Zdobywca pierwszego miejsca w Memoriale Rycerzy Speedwaya nie krył zadowolenia z wygranej. Na pomeczowej konferencji prasowej dziękował kilkakrotnie włodarzom zielonogórskiego klubu za zaproszenie. - Jestem zadowolony z tego, że po ciężkim początku turnieju doszliśmy z mechanikami do ładu ze sprzętem. Byłem szybki, ale cały czas pracowaliśmy, żeby motocykl jeszcze lepiej startował, na końcu już wszystko pracowało jak należy - powiedział Piotr Pawlicki.
Na drugim miejscu uplasował się zawodnik Włókniarza Częstochowa, Grzegorz Walasek. Żużlowiec może mówić o sporym pechu bowiem pierwszą fazę turnieju wygrał z 14 punktami na koncie. W biegu finałowym musiał już uznać wyższość Piotra Pawlickiego. - Jeździło się w tym memoriale dość dobrze. Było trochę ścigania i walki a to jest najważniejsze. Niestety nie udało mi się wygrać tych zawodów. Piotrek był lepszy w końcówce, przez co ostatecznie zwyciężył. Ja ze swojej strony cieszę się, że wszystko dobrze się układa. Sprzęt jest szybki, pracuje prawidłowo więc jest to optymistyczna wiadomość przed inauguracją sezonu - skomentował.
W finałowej gonitwie doszło do wypadku. Pierwszy jechał Piotr Pawlicki, a
ostrą walkę toczyli między sobą Piotr Protasiewicz i Patryk Dudek. Ten pierwszy w pewnym momencie na wyjściu z pierwszego łuku ostro przeciął tor jazdy
swojego klubowego kolegi. Zakończyło się to upadkiem Dudka. Zawodnik długo nie podnosił się z toru, na szczęście jednak skończyło się na potłuczeniach. Zielonogórzanin w powtórce zajął trzecie miejsce. - Po wypadku bolą mnie cztery litery. Piotrek Protasiewicz założył mnie dwa razy swoim motocyklem w biegu finałowym, stąd ten upadek. Na początku zawodów, gdy tor był bardziej przyczepny, nieźle mi się układało się, później było już nieco gorzej. Mimo tego cieszę się z tego trzeciego miejsca - opowiedział.