Nowy sezon nie rozpoczął się po myśli Darcy'ego Warda. Australijczyk zanotował upadek podczas Grand Prix Nowej Zelandii, po tym jak wjechał w niego Martin Smolinski. 21-letni żużlowiec doznał złamania kciuka i nabawił się urazu kolana, przez co musiał pauzować przez kilka tygodni.
W Lany Poniedziałek Ward powrócił jednak na tor i zrobił to w sposób imponujący. Australijczyk zdobył 15 punktów w sześciu wyścigach w meczu polskiej ENEA Ekstraligi, a jego wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie defekt w ostatniej gonitwie. - To był kolejny krok przed turniejem Grand Prix w Bydgoszczy. Nadal nie jestem w pełni zdrów, ale jak wszyscy widzieli, i tak pojechałem niezłe zawody. Teraz czekam na zawody w Bydgoszczy, gdzie postaram się o awans do finału. Zobaczę co się wydarzy, bo rozpoczęcie sezonu w Nowej Zelandii nie ułożyło się po mojej myśli. Nadal czuję spory ból po tym wypadku, ale podczas poniedziałkowego meczu nie było tak źle - stwierdził Ward.
Australijski żużlowiec nie ukrywa, iż nie spodziewał się, że jego pierwszy występ po kontuzji okaże się tak udany. - Mieliśmy spotkanie z kierownictwem drużyny przed zawodami. Wiedzieliśmy, że Emil Sajfutdinow nie może jechać w tym meczu, więc starałem się dać z siebie wszystko. WTS jest silnym zespołem i mają kilka dobrych nazwisk, ale w naszym wykonaniu to było dobre spotkanie. Wszystko poszło zgodnie z planem. Jeśli Emil byłby w stanie jechać, to mnie w tym meczu prawdopodobnie nie byłoby. Miałbym dodatkowy tydzień przerwy. Jednak miałem za sobą trening na motocyklu i wszystko było dobrze, nie miałem żadnych problemów i zawody okazały się dość dobre dla mnie - dodał zawodnik Unibaksu Toruń.
Ward zdradził, iż kontuzjowany palec nadal sprawia mu trochę problemów. - Miałem z kłopoty z chwytem. Kiedy trenowałem na torze w Toruniu, miałem uczucie, że nie mogę trzymać manetki tak mocno, jakbym tego chciał. Jednak gdy pokonałem więcej okrążeń, to pozbyłem się tego wrażenia i jeździło mi się normalnie. Czułem jednak ból, ale teraz wszystko jest dobrze i myślę, że to nie było nic wielkiego. Przy okazji chcę podziękować Sławkowi Kryjomowi z Torunia. On zawsze sporo mi pomaga, a w tym tygodniu załatwił dla mnie wiele spraw organizacyjnych i pomógł mi z powrotem na tor - podsumował australijski żużlowiec.