Powiedziałem, że pojedziemy do Gniezna juniorami i od razu zrobiła się wielka burza. Gnieźnianie twierdzą, że nie pytaliśmy o możliwość zamiany meczów? To dziwne, ponieważ mam dokument, który wskazuje na coś innego. Poza tym były również ustne zobowiązania, a ja akurat uważam się za człowieka, dla którego słowo jest droższe od pieniędzy. Dziwie się, że pan Łukasik wypowiada się w takim tonie. Myślę jednak, że może być nauczony mówienia często nieprawdy, bo jeśli przez cały sezon okłamywało się zawodników, że się im zapłaci, a się tego nie zrobiło, to o czym my mówimy? Pewne rzeczy, także kłamstwa, wchodzą z czasem w nawyk.
Uważam, że prawda o klubie z Gniezna wyjdzie na jaw. Mają przecież upadłość układową i zobaczymy, czy będą w stanie realizować swoje zobowiązania w terminach. To pokaże, jaka jest ich wiarygodność.
[ad=rectangle]
Moim zdaniem czymś żenującym ze strony klubu z Gniezna było wmieszanie do tego wszystkiego polityki i mojej córki. Wiele osób opluwało mnie także w komentarzach, ale nie zamierzam z tym polemizować. Nie mam w zwyczaju prowadzić dyskusji z kimś, kto nie ma odwagi, by podpisać się imieniem i nazwiskiem pod tym, co wypisuje. Takie rzeczy mnie nie ruszają. Z tchórzami nie rozmawiam.
Proszę też w całej sprawie pamiętać o sytuacji kadrowej mojego zespołu. Mamy kontuzjowanych trzech zawodników. To siłą rzeczy sprawia, że musimy brać mocno pod uwagę naszych juniorów. Jakoś trzeba te dziury zasypać.
A co do tego, że przy zamienianiu meczów z klubem z Gniezna miało mi chodzić o politykę... Powody mojej prośby były bardzo proste. Kalendarz został skonstrowany w taki sposób, że mielibyśmy dwa mecze z rzędu na wyjeździe. W najbliższym czasie również wyjeżdżam i z pewnych względów łatwiej byłoby mi być na spotkaniu w Łodzi. A jest to dla mnie z kilku powodów ważne. Dorobiono całej historii wielkie uszy. Zupełnie niepotrzebnie, bo nie ma w tym wielkiej filozofii, a klub z Gniezna mija się z prawdą. Mamy też przygotowane nasze maile i odpowiedzi. Wszystkie kontakty ze Startem Gniezno w tej sprawie możemy w łatwy sposób pokazać. Są również ludzie, którzy mogą o tym poświadczyć. Naprawdę uważam, że tak się nie postępuje.
My już jednak ze Startem Gniezno przerobiliśmy wiele dziwnych historii, więć nic nas nie zaskoczy. Był swego czasu słynny walkower, za który później zwracano nam pieniądze. Były z tym duże problemy. Ale to nie jest jedyna historia. Kiedyś łódzki klub jechał z gnieźnianami decydujący mecz o awans do I ligi. Jeden z naszych zawodników odmówił nam wtedy występu w dwóch ostatnich biegach, bo już miał zawarty kontrakt z naszym rywalem na kolejny rok. Pewne rzeczy ludzie mają więc w naturze.
Ale zostawmy temat i wrócmy do kwestii sportowych. Czytałem ostatnio felieton pani Półtorak, która stwierdziła, że nasza liga jest nawet ciekawsza od Ekstraligi. Spostrzeżenie ciekawe, ale nie potrafię zabrać stanowiska, bo meczami w najwyższej klasie rozgrywkowej się nie interesuję. Nasza liga jest jednak interesująca. Zaskakujących wyników nie brakuje, co pokazuje najlepiej nasz przykład. Byliśmy mocno osłabieni, a wygraliśmy.
Ekstraliga jest naszym celem, ale teraz nie zamierzam zaprzątać sobie nią głowy. Na to przyjdzie czas. Trzeba żyć tym, co jest. Zresztą, zawsze podkreślałem, że nie jestem wielkim znawcą zawodników. Wiem jednak jedno - w przyszłym roku musimy mieć nazwiska, która zapewnią nam skuteczną walkę w pierwszej czwórce. Trener będzie z takiego celu rozliczany. W 2016 będziemy oczekiwać od niego awansu. Na razie jednak liczy się tu i teraz.
Witold Skrzydlewski