Zamiast Lwów - lwiątka - Grupa Azoty Unia Tarnów vs. Kantoronline Włókniarz Częstochowa (relacja)

Osłabiony brakiem swoich najlepszych strzelb zespół KantorOnline Włókniarza Częstochowa został rozstrzelany w Tarnowie przez najcięższe armaty ekipy Grupy Azoty 64:26. I to był najniższy wymiar kary.

- Już przed meczem, na wspólnym spotkaniu z drużyną zaproponowałem, aby każdy z naszych liderów oddał po jednym wyścigu juniorowi. To są profesjonaliści i nie było problemów, żeby uzyskać ich aprobatę - powiedział trener gospodarzy Marek Cieślak.

Dodatkowo przed zawodami okazało się, że Janusz Kołodziej, by księgowa miała trochę mniejszy ból głowy przy wypłatach za punkty, wyszedł z inicjatywą, że pojedzie za mniejszą stawkę. Pocieszenie może i marne, ale co by nie mówić kasa i tak znów przy okazji spotkań u siebie została zrujnowana. Przyczynił się do tego zapowiadany już w środku tygodnia brak Grigorija Łaguty, Michaela Jepsena Jensena, Grzegorza Walaska
i Rune Holty. Oszczędności z powodów kłopotów finansowych gości w tym przypadku przeważyły.
[ad=rectangle]
Ciekawie było właściwie tylko kiedy na torze ze strony przyjezdnych pokazywał się Peter Kildemand. Duńczyk nigdy wcześniej nie jeździł na miejscowym owalu, a mimo to szybko pojął o co tutaj chodzi. A przecież wielu nawet lepszych jeźdźców niż Człowiek Pająk wypowiadało się o nim w takim tonie sugerując jego specyfikę i tajemniczość, że z tych zapisków można by stworzyć grubą książkę. Kolejnym, który dołączył do tego grona był wyraźnie zagubiony Artur Czaja, który z reguły notował dobre występy w Jaskółczym Gnieździe. - Jest ona taką małą zagadką. Z jednej strony wyjeżdżasz i wydaje się, że jest twardy, a wcale tak do końca to nie wygląda. Strasznie ciężko się tu przełożyć - kręcił głową. Do tego doszły mu jeszcze problemy z silnikami.

Wracając do Kildemanda to wspólnie z Januszem Kołodziejem w ósmej gonitwie zadali kłam temu, że w Tarnowie zaraz po starcie i rozegraniu przez zawodników pierwszego łuku można już wypełniać program. Jasiek przegrał z objawieniem tegorocznego sezonu w Enea Ekstralidze moment wyjścia spod taśmy. Wychowanek jaskółczego klubu nie byłby jednak sobą gdyby chociaż nie spróbował pogoni za przeciwnikiem. Pokazywał się świetnemu technikowi jakim niewątpliwie jest 25-latek z Odense z każdej strony. Zbawienna okazała się szarża przy wyjściu z drugiego łuku ostatniego okrążenia. Jakimś cudem Kołodziej wcisnął się przy krawężniku i wszedł pod łokieć ciągnącemu wynik gościom Kildemandowi. Na kresce najbardziej utytułowany wychowanek klubu z Małopolski zameldował się przed rywalem dosłownie o grubość opony.
[event_poll=25214]
Świetny prezent urodzinowy zrobił sobie Ernest Koza. W dniu swojego święta, ukończenia dwudziestu wiosen wywalczył największy dorobek w ekstraligowej karierze. I kiedy wydawało się, że może skończyć z kompletem oczek, na koniec przyplątały się zera. - Te dwa ostatnie biegi kompletnie mi nie wyszły. Zaspałem na starcie. Dostałem też po jednym z nich "zrypę" po zjechaniu do parku maszyn. Nie dało się podobno patrzeć na moją jazdę (śmiech) - wyjawił. Chodziło o sytuacje z dwunastej gonitwy kiedy był szybszy od Arura Czai, ale jego ataki były tak dziwne i nie skoordynowane, że aż bolały zęby, a w konsekwencji młodzieżowiec Włókniarza utrzymał swoją lokatę.

