Początek sezonu w polskiej ENEA Ekstralidze nie należał do udanych w wykonaniu Troy'a Batchelora, który był najsłabszym ogniwem Betardu Sparty Wrocław. Australijczyk przebudził się dopiero w niedawnym meczu z Fogo Unią Leszno, z dobrej strony pokazał się także w wyjazdowym pojedynku z KantorOnline Włókniarzem Częstochowa.
[ad=rectangle]
Batchelor zawodził też w cyklu SGP, w którym startuje po raz pierwszy w karierze. Jednak jego wyniki w Elite League pozostawały na dobrym poziomie. Tymczasem w poniedziałkowym meczu pomiędzy Wolverhampton Wolves a Swindon Robins, "Batch" zdobył tylko 3 punkty. - Jestem tylko człowiekiem, jednak ciągle umiem czerpać radość ze startów. Zawodnicy z Wolverhampton byli bardzo szybcy, a przy nowym układzie wyścigów w każdej gonitwie spotykamy się z najlepszymi zawodnikami i było mi strasznie ciężko. Byłem nieco wolniejszy niż zwykle, to się może zdarzyć każdemu, ale ja wrócę - zapowiedział Batchelor w rozmowie z "Swindon Advertiser".
Poprawę w jeździe Batchelora było widać już w środę. Wprawdzie ekipa ze Swindon przegrała na wyjeździe z Kings Lynn Stars 42:48, ale Batchelor zdobył 9 punktów, co było najlepszym wynikiem w zespole. - Jestem tylko człowiekiem i każdemu może przytrafić się gorszy dzień. W Wolverhampton w ostatnim wyścigu zmieniłem motocykl i byłem wtedy z przodu, ale doszło do wypadku Petera Kildemanda. W powtórce byłem sam, a wtedy nie jest łatwo. Czułem jednak, że prędkość w moim motocyklu wraca - dodał "Batch".