W poniedziałek KMŻ Lublin zainauguruje sezon 2014 na własnym terenie. Podopieczni Mariana Wardzały podejmą wtedy ekipę PGE Marmy Rzeszów. Pojedynki między zespołami z położonych niedaleko od siebie ośrodków zawsze wzbudzają duże emocje, a teraz są one tym większe, że na starcie drużyn z Lublina i Rzeszowa fani czekali aż dziewięć lat.
- To będzie szczególne spotkanie. Takie starcia między drużynami z pobliskich miast mają zawsze nietypowy smaczek. To coś innego, niż mecz, w którym przyjeżdża zespół z dalsza. W poniedziałek każdy będzie chciał udowodnić, kto rządzi w tej okolicy. To powoduje, że zawodnicy są jeszcze bardziej zmobilizowani, a również kibice podchodzą do tej walki trochę inaczej i są to dla nich mecze ciekawsze. Co prawda nie miałem jeszcze okazji brać udziału w rywalizacji na linii Lublin - Rzeszów, ale przecież w Tarnowie Unia również rywalizowała z ekipą z Rzeszowa i myślę że atmosfera nad Bystrzycą jest zbliżona do tej tarnowskiej. Na pewno będzie bardzo interesująco - uważa trener KMŻ.
Fakt niewielkiej odległości między żużlowymi ośrodkami w Lublinie i Rzeszowie sprawia, że zawodnicy obu drużyn często spotykają się w przedsezonowych sparingach i dość dobrze znają specyfikę pobliskich torów. Lubelski owal nie będzie raczej sprawiał trudności przede wszystkim dwóm z rzeszowian - Pawłowi Miesiącowi oraz Maciejowi Kuciapie, którzy jeszcze w poprzednim sezonie bronili barw "Koziołków". Z tego powodu lublinianie raczej nie mogą liczyć na handicap w postaci dużo lepszej znajomości toru.
- Lubelski tor raczej nie będzie dla rzeszowian zaskoczeniem, bo często tu przyjeżdżają, a poza tym przecież Paweł Miesiąc i Maciej Kuciapa jeździli tu w poprzednich latach. Zawodnicy zawsze przekazują sobie takie wskazówki, więc raczej nie zaskoczymy przeciwnika w tej kwestii. Chociaż tor w Lublinie jest teraz troszeczkę inny niż w poprzednim sezonie, więc może w pierwszych biegach nie będzie Marmie tak łatwo. Niestety z drugiej strony może to być problem dla Daveya Watta, który jeszcze nie miał okazji się tu ścigać. W tym tygodniu trenować miał też Cameron Woodward, ale niestety aura pokrzyżowała nam szyki. Będzie im więc musiała wystarczyć poniedziałkowa próba toru - tłumaczy Wardzała. Mimo to w ekipie KMŻ przed starciem z PGE Marmą panuje spory optymizm, który umotywowany jest choćby dobrym wynikiem, jaki w pierwszej kolejce osiągnęli lublinianie w Daugavpils, remisując z tamtejszym Lokomotivem.
- Po wygranej w Daugavpils atmosfera w zespole jest fantastyczna, chłopaki uwierzyli w siebie i chcą pokazać wszystkim, że naprawdę stać ich na wygrywanie. W żadnym wypadku więc nie przystępujemy do meczu z Marmą z przegranej pozycji - kończy szkoleniowiec ekipy znad Bystrzycy.