Jarosław Galewski: Tegoroczna edycja SBPC za nami. Zakończył ją turniej w Eskilstunie. Czy pod względem frekwencyjnym i sportowym ta ostatnia runda była dla was sukcesem?
Jan Konikiewicz: Jeśli chodzi o frekwencję, to na pewno było znacznie poniżej oczekiwań. Na pewno chcielibyśmy, żeby było lepiej, ale nie jest winą ludzi to, że nie przyszli na stadion - widocznie coś nie zagrało, a my musimy dojść do odpowiednich wniosków, co dokładnie i co należy z tym zrobić. Marzy nam się, żeby stadion był za każdym razem nabity tak jak w Togliatti podczas SEC. Nie możemy tego jednak od razu wymagać, nie ma cudów. Takie wyniki są możliwe tylko w przypadku konsekwentnej, długofalowej pracy. Trudno też zakładać, że od samego początku nie będziemy popełniać żadnych pomyłek, ich było mnóstwo i będą zdarzać się dalej. Najważniejsze, by nie zdarzały się te same. Łatwo jest krytykować coś od razu, a zdecydowanie trudniej zacisnąć zęby i pokonywać trudności. Musimy również pamiętać, że odbiorcy naszego produktu nie są jeszcze w ogóle przyzwyczajeni do formatu Speedway Best Pairs. To był tak naprawdę pierwszy sezon na taką skalę, zeszłoroczny turniej w Toruniu nie łączył się bezpośrednio z tegorocznym cyklem. Wydaje mi się, że dobrze się to przyjęło, że jest miejsce na tego typu format rozgrywek w światowym speedway. Ktoś może powiedzieć, że mogło być więcej ludzi i zdecydowanie ma rację. To jest jednak powód, żeby ciężko pracować. Potencjał jest duży.
[ad=rectangle]
Mam jednak wrażenie, że Szwecja nie była do końca trafioną lokalizacją. Żużel w tym kraju przeżywa kryzys i na tle turniejów w Landshut czy w Toruniu ta frekwencja nie była porywająca. Może jednak warto stawiać na nowe miejsca jak to macie w zwyczaju?
- Myślę, że masz rację. Lokalizacje SEC w tym sezonie to pokazują. Szukamy nowych miejsc i staramy się dotrzeć z żużlem w nowe obszary, gdzie tego speedway'a na najwyższym poziomie nie było. Na pewno są jeszcze takie miejsca i rozmawiamy już o przyszłym sezonie. Speedway Best Pairs w Szwecji w przyszłym roku raczej się nie pojawi, ale nie można nigdy mówić nigdy.
Najbardziej udany był turniej w Landshut?
- Na pewno były to bardzo widowiskowe zawody, które dostarczyły wielu emocji. Jednak i po tej rundzie są pewne wnioski, dotyczące chociażby frekwencji. Na przyszłość na pewno chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w której transmisja ze SBPC odbywa się w tym samym czasie co przekaz z meczu ENEA Ekstraligi. W ten sposób odbieramy sobie nawzajem widzów, a nikomu nie jest to potrzebne - my mieliśmy godzinę 19:00 ustaloną już w grudniu, nie było szans na zmianę. Landshut było jednak nowym miejscem, które się sprawdziło co najmniej dobrze. Współpraca z lokalnym klubem była na najwyższym poziomie. Do Landshut chętnie byśmy wrócili, jeżeli zostaną spełnione określone warunki. Rynek niemiecki to na pewno słuszny kierunek. Myślimy o tym, podobnie jak o nowych miejscach. Nie mamy czasu na przerwy, już pracujemy nad 2015 rokiem i myślę, że w ciągu kilku tygodni pierwsze, oficjalne informacje ujrzą światło dzienne.
A te nowe miejsca? Jakie są możliwości?
- Tak naprawdę żużel może przyjąć się wszędzie, może nie od razu, ale jestem niemal przekonany, że we wszystkich krajach Europy, gdzie ludzie kochają sport, czy sport motorowy, jest to do zrobienia. To jest kwestia motywacji, ciężkiej pracy i zrozumienia wspólnego interesu. Speedway naprawdę nie jest w najlepszej kondycji (globalnie) i potrzeba wielu wyrzeczeń i zaangażowania, że nie liczy się tylko tu i teraz, ale obraz żużla w kolejnych latach. To powinno być również ważne dla zawodników. Wielu z nich wykazało w tym roku dużo dobrej woli i ta współpraca układała się dobrze, atmosfera była bardzo dobra. W tym roku byliśmy w trzech zupełnie różnych miejscach - zarówno pod względem sportowym, jak i kulturowym i organizacyjnym. Wszystkie trzy turnieje zakończyły się jednak mniejszym lub większym sukcesem. Trzeba tę energię teraz przenieść do innych krajów, a może nawet i na nowe kontynenty.
W przypadku projektu kluczowe są również finanse. Czy po tej edycji SBPC jesteście pod czy nad kreską?
- To nie są tematy, o których powinno się rozmawiać otwarcie publicznie w detalach. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że od początku traktowaliśmy tegoroczny cykl jako pewną inwestycję na przyszłość, chcieliśmy pokazać SBPC światu i zbadać reakcję pod wieloma względami. Tak samo wcześniej było z SEC. Rozgrywki światowe na wysokim poziomie nie powstają od razu i trzeba mieć tego świadomość. Zawsze podkreślaliśmy, że myślimy długofalowo, nie są to jednorazowe strzały w kosmos, które wprowadzają tylko chaos i rozgardiasz. Można nas lubić lub nie, ale chyba każdy doskonale widzi, że jeszcze mamy dużo energii i pasji pracując nad tym, co zrodziło się gdzieś w naszych głowach. Na ten moment jesteśmy gotowi wkładać więcej niż możemy otrzymać, ale wiadomo, że taka sytuacja nie może trwać zbyt długo. Nasze plany nie są realizowane w 100 proc, pod kilkoma względami jesteśmy zawiedzeni i nad tym ubolewamy, ale zaciskamy zęby i idziemy dalej. Niezbyt dobrze wyglądają tematy sponsorskie i to jest coś, co zdecydowanie utrudnia nam rozwój i realizację dziesiątek pomysłów, które leżą w szufladach i nie są uruchamiane wyłącznie przez kwestie finansowe. To jest bardzo demotywujące.
A za rok cykl będzie liczyć nadal trzy rundy czy jest szansa, żeby było ich więcej?
- Powiem szczerze, że to jest niezwykle ważne pytanie, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi. Odbyliśmy dużo rozmów. Staramy się nie zamykać w polskim punkcie widzenia, rozmawiamy z wieloma osobami by poznać też punkt widzenia z zewnątrz. To będzie bardzo trudna decyzja, z wielu względów - głównie związanych z telewizją, kalendarzem startów. Uważamy, że rozgrywki międzynarodowe, z udziałem drużyn narodowych, to jest coś co kibiców elektryzuje i napędza we wszystkich dyscyplinach, i tak samo powinno być w speedwayu. Fani powinni mieć możliwość oglądania swojej reprezentacji w zawodach o stawkę częściej niż tylko raz, przy okazji DPŚ.
Ale chcecie iść w kierunku, żeby tych rund było więcej czy mniej?
- Na pewno chcemy, żeby nie było ich mniej. Jeśli już, to raczej ma być ich więcej. To jest jednak uzależnione od kilku czynników. Decyzji jeszcze nie podjęliśmy, bo musimy wiele rzeczy przeanalizować. Podstawowe kwestie dotyczy lokalizacji, w których miałyby odbywać się poszczególne rundy. Nie będziemy robić nic na siłę. Poza tym, trzeba pomyśleć o wszystkim w kontekście więcej niż jednego sezonu. Do tego udało nam się doprowadzić w przypadku SEC. Wiemy, jak cykl będzie wyglądać teraz i za rok, wiemy jak chcemy by wyglądał w przyszłości. Jeśli chodzi o SBPC, to potrzebujemy dokładnie takiej samej sytuacji. W okolicach wakacji powinna wyjaśnić się przyszłość SEC na kolejne lata. Do końca sierpnia czy połowy września musimy mieć na piśmie większość projektu SBPC. Czekają nas w związku z tym rozmowy z Eurosportem, które obejmą wiele kwestii. Te rzeczy nie są tak proste, jak mogą się wydawać, kiedy patrzy się na nie z boku.
Będziecie czynić starania, żeby cykl SBPC stał się oficjalnymi mistrzostwami świata par?
- Gdyby udało się do tego doprowadzić, to byłoby łatwiej komunikować produkt. To mogłoby zwiększyć frekwencję i przyciągnąć sponsorów. Należy jednak pamiętać, że to jest bardzo złożony proces, który wiąże się także z niemałymi wydatkami. Wpis do kalendarza i odpowiednie zabezpieczenie takiej imprezy generują ogromne koszty na rzecz federacji, do tego doszedłby zapewne potężny koszt licencji na rzecz FIM. Nie wiem, czy przy tego tego typu budżetach jest to możliwe. Z jednej strony fajnie byłoby, żeby to były oficjalne mistrzostwa świata, ale z drugiej przejście na ten model mogłoby spowodować zwiększenie nakładów finansowych, które uniemożliwiłyby ekspansję w nowe miejsca - a o to nam głównie chodzi. Musimy o tym porozmawiać i na pewno takie negocjacje się odbędą, czy też będą kontynuowane. Sytuacja jest rozwojowa w przypadku wielu krajów. Żużel w Szwecji wychodzi spod SVEMO i to może sprawić, że pojawi się sygnał do rewolucji pewnych układów również w innych krajach. Trudno jednak dywagować. Chcemy robić ciekawe, emocjonujące widowiska dla kibiców na całym świecie i tego się trzymajmy.
MYŚLCIE JAK UATRAKCYJNIĆ TE ZAWODY, A NIE ZWIĘKSZAJCIE ICH ILOŚCI.