Dwukrotny na początku lat osiemdziesiątych indywidualny mistrz świata, Anatolij Bondarenko, który jest pomysłodawcą i orędownikiem zorganizowania europejskich rozgrywek w wyścigach motocyklowych na lodzie, podzielił się swoimi spostrzeżeniami z zakończonego niedawno, finałem Indywidualnych Mistrzostw Świata Gladiatorów w Inzell, zimowego sezonu.
- Kolejny zimowy sezon przeszedł do historii. I moim zdaniem niewiele różnił się od poprzednich. Widzę różnicę tylko w tym, że do grona uczestników mistrzostw świata powrócił Igor Kononow, a także pojawiło się wśród nich nazwisko rosyjskiego debiutanta Siergieja Makarowa. Do cech wyróżniających dodałbym też ogromną liczbę kontuzji czołowych zawodników europejskich - powiedział ekspert. - Już w pierwszym swoim biegu w Krasnogorsku na cały sezon "wypadł z obiegu" Franz Zorn, Harald Simon stracił przez kontuzję połowę turniejów mistrzostw świata, podobnie dwa razy kontuzjował się Antti Aakko i przez to nie zdołał pokazać tego, na co go stać. Pomijam już najświeższy wypadek Gunthera Bauera, bo on zdołał wystartować w Inzell i wypadł tam całkiem dobrze. Ale co kontuzja, to kontuzja - uzupełnił doświadczony Rosjanin.
Nam wypada uzupełnić, że Anatolij Bondarenko nie zapomniał o innych poszkodowanych jeźdźcach, choćby o Holendrze Rene Stellingwerfie, który miał bardzo dobry początek mistrzostw, a wskutek kontuzji w Assen już ich nie dokończył. Zauważył również, że bardzo wiele groźnych upadków zakończyło się szczęśliwie dla ich uczestników. Tak było w przypadku między innymi Jana Klatovskiego, Maxa Niedermaiera i Hansa Webera. - Tylko Stefan Svensson zdołał przejechać cały sezon z właściwą dla niego manierą. Wiedział, że nie da rady jechać tempem takim jak Rosjanie i starczyło mu wyrachowania i rozumu, aby nie próbować jechać szybciej niż był to w stanie opanować - tłumaczył znany szkoleniowiec. - Na tym zyskiwał cenne punkty i przedostawał się systematycznie do półfinałów - dodał.
Trudno nie przyznać racji dwukrotnemu mistrzowi świata, który na żywo obserwował walkę Gladiatorów. Na naszą prośbę dokonał on także szerszej oceny naszego reprezentanta, Grzegorza Knappa. - To dobry zawodnik, który już niejeden raz pokazał swoje niemałe możliwości nie tylko w nieoficjalnych zawodach , ale także w poszczególnych etapach mistrzostw świata. Jest odważnym wojownikiem, ale jego przygotowanie techniczne i taktyczne nadal pozostawia wiele do życzenia - ocenił były mistrz świata. - Do tego dopracowania wymaga jego sprzęt. Dotyczy to zarówno ramy (głównie amortyzatorów) jak i silników. Nie jest tajemnicą, że dobrze przygotowany motocykl to podstawa dobrych wyników, a tego akurat Knappowi brakuje - dopowiedział.
Zdaniem Anatolija Bondarenko korekty wymaga także styl jazdy Polaka, taktyka i sposoby prowadzenia walki na dystansie. - Jego obecne "miotanie się" na torze nie tylko nie sprzyja poprawie wyników, ale poddaje w wątpliwość jakikolwiek sportowy rozwój - szczerze wyjawił Rosjanin. - Zakończony właśnie sezon jest tego dobitnym przykładem. Dlatego uważam, że dla Grzegorza wręcz niezbędnym jest udział w zgrupowaniu pod okiem doświadczonego trenera, który podpowie mu i nauczy optymalnej trajektorii jazdy, pomoże zawodnikowi nauczyć się taktyki walki na torze, a przy okazji mechanicy doprowadzą jego motocykle do odpowiedniej kondycji. Potem można będzie oczekiwać od Polaka stabilnych i o wiele lepszych wyników - podsumował.
W kolejnej części swoich rozważań, wieloletni w przeszłości trener Mega-Łady Togliatti przekazał swoją wizję, w jaki sposób należałoby walczyć o reanimację podupadającej dyscypliny, jaką są obecnie wyścigi motocyklowe na lodzie.
- Nie jest sekretem, że zawodnicy rosyjscy zaliczają w sezonie trzy razy więcej imprez aniżeli pozostali zawodnicy europejscy. Do tego są to zawody z wysokim tempem i walką w każdym biegu. Nasi jeźdźcy przyzwyczajają się do tego od najmłodszych lat, że walkę trzeba prowadzić na maksymalnej prędkości. Tego brakuje Europejczykom i dlatego tak często padają na torze, zazwyczaj będąc już daleko za plecami Rosjan - powiedział.
Zdaniem rosyjskiego eksperta, zainteresowanie wyścigami na lodzie podupada nie tylko u kibiców, ale także zawodników z prostego powodu. Rezultaty można z góry przewidzieć przed zawodami i stają się one przez to nieciekawe i monotonne. Uważa także, że formuła zawodów według systemu Grand Prix jest niedoskonała i nie bardzo pasuje do ice speedwaya. - Jeśli nawet formuła ta sprawdza się w klasycznym żużlu, to w przypadku zimowego ścigania powoduje coraz większą przepaść dzielącą elitę od pozostałej stawki, która nie ma możliwości częstego udziału w zawodach na odpowiednim poziomie i musi potem zadowalać się rolą statystów. To na pewno nie motywuje zawodników "drugiego planu" do dalszej pracy i rozwoju - przedstawił swój punkt widzenia Bondarenko.
Anatolij Bondarenko uważa też, że niezbędnym działaniem jest wyrównywanie dysproporcji w przedsezonowym przygotowaniu jakie obserwuje się pomiędzy Rosjanami a pozostałymi nacjami. - Komisja Torowa naszej federacji z roku na rok organizuje wieloetapowe zawody takie jak Puchar Rosji czy Puchar MFR. To jeszcze bardziej powiększa przewagę naszych zawodników. Moja propozycja - należy prowadzić te zawody jednoetapowo, a wolne terminy przeznaczyć na organizację zawodów w międzynarodowej obsadzie. Mogły by to być na przykład Memoriały Kadyrowa i Cyborowa, Puchar Motocyklowej Federacji Baszkortostanu, Puchar Daimlera i inne. Bardzo pozytywne opinie o międzynarodowych zawodach w Nieftiekamsku, dzięki którym uczestniczący w nich zawodnicy zagraniczni lepiej przygotowali się do finału IM Europy, mówią same za siebie.
Anatolij Bondarenko sądzi, że całkiem prawdopodobny jest wariant porzucenia wyścigów przez całkiem jeszcze perspektywicznych zawodników, takich jak Niemcy Kirchner i Niedermaier, Szwajcar Gartmann, Holender Holstein czy Austriacy Posch i Leitner. - Oni już mieli w karierze okres, gdy osiągali całkiem niezłe wyniki, mieli perspektywę wyrosnąć na klasowych zawodników. Brak treningów, mała liczba zawodów, niemożliwość rywalizacji w rundach kwalifikacyjnych do mistrzostw świata doprowadziła do tego, że oni po prostu są wypełnieniem tabeli biegów w tych nielicznych, prowadzonych w Europie imprezach. Teraz stanęli, a może nawet cofają się w rozwoju - zreasumował.
Na zakończenie dodajmy, że dwukrotny mistrz świata, który co roku jest współorganizatorem przedsezonowych zgrupowań w Kamieńsku Uralskim i prowadzi tam szkoleniowa pracę, jest gorącym zwolennikiem udziału w nich naszego "rodzynka", Grzegorza Knappa. Potrzeba będzie na to niewielkiego sponsorskiego wsparcia. O tym napiszemy w następnych naszych publikacjach. Będziemy się starali w ten sposób wesprzeć reprezentanta Polski.