Przed meczem Orzeł Łódź - KMŻ Lublin większość fachowców przewidywała, że osłabiony brakiem Antonio Lindbaecka i Jasona Doyle'a Orzeł nie będzie w stanie nawiązać walki z KMŻ Lublin. Tymczasem łódzka ekipa doskonale radziła sobie na swoim torze i odniosła przekonywujące zwycięstwo. Lubelscy zawodnicy sprawiali wrażenie, jakby nie zależało im na wygranej w tym meczu. - To nie jest tak. Nie miałem jeszcze czasu na dokładną analizę jazdy poszczególnych zawodników, ale mogę powiedzieć jedno - zawiedli na całej linii Australijczycy. Davey Watt był zmęczony. Nie mogłem z nim złapać kontaktu. Natomiast na pewno nie mogę powiedzieć, że mu nie zależało. Głównej przyczyny naszej porażki upatrywałbym w braku dostosowania do warunków torowych. Oczywiście nie mówię o wszystkich zawodnikach, bo Robert Miśkowiak ucelował z ustawieniami bardzo dobrze. Tak samo Dawid Lampart. Pod koniec meczu Watt również jechał jak należy, ale Woodward kompletnie nie mógł się spasować. Na pewno też nie zlekceważyliśmy przeciwnika. Rozmawiałem z chłopakami przed meczem i mówiłem im, że mamy dużą szansę, ale niestety nie potrafiliśmy tego wykorzystać - tłumaczy postawę swoich zawodników dla SportoweFakty.pl Marian Wardzała.
[ad=rectangle]
O ile niemożliwość właściwego spasowania z torem można wytłumaczyć, o tyle raziły dziennie błędy popełniane przez lubelskich zawodników na wyjściu z pierwszego łuku. Nie pomogły nawet uwagi szkoleniowca KMŻ. - Zawodnicy pogubili się kompletnie. Nawet przy dobrym wyjściu spod taśmy, już na pierwszym łuku tracili punktowane pozycje. To były błędy na początku spotkania, które ten mecz ustawiły. Mówię też o sytuacji z 9. biegu, gdzie obaj nasi zawodnicy z 5:1, po chwili utracili swoje pozycje. Było to spowodowane tym, że nie "czytali" toru. Miejscowi znają specyfikę tego toru. Wiedzieli co robić, żeby nie wyrzucało ich na zewnętrzną. Gospodarze mieli atut swojego toru i dzisiaj go doskonale wykorzystali. Przekazywałem uwagi zawodnikom, ale nie wyciągali właściwych wniosków - dodał Wardzała.
Zdaniem Mariana Wardzały, kluczową rolę w meczu odegrali młodzieżowcy Orła, a zwłaszcza Maksym Drabik. Trener KMŻ podkreślił, że jego zespół potrzebowałby wzmocnień w tej formacji, ale o wszystkim zadecyduje rozmowa z zarządem klubu. - Nasi młodzieżowcy byli bezradni. Dwójka zawodników Orła zrobiła 12 punktów. W tym Maksym Drabik osiem. To młodzieżowiec startujący jako gość, ale zdobył niesamowicie cenne punkty. Dla mnie to on był bohaterem meczu, bo zrobił punkty, których niektórzy moi seniorzy nie mogli zrobić. Na pewno przydałyby się wzmocnienia, ale to wszystko kosztuje. Są młodzieżowcy, z których moglibyśmy skorzystać, ale są z daleka, więc podraża to koszty. W nadchodzącym tygodniu będziemy rozmawiali z zarządem o możliwych roszadach w składzie - zakończył Marian Wardzała.