Whisky z rana receptą na długi lot?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zdaniem jednego z uczestników długiej eskapady do Auckland, zachowanie części pasażerów na pokładzie samolotu pozostawiało wiele do życzenia. Komuś, kto uważa się za profesjonała wyszła słoma z butów?

W tym artykule dowiesz się o:

Już z początkiem tygodnia w daleką, powietrzną drogę do Nowej Zelandii wyruszyli dziennikarze, fotoreporterzy, a także członkowie ekip technicznych uczestników rozpoczynającego tegoroczny cykl SGP turnieju w Auckland. Jeden z rejsów z Londynu do Singapuru miał podobno niecodzienny przebieg, a szef pokładowych stewardów aż trzy razy upominać musiał niestosownie zachowujących się pasażerów.

Zdaniem jednego z niemieckich dziennikarzy, jaki przez cały czas ma towarzyszyć Martinowi Smolinskiemu, grupa polskich mechaników postanowiła zabić nudę trwającej kilkadziesiąt godzin podróży na Antypody spożywając spore ilości alkoholu. Później nastąpiły głośnie rozmowy, następnie chóralne śpiewy. Skargi innych uczestników lotu zmusiły szefa pokładowej obsługi do interwencji. Ponoć sytuacja powtarzała się trzy razy, a rozweselonych biesiadników straszono usunięciem z pokładu samolotu i oddaniem sprawy w ręce miejscowej policji. Jeśli wierzyć autorowi tych doniesień, najmniej odpowiednio zachowywali się mechanicy byłego mistrza świata. Tych ostatnio nie było zbyt wielu, nie wszyscy też zatrudniają polskich mechaników. Jeśli ktoś zechce, to się domyśli, kto zrobił sobie wątpliwej jakości reklamę.

W Singapurze do dziennikarza dołączył oczekujący na kontynuację podróży Smolinski. Obaj byli świadkami, jak jeden z mechaników ostentacyjnie chodził po terminalu z otwartą butelką whisky, co wywoływało głośną akceptację jego kompanów. - To żenujące - powiedział niemiecki zawodnik. - Jest mi wstyd, chociaż to dla mnie obcy ludzie. Ja tez jestem członkiem SGP i dobrze, że nie ma tu teraz innych zawodników i nikt chyba tych ludzi nie skojarzy ze speedwayem - dodał. Trudno się dziwić, że ubrani w firmowe polary członkowie ekip Smolinskiego, Nickiego Pedersena i Nielsa Kristiana Iversena trzymali się od opisywanej grupy z daleka.

Wychodzi na to, że w telewizji Grand Prix wygląda profesjonalnie. Także od strony boksów mechaników. Kilku z nich pokazało jednak, że telewizyjny obraz lubi kłamać.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: