Lwim pazurem (4): Co z tym nadzorem?

- Mamy kluby z licencjami nadzorowanymi, ale zastanawiam się, co się z nimi stanie, jeśli nie będą realizować programu naprawczego - pisze w swoim felietonie "Lwim Pazurem" Marian Maślanka.

W tym artykule dowiesz się o:

Dawno nie przystępowaliśmy do sezonu żużlowego z takimi obawami. W trakcie swojej historii nie przypominam sobie, żebym na początku rozgrywek był w stu procentach domknięty z budżetem. To są bardzo trudne kwestie. W sporcie żużlowym jest zresztą wiele niespodzianek, które powodują, że nie wszystko da się zaplanować. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że na starcie nigdy nie byłem tak do końca pewny finansów. Mogło się przecież zdarzyć, że któreś spotkanie zostanie odwołane, pojawi się jakaś kontuzja i konieczność sprowadzenia kogoś na wypożyczenie. To mogło dość mocno przewrócić nawet najlepszą układankę i zachwiać realizacją budżetu.

Od początku trzeba oszczędzać. W tym roku jest jednak o wiele gorzej i to widać na każdym kroku. Tak chyba jeszcze nie było. Do tej pory - o czym się nie mówiło - powszechne było rolowanie długów z poprzedniego sezonu na kolejny. Czasami zaległości dzieliło się też na sponsorów, którzy w kwocie na nowe rozgrywki rozliczali też poprzednie. Takie praktyki miały miejsce i nie ma sensu robić z tego już żadnych tajemnic.

Z jednej strony do obecnych problemów klubów podchodzę z dystansem. Z drugiej jednak jestem zaniepokojony. Mamy kluby z licencjami nadzorowanymi i powiem szczerze, że w tym przypadku bardzo zastanawia mnie jedna kwestia. Chodzi mi o to, jakie będą przepisy wykonawcze. Mówiąc wprost - co wydarzy się z ośrodkiem, który nie będzie realizować zapisów programu naprawczego? Przyznam szczerze, że staram się dość uważnie śledzić to, o czym mówi środowisko żużlowe. Nie trafiłem jednak na informację, co w sytuacji, kiedy klub nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Nie wiem, czy powstał jakikolwiek regulamin lub zbiór zasad, który regulowałby tego typu kwestie dotyczące licencji nadzorowanych. Nikomu jednak źle nie życzę. Obyśmy nie mieli tego problemu. Niech Ekstraliga przejdzie sezon 2014 w pełnym składzie. Niemniej jednak jest to dla mnie kwestia interesująca i zastanawiająca.

Kontrakty są obecnie przesadzone. To wszystko jest ponad miarę i efekty są coraz bardziej widoczne. Wierzę, że będzie następować dość szybko "schłodzenie". Ten sezon jednak już za chwilę. Umowy są podpisane i liga startuje. Każdy, kto na to wszystko patrzy, musi odczuwać niepokój. Warto również podkreślić, że z całym tym zamieszaniem wokół finansów bardzo mocno wiążą się również kwestie sportowe. Wszyscy mówią, że Gdańsk odstaje i będzie najsłabszy. Może być jednak tak, że zespół z medalowym składem ze względów finansowych może skończyć rozgrywki na dole tabeli.

Wiele mówi się o tym, że ten rok będzie też trudny dla mojego ukochanego Włókniarza. Nie mam informacji źródłowych z klubu. Z zewnątrz sytuacja wygląda na napiętą. Wierzę, że działacze będą walczyć do ostatniej chwili i drużyna wystartuje. Kiedy tak się stanie, to liczę, że wszystko się dalej dobrze potoczy. Skład jest bardzo mocny, więc wynik powinien być. Oby z czasem zaczęło się to zazębiać i niech tych środków finansowych w klubowej kasie przybywa. Chciałbym, żeby te problemy, o których teraz dużo słyszymy, już później nie miały miejsca. I tym optymistycznym życzeniem dla Włókniarza dziś zakończę...

Marian Maślanka 

Źródło artykułu: