Unibax Toruń: Aspekt finansowy powodem odejścia Romana Karkosika?

Roman Karkosik o powodach swojej rezygnacji poinformował w specjalnym oświadczeniu. Coraz więcej mówi się jednak o tym, że wpływ na jego decyzję miały również kwestie finansowe.

Roman Karkosik wydał oświadczenie, w którym tłumaczy powody swojego wycofania się ze sponsorowania toruńskiego żużla. Głównym, a właściwie jedynym powodem tej decyzji, jest jego zdaniem niewłaściwy sposób zarządzania Speedway Ekstraligą, która funkcjonuje bardziej jako agencja marketingowa, niż instytucja, która powinna dbać o rozwój sportu żużlowego. Zdaniem sponsora toruńskiego żużla brak zdecydowanego przeciwstawienia się tym metodom doprowadzi do pogłębienia kryzysu sportu żużlowego, a produkt w postaci najlepszej ligi świata nie będzie atrakcyjny dla sponsorów i partnerów.

Z naszych informacji wynika jednak, że nie tylko brak akceptacji dla sposobu funkcjonowania Speedway Ekstraligi był głównym powodem decyzji Romana Karkosika. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wątek finansowy pojawia się w relacjach Roman Karkosik - miasto Toruń. Pierwszy dotyczy organizacji największych imprez żużlowych na MotoArenie. - Organizacja Grand Prix w Polsce opłaca się tylko i wyłącznie przy założeniu, że opłatę za wykup licencji od BSI pokrywają władze miasta, a wpływy z biletów idą do kasy klubu - mówi nam jedna z osób, która na co dzień uczestniczy przy organizacji cyklu Grand Prix w Polsce. Tak też było w Toruniu. W październiku tego roku kończy się pięcioletnia umowa, która dawała w każdym sezonie dopływ do kasy klubu na poziomie przekraczającym 2 miliony złotych. Nawet po odliczeniu kosztów organizacji, stanowiło to niemały udział w budżecie klubu. Działo się tak między innymi dlatego, że to właśnie miasto Toruń brało na siebie obowiązek płacenia za licencję do BSI. Pojawiły się jednak nieoficjalne informacje, że dążono do zmiany tego układu i miasto chciało uczestniczyć w podziale zysków z imprezy, a to z kolei było jednym z powodów rezygnacji Romana Karkosika ze sponsorowania toruńskiego żużla. Te doniesienia dementuje jednak prezydent Torunia.

- Taki wątek w naszych rozmowach nie pojawił się ani razu. To nie miało miejsca. Zostałem poinformowany tylko o tej decyzji z uzasadnieniem, którego treść wszyscy znamy. Wynika z niego dezaprobata dla złej organizacji polskiej ligi żużlowej, dla braku zasad demokratycznych, jasności i przejrzystości. Wystarczy przewertować regulaminy organizacyjne. Szybko dojdzie się do wniosku, że trudno cokolwiek z tego zrozumieć. Zresztą w oświadczeniu wszystko jest jasno napisane - powiedział dla SportoweFakty.pl Michał Zaleski.

Co więcej - prezydent Torunia nie wyklucza, że wkrótce rozmowy na temat organizacji największych imprez żużlowych (nie tylko Grand Prix) na MotoArenie zakończą się pozytywnie. - Prowadzimy negocjacje z BSI. Jesteśmy na etapie kolejnych spotkań. Obecny kontrakt, który mieliśmy zawarty na pięć lat, kończy się w październiku tego roku. Rozmawiamy zatem o latach kolejnych. Nic nie jest jeszcze przesądzone. My jesteśmy zainteresowani organizacją dużych imprez żużlowych, nie tylko tych organizowanych przez BSI. Jeżeli chodzi o Grand Prix, to jesteśmy podmiotem, który opłaca koszty pozyskania licencji, natomiast całość kosztów organizacyjnych i ewentualne związane z dochody czy nie daj Boże straty, są po stronie klubu - wyjaśnił prezydent Zaleski.

Kwestia kosztów organizacji Grand Prix i podziału przychodów z pewnością mogła odegrać ważną rolę w rozmowach na linii władze miasta - Roman Karkosik. Tutaj pojawia się jednak drugi wątek finansowy, w przypadku którego kwoty są znacznie wyższe niż te, o których mówi się przy okazji kosztów organizacji Grand Prix. Jak wiadomo, Roman Karkosik to jeden z najbogatszych Polaków. Wśród spółek, których jest współwłaścicielem największą rolę odgrywa Boryszew. Według danych Pulsu Biznesu posiada ponad 158 milionów akcji, których kurs na dzień dzisiejszy wynosi 5.09. I właśnie o spółkę Boryszew w tym wątku chodzi. Trwają bowiem zabiegi, aby spółka Boryszew mogła funkcjonować w ramach strefy ekonomicznej. Więcej na ten temat pisano w ostatnim czasie w toruńskich mediach. Jak dotąd nie zapadła żadna decyzja w tej sprawie. Prezydent Torunia dementuje jednak pogłoski, aby ta sprawa miała wpływ na decyzję Romana Karkosika. Dodaje jednak, że czynione są starania, aby taka strefa została utworzona.

- To czysta plotka. W tej sprawie wtedy kiedy mogliśmy wspierać projekt jako miasto, to tak robiliśmy. Ale wspieraliśmy działania przedsiębiorcy, a nie działacza sportowego. Stosowne pisma, wnioski i dokumenty kierowaliśmy do instytucji zajmujących się strefami ekonomicznymi. Rzeczywiście, nadal prowadzimy rozmowy z przedsiębiorstwem Boryszew, bo takie działa na terenie Torunia, w sprawie współpracy w zagospodarowaniu terenów przeznaczonych pod produkcję i usługi. To jest teren dawnej Elany i jesteśmy zainteresowani współpracą w tym zakresie, bo w ten sposób mogą powstać nowe miejsca pracy. Możemy być pomocni w zakresie dostępu komunikacyjnego, instalacji różnego rodzaju i tak dalej, ale w tym zakresie współpraca się dobrze układa - wyjaśnia Michał Zaleski. Czy powstanie strefy ekonomicznej może wpłynąć na zmianę decyzji o wycofaniu się Romana Karkosika ze sponsorowania toruńskiego żużla? - Nigdy o czymś takim nie było mowy. Nie łączę tych dwóch spraw, bo są to dla mnie różne sfery działania - sfera prowadzenia działalności sportowej i sfera prowadzenia przedsiębiorstwa - dodaje prezydent Torunia.

Rezygnacja ze sponsorowania toruńskiego żużla przez Romana Karkosika nie jest z pewnością dobrą informacja dla klubu. Nie oznacza ona jednak, że dalsze funkcjonowanie zespołu na poziomie ekstraligowym będzie zagrożone. Z naszych ustaleń wynika, że do budżetu klubu każdego roku wpływa około 3,2 miliona złotych od lokalnych, toruńskich sponsorów (z wyłączeniem firm Romana Karkosika). Około 2,2 miliona zł stanowią wpływy do kasy z tytułu przychodów z organizacji Grand Prix. Kolejne 2,3 miliona zł to przychody z tytułu sprzedaży biletów i karnetów. Do tego należy doliczyć 0,5 miliona zł dotacji z miasta oraz 0,7 miliona zł od sponsora strategicznego Speedway Ekstraligi i z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. Łącznie daje to kwotę około 8,9 miliona złotych. Wsparcie firm związanych z Romanem Karkosikiem w sezonie 2014 ma wynieść od 4 do 4,5 miliona złotych, czyli tyle, ile mniej więcej mają kosztować roczne kontrakty Tomasza Golloba i Emila Sajfutdinowa. Co zatem dla toruńskiego klubu oznacza wycofanie się ze sponsoringu przez Romana Karkosika?

Oznacza, że z dream teamu ubędą dwie gwiazdy, ale nadal będzie to silna drużyna, która będzie w stanie nawiązać walkę z najlepszymi zespołami w ENEA Ekstralidze. Mimo to, prezydent Torunia uważa, że odejście sponsora to duża strata. - To wielka szkoda. Uważam, że przez te prawie osiem lat współpracowało nam się naprawdę dobrze. Byliśmy zadowoleni z wyników uzyskiwanych przez drużynę. To na pewno strata dla toruńskiego żużla, ale tę decyzję należy uszanować, bo podejmuje ją poważny przedsiębiorca. Martwi mnie tylko uzasadnienie tej decyzji, które wskazuje jednak na to, że podmiot zarządzający rozgrywkami to instytucja, która nie jest przyjazna, przejrzysta i otwarta. Warto w tym momencie zaznaczyć, że Roman Karkosik ma świeże spojrzenie na to wszystko, bo stosunkowo od niedawna zaczął funkcjonować w tym środowisku - zakończył Michał Zaleski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: