Kapitalną formę w ostatnich tygodniach prezentuje Szymon Woźniak. Młodzieżowiec bydgoskiego klubu jest jednym z najlepszych zawodników na I-ligowych torach i tym samym liderem Polonii. Być może dzięki jego jeździe spadkowicz z ENEA Ekstraligi we wrześniu zapewni