Sporo pecha miał partner z formacji juniorskiej Kozy, Kacper Gomólski. Jak nie przydarzył mu się defekt, to w ferworze walki z Mirosławem Jabłońskim zanotował na szczęście niegroźny upadek. - W tej drugiej sytuacji nie spodziewałem się takiej reakcji Mirka. Widziałem, że jedzie przy bandzie i myślałem, że szybko się wysunie. Tymczasem zjechał na krawężnik, gdzie ja jechałem. Byłem tak rozpędzony, że ciężko było mi zawrócić i wyhamować. Dobrze, że wywróciłem się sam, anie zabrałem jeszcze kolegi bo mogło być nieciekawie. Natomiast co do awarii to miałem coś takiego pierwszy raz. Urwał się w pół kabelek, który łączy motoplat z cewką - komentował.

Tarnowianie mogli potrenować jazdę parę. Świetnie bawili się nią zwłaszcza Koza z Kołodziejem. Krzysztof Buczkowski wie, że czeka go jeszcze wiele pracy nad swoją dyspozycją. Na razie w kąt odłożył silniki, które tak bardzo zawiodły go w jedynym przegranym spotkaniu przez Grupę Azoty w Toruniu. Podobne rozterki ma ciągły poszukiwacz formy z zeszłego roku Artiom Łaguta. Żal patrzeć było na Rafała Szombierskiego, który przyjeżdżał daleko za stawką, markując przy tym defekty. Zjeżdżał po prostu do parku maszyn kilka metrów wcześniej, przed minięciem linii mety. W jednym z wyścigów nie zrozumiał się jeszcze z partnerem z pary i doszło do zderzenia. Obaj utrzymali się jednak na motocyklach. Trener Lwów wyszedł z założenia, że lepiej dać pojeździć młodemu Oskarowi Polisowi niż "Szuminie" i wydelegował debiutanta do rezerwy taktycznej.

KantorOnline Włókniarz Częstochowa - 26
1. Peter Kildemand - 11 (2,2,2,2,3)
2. Oskar Polis - 1 (0,0,1,-,0,-)
3. Mirosław Jabłoński - 6 (1,1,1,2,1)
4. Hubert Łęgowik - 1 (0,0,-,1)
5. Rafał Szombierski - 0 (0,d,d,-)
6. Artur Czaja - 4+1 (1,1,0,1*,1)
7. Rafał Malczewski - 3 (0,1,1,1,0)

Grupa Azoty Unia Tarnów - 64
9. Martin Vaculik - 12 (3,3,3,3,-)
10. Krzysztof Buczkowski - 8+2 (1,2*,2*,3)
11. Artiom Łaguta - 9+1 (2*,1,3,3,-)
12. Greg Hancock - 10+2 (3,3,-,2*,2*)
13. Janusz Kołodziej - 11+1 (3,2*,3,-,3)
14. Ernest Koza - 7+1 (2*,3,2*,0,0)
15. Kacper Gomólski - 7+1 (3,2*,d,u,2)

Bieg po biegu:
1. (68,54) Vaculik, Kildemand, Buczkowski, Polis 4:2
2. (69,27) Gomólski, Koza, Czaja, Malczewski 5:1 (9:3)
3. (68,09) Hancock, Łaguta, Jabłoński, Łęgowik 5:1 (14:4)
4. (68,40) Kołodziej, Gomólski, Malczewski, Szombierski 5:1 (19:5)
5. (68,77) Hancock, Kildemand, Łaguta, Polis 4:2 (23:7)
6. (68,95) Koza, Kołodziej, Jabłoński, Łęgowik 5:1 (28:8)
7. (68,64) Vaculik, Buczkowski, Czaja, Szombierski (d4) 5:1 (33:9)
8. (69,23) Kołodziej, Kildemand, Polis, Gomólski (d) 3:3 (36:12)
9. (68,83) Vaculik, Buczkowski, Jabłoński, Czaja 5:1 (41:13)
10. (68,55) Łaguta, Koza, Malczewski, Szombierski (d4) 5:1 (46:14)
11. (69,94) Buczkowski, Jabłoński, Malczewski, Gomólski (u3) 3:3 (49:17)
12. (68,88) Łaguta, Kildemand, Czaja, Koza 3:3 (52:20)
13. (68,98) Vaculik, Hancock, Łęgowik, Polis 5:1 (57:21)
14. (69,67) Kołodziej, Hancock, Czaja, Malczewski 5:1 (62:22)
15. (69,94) Kildemand, Gomólski, Jabłoński, Koza 2:4 (64:26)

Sędziował Piotr Lis (Lublin)
Startowano według II zestawu
Widzów: ok. 5000
NCD uzyskał w biegu nr 3 - Greg Hancock - 68,09 s.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: