Dawid Stachyra: Cierpię na totalny brak prędkości

[tag=2726]Dawid Stachyra[/tag] w tym sezonie spisuje się fatalnie. Żużlowiec rybnickich Rekinów od początku roku nie potrafi odnaleźć się na torze i po połowie rundy zasadniczej wciąż nie może dogadać ze sprzętem.

Dla Dawida Stachyry sezon 2014 to prawdziwy koszmar. Wychowanek TŻ Lublin w tym roku najlepszymi rezultatami mógł pochwalić się w wyjazdowym starciu z PGE Marmą Rzeszów, w którym wywalczył sześć punktów oraz domowym spotkaniu przeciwko Polonii Bydgoszcz (pięć punktów z dwoma bonusami). W pozostałych meczach "Davidoff" spisywał się jeszcze słabiej. Tak było między innymi w Lublinie, gdzie pojawił się na torze zaledwie dwa razy i nie zdobył żadnego "oczka".

[ad=rectangle]

- Od dłuższego czasu moje wyniki to tragedia. Najgorsze jest to, że ciężko pracujemy, żeby wyjść z dołka, a żadnych efektów tej pracy nie widać... Cierpię na totalny brak prędkości. Tak naprawdę już nie wiem, pod jakim kątem to rozpatrywać. Szukam też jakiś problemów u samego siebie, ale prawdę mówiąc kiedy motocykl nie reaguje na żadne zmiany przełożeń, to wiele nie da się zdziałać. W takiej sytuacji nie ma perspektyw na wygrywanie, bo nie jestem w stanie złapać żadnego z rywali. W dzisiejszym żużlu rolę gra dużo szczegółów, umiejętności się wyrównały i dlatego, kiedy nie ma szybkości to i nie ma punktów - twierdzi zawodnik ROW-u.

Mimo fatalnej sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się "Davidoff", zawodnik nie ma zamiaru się załamywać i zapewnia, że cały czas będzie szukał rozwiązań, które mogłyby wyciągnąć go z kryzysu.

- Na pewno nie załamuję rąk, bo byłem już nieraz w sytuacjach kryzysowych i udało się z nich wychodzić. Chociaż też muszę przyznać, że aż tak źle to chyba jeszcze nie było. Mam jednak nadzieję, że niedługo coś drgnie, odpali, bo wiem że potrafię jeździć i stać mnie na dobre wyniki - kończy Stachyra.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: