ENEA Ekstraliga: Kto ma największy atut własnego toru?
Własny tor może być dużym atutem. W ENEA Ekstralidze mamy trzy zespoły, które korzystają na nim w większym stopniu niż rywale.
Umiejętnie wykorzystanie własnego toru może być kluczem do sukcesu. Przy wyrównanej rywalizacji i mniejszej liczbie spotkań w ENEA Ekstralidze, porażki u siebie mogą drogo kosztować i mieć wpływ na końcowy układ tabeli. Warto jednak też podkreślić, że coraz częściej słychać głosy, że gospodarz meczu ma bardzo ograniczone możliwości - a często nawet związane ręce - jeśli chodzi o przygotowanie nawierzchni. Wpływ na to w ocenie wielu osób ze środowiska żużlowego mają komisarze torów. - Kombinowanie z torem zostało mocno ograniczone. Trenerzy mają niewielkie pole do popisu. Tory muszą być równe. Nie można przygotowywać torów bardzo przyczepnych. Na nowych tłumikach jest wtedy z jednej strony niebezpiecznie, a po drugie można zapomnieć o jakimkolwiek ściganiu. Jeśli ktoś dojedzie do rywala, ale dostanie zaraz szprycę z tak przyczepnego toru, to jego motocykl momentalne zostaje zastopowany - zwraca uwagę Krzysztof Cegielski.
Opinii, że komisarze odebrali niektórym atut własnego toru albo mocno go ograniczyli, nie brakowało zwłaszcza w ubiegłym sezonie. Początek tegorocznych rozgrywek pokazuje jednak, że przynajmniej trzy zespoły wiedzą, jak w pełni wykorzystać atut własnej nawierzchni. Gdyby sporządzić ranking drużyn, które robią to najlepiej, to z całą pewnością otwierałaby go Grupa Azoty Unia Tarnów. Tarnowianie rozegrali u siebie dwa mecze i w obu zmiażdżyli swoich rywali. Szczególnie imponująca była ostatnia wygrana ze Stalą Gorzów, która obok Jaskółek jest uważana za najsilniejszy zespół początku sezonu. Gorzowianie na torze w Tarnowie błądzili, nie mogli znaleźć odpowiednich ustawień. Nie pomogły nawet notatki Krzysztofa Kasprzaka, który ma sporo doświadczeń związanych z tarnowską nawierzchnią. - Kiedyś pracowałem u Bjarne Pedersena, więc doświadczeń z Tarnowa mam całkiem sporo. Na tym torze wiele się zmienia co roku. Obecna nawierzchnia różni się od tej, która była tam kilka lat temu. Co więcej, jest ona inna niż ta z zeszłego sezonu - wyjaśnia menedżer Krzysztofa Kasprzaka, Rafał Lewicki.Tarnowianie na atucie własnego toru jeszcze bardziej zyskali przed tym sezonem. Wpływ na to miało dosypanie nowej nawierzchni. - To jest doskonały zabieg ze strony tarnowian. Nawet, jeśli ktoś trafił tam z przełożeniami w ubiegłym roku, to teraz zabawa zaczyna się od nowa, bo wszyscy przyjeżdżają na tor, który jest inny. On na pierwszy rzut oka może wyglądać podobnie, ale jeśli nawierzchnia jest nowa, to automatycznie będzie zachowywać się w odmienny sposób - przekonuje Rafał Lewicki.
Jedno jest pewne - Jaskółki mają dużą szansę, żeby zachować na własnym torze miano zespołu niepokonanego. Nie oznacza to jednak, że wszystkie mecze w Tarnowie będą kończyć się wysokimi wygranymi gospodarzy. W ocenie naszych ekspertów, atut własnego toru widoczny jest szczególnie u progu sezonu. Później następuje przepływ informacji pomiędzy zawodnikami i mechanikami. Mimo wszystko, to może okazać się za mało, by wywieźć jakiekolwiek punkty z Tarnowa.
O porównywalnym atucie własnego toru mogą mówić gorzowianie i torunianie. - Do niedawna dodałbym do tego grona Leszno, które szykowało mocno przyczepny tor. Czasami bywał on niebezpieczny, ale żużlowcy, którzy go znali, z miejsca byli na wygranej pozycji - przekonuje menedżer Krzysztofa Kasprzaka.Czy zatem w przypadku trzech drużyn możemy spodziewać się, że nie stracą one punktów na własnym torze? A może ktoś będzie w stanie wygrać w Tarnowie, Gorzowie czy Toruniu? Na jedno z tych pytań odpowiedź możemy poznać w najbliższej kolejce. Na toruńską Motoarenę przyjedzie bowiem lider rozgrywek Grupa Azoty Unia Tarnów, która ma duży apetyt, żeby wywieźć z grodu Kopernika dwa punkty i pozbawić dream-team marzeń o pierwszej czwórce.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>