Piotr Świderski będzie jedynym zawodnikiem Stali Gorzów, który pojedzie w niedzielnym finale Złotego Kasku. Pomimo nieudanego występu, jaki zanotował w niedawnym meczu ENEA Ekstraligi, 31-latek jest pełen optymizmu.
[ad=rectangle]
- Celem każdego jest wygranie tych zawodów i właśnie z takim nastawieniem pojadę do Tarnowa. Ostatni mecz Stali, jaki tam rozegraliśmy nam nie wyszedł. Trener Cieślak przygotował dobry tor, ale niestety tylko pod swoich zawodników (śmiech). Miejmy nadzieję, że będę o te kilka nieudanych startów mądrzejszy i pomoże mi to osiągnąć dobry wynik - stwierdził w rozmowie z naszym portalem.
W przypadku znalezienia się w pierwszej czwórce zawodów, Świderski wywalczyłby jednocześnie prawo startu w eliminacjach Speedway Grand Prix. Jak przyznaje, jest tym dodatkowo zmotywowany. - Czuję się na siłach, by temu podołać i jestem tym jak najbardziej zainteresowany. W Tarnowie na pewno nie zabraknie emocji i walki, bo wystąpią tam głównie zawodnicy z Ekstraligi. To jednak finał, dlatego trudno było spodziewać się słabej obsady - zaznaczył.
Świderski nie ma wątpliwości, że jego nieudany występ w Tarnowie był jedynie wypadkiem przy pracy. W trzech pozostałych meczach ligowych zawodnik ten prezentował bowiem solidną formę. - Trzeba przyznać, że początek sezonu zarówno dla mnie, jak i mojej drużyny układa się bardzo dobrze. Każde zawody są oczywiście inne i aby osiągnąć dobry wynik, trzeba być dobrym danego dnia, w danej godzinie. Nazwiska nie grają żadnej roli - podsumował Świderski.
Piotr Świderski nie obawia się toru w Tarnowie
Gorzowska Stal została przed dwoma tygodniami rozbita w Tarnowie. Piotr Świderski, który zdobył wówczas zaledwie dwa punkty, wierzy jednak w to, że obiekt Jaskółek zostanie przez niego odczarowany.