"Kostek" może mówić jedynie o szczęściu, że z powodu upadku nie doznał żadnych złamań. - Bolało mnie między innymi biodro i zarówno ja, jak i trenerzy się tym niepokoiliśmy. Mam już za sobą badania. Prześwietlenie i tomograf nie wykazały żadnego złamania, dzięki czemu wiem, że wszystko będzie w porządku. Odczuwam ból, ale jestem tylko mocno potłuczony - powiedział Robert Kościecha w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Zawodnik, który upadł w swoim pierwszym wyścigu, powrócił na tor i w powtórce przywiózł do mety trzy punkty. Mimo wygrania dwóch biegów, Robert Kościecha nie dokończył niedzielnego spotkania. - Teoretycznie mógłbym być z siebie zadowolony, bo dwie z trzech gonitw z moim udziałem zakończyły się wygraną. Dawałem z siebie wszystko dla drużyny, ale muszę powiedzieć, że z powodu bólu robiłem to ze łzami w oczach. Wsiadałem na motocykl, jednak przy trzecim wyścigu mój organizm zaprotestował. Trener wycofał mnie z dalszej jazdy i myślę, że podjął słuszną decyzję - ocenił.
Polonia Bydgoszcz przegrała w Lublinie sześcioma punktami i zajmuje nadal ostatnie miejsce w tabeli Nice Polskiej Ligi Żużlowej. - W moich pierwszych biegach jechałem dość dobrze i można gdybać, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdybym mógł wspierać drużynę do końca zawodów. Niestety przegraliśmy, za co wypada nam jedynie przeprosić kibiców. Wierzę, że szybko wrócę na tor i wraz z zespołem sięgniemy po wygraną w kolejnym spotkaniu - zakończył Kościecha.
Robert Kościecha bez złamań. "Jechałem ze łzami w oczach"
Robert Kościecha przegrał walkę z bólem i wystąpił w niedzielę w zaledwie trzech wyścigach. Zdaniem doświadczonego zawodnika bydgoskiej Polonii, jego absencja mogła zaważyć na porażce z KMŻ Lublin.
Źródło artykułu: