Kapitan Drużynowych Mistrzów Polski nie mógł nie być zadowolonym po zwycięskim meczu w Częstochowie, jednak, jak twierdzi, przed nim jeszcze mnóstwo pracy i wysiłku, aby osiągnąć optymalną formę. - Dwa punkty jadą do Zielonej Góry z czego się bardzo cieszymy, bo po pierwszym meczu nie było ciekawie. To jest jednak dopiero początek sezonu. Daleko idących wniosków jeszcze bym nie wysnuwał. Za tydzień czeka nas kolejny mecz, bardzo trudny. Myślę, że kolejne spotkania i tygodnie dadzą nam odpowiedź, w którym kierunku idziemy, bo pracy, przynajmniej tak mi się wydaje, czeka nas jeszcze bardzo dużo - powiedział po spotkaniu "PePe", który dla swojej drużyny zdobył w poniedziałek 10 punktów i bonus.
SPAR Falubaz wygrał 50:40. Do 11. wyścigu podopieczni Rafała Dobruckiego utrzymywali jednak tylko dwupunktową przewagę nad osłabioną drużyną KantorOnline Włókniarza Częstochowa. Dodatkowo wówczas wydawało się, że to właśnie gospodarze są na fali wznoszącej, gdyż dwie następujące po sobie odsłony wygrali łącznie 9:3. Piotr Protasiewicz przyznał, że zielonogórzanie musieli się tego dnia sporo napocić. - Nie było to dla nas spotkanie łatwe. Na dobre ruszyliśmy dopiero po 10. biegu. Wbrew pozorom trudno nam się jechało, jednak taka w tym roku ta Ekstraliga będzie. Nie ma się co spodziewać, że jedną ręką będziemy wygrywali mecze. Musimy obiektywnie spojrzeć, że w drużynie częstochowskiej nie jechało dwóch podstawowych zawodników. W związku z tym było troszeczkę łatwiej. Mam takie wrażenie, że my się dopiero rozkręcamy. To jeszcze nie jest szczyt naszych możliwości. Gdzieś tam jeszcze w pojedynczych wyścigach zdarzają się wpadki. Z drugiej strony, nie spodziewałbym się za każdym razem wysokiego pułapu punktowego - oznajmił.
Wychowanek zielonogórskiego klubu nadchodzącą krótką przerwę w rozgrywkach ligowych wykorzysta na pracę nad sprzętem. - Jeszcze nie do końca dobrze czuję sprzęt. W połowie meczu dokonałem nieodpowiednich korekt. Natychmiast to odczułem w kolejnym występie swoją szybkością na torze. Wydaje mi się, że większość z nas nie jest jeszcze w najwyższej formie. Zarówno sprzętowo, jak i jeździecko. Mam jednak wrażenie, że to pójdzie w dobrą stronę. Potrzebujemy trochę czasu. Nikt z nas nie śpi. Ciężko trenujemy. Mimo, że teraz czeka nas od ligi przerwa, to wraz ze swoim teamem zamierzam dużo jeździć - przekazał.
Ponadto Protasiewicz uważa, że sporo pozytywnego w jego jazdę wniesie ruszająca w maju szwedzka Elitserien. - Na razie jedziemy od ligi do ligi, a sugerowanie się treningami nie jest do końca miarodajne. Wykładnią jest mecz. Bardzo czekam aż ruszy liga w Szwecji, bo wtedy w środku tygodnia możemy porównać się ze światową czołówką - zakończył.