. Jeśli będzie okazja do startu z Nickim to kto wie, może nawet powalczę o to, by go pokonać?