Pawlicki i Janowski bez dzikich kart na SEC? Jan Konikiewicz: Na ten moment nie byłbym optymistą
GKSŻ wystąpi o dzikie karty dla Przemysława Pawlickiego i Macieja Janowskiego na tegoroczny SEC, ale nie wiadomo, co na to organizatorzy. - Na ten moment nie byłbym optymistą - mówi Jan Konikiewicz.
Jak już wcześniej informowaliśmy, GKSŻ zamierza wystąpić o dzikie karty na tegoroczny cykl SEC dla Macieja Janowskiego i Przemysława Pawlickiego. Obaj zawodnicy stracili szansę na walkę w Challengu w Debreczynie po tym, jak na poniedziałek zostały przełożone zawody w Berwick. - To nie jest takie proste. Obiektywnie rzecz biorąc, w tej sytuacji i z naszego punktu widzenia, nie ma powodu, by faworyzować akurat Polaków, skoro poszkodowani byli również Hans Andersen i Tomas Suchanek. To niebezpieczny temat, bo jednak dzikie karty są tylko dwie. Dzisiaj po Challenge'u zapadną pierwsze decyzje związane z tymi nominacjami, ale skoro szanse na awans do finałów ma wciąż aż trzech Polaków, to niestety nie byłbym na miejscu Maćka i Przemka optymistą, mimo że nie ma w całej tej sytuacji ani krzty ich winy. Poczekajmy do wieczora, Challenge dziś o 16:00, zobaczymy jakie będą rozstrzygnięcia. W kolejnych dniach wraz z FIM-Europe ogłosimy przyznanie dwóch dzikich kart na SEC 2014 - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Konikiewicz.
W ocenie Jana Konikiewicza, cała sytuacja jest skandaliczna i nie powinna mieć miejsca w świecie profesjonalnego sportu. - Rok temu podczas kwalifikacji SGP połamano wszelkie zasady i przepisy względem Chrisa Harrisa, którego dopuszczono w jakiś absurdalny sposób do Challenge'u (zresztą, kosztem Krzysztofa Buczkowskiego), mimo że odpadł już wcześniej w eliminacjach. Wówczas regulaminy nie obowiązywały i nikt się jakoś tym nie przejmował, zresztą nie przejmuje do dzisiaj. Nie wiem, czy ktokolwiek próbował to w ogóle oficjalnie wyjaśniać - przypomniał Konikiewicz. - Im więcej regulaminów i zapisów w nich zawartych, tym więcej kłopotów. Moim zdaniem, gdyby system funkcjonował w odpowiedni sposób, to znalazłaby się wczoraj jedna osoba, która mogłaby podjąć decyzję o tym, że sytuacja jest "specjalna" i FIM odstępuje od wymierzenia kary, zawieszenia względem zawodników, którzy dokonali takiego, a nie innego wyboru. Mam wrażenie, że czasem mylimy profesjonalizm i konsekwencję z nadmierną biurokracją. Pozwólmy po prostu zawodnikom decydować o sobie w tego typu sytuacjach - dodał na zakończenie przedstawiciel firmy One Sport.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport