GKM Grudziądz pokonał w derbowym pojedynku Polonię Bydgoszcz 53:37. Gospodarze odskoczyli przyjezdnym po 8 wyścigach na dziesięć punktów. W związku z tym trener Polonii, Jacek Woźniak postanowił posłać do boju Hansa Andersena w ramach rezerwy taktycznej za słabo spisującego się Mateusza Szczepaniaka.
[ad=rectangle]
"UglyDuck" nie błyszczał w niedzielnej potyczce. Jedynym jego udanym wyścigiem była 5. gonitwa, w której zawodnik z kraju Hamleta przywiózł wespół z Robertem Kościechą podwójne zwycięstwo dla bydgoszczan. Mimo tego, że Andersen startował zgodnie z programem w 8. biegu, szkoleniowiec Polonii postanowił dać mu szansę w kolejnym wyścigu. Duńczyk był z tego faktu niezadowolony. Praktycznie w ostatniej chwili zameldował się na starcie, a w trakcie biegu zanotował defekt na końcu stawki. - To nie były dla mnie udane zawody. Brakowało dobrego wyjścia spod taśmy, a na trasie również nie było kolorowo. Rezerwa taktyczna? Wszystko odbyło się za szybko. Nie zdołałem się odpowiednio przygotować, dlatego nie dojechałem nawet do mety. Być może warto było poczekać. Taką decyzję podjął jednak trener i musiałem się z nią pogodzić - skomentował Andersen.
- Nie wiem, czy Hans był zły. W odpowiednim czasie zawodnik, jak i jego mechanicy zostali poinformowani, że w 9. wyścigu pojedzie jako rezerwa taktyczna. W żużlu zdarzają się takie sytuacje, że czasami trzeba szybko się przygotować do kolejnego wyścigu - powiedział z kolei szkoleniowiec Polonii.
Woźniak nie przyjmuje żadnego tłumaczenia i twierdzi, że Andersen powinien być gotowy na taką sytuację. - Jest bieg po biegu, mało czasu i nie widzę żadnego tłumaczenia. Hans zdążył na start i powinien być przygotowany - zakończył trener przyjezdnych z Bydgoszczy.
2. KIEDY ekipa Hansa dowiedziała się o zmianie?
3. KTO i KIEDY zgłosił zmianę sędziemu? (tutaj mam spore wątpliwości czy nie nastąpiło to po prostu zbyt późno)
4. CZY KTOKOLWIEK Z OSÓB FUNKCYJNYCH domagał się od sędziego zachowania regulaminowej przerwy przysługującej jadącemu 2 biegi z rzędu zawodnikowi? Jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coś zaszwankowało gdzieś w komunikacji trener - kierownik drużyny - zawodnik i kto wie czy najbardziej winny nie jest tutaj ten, o którym jakoś nikt nie wspomina... :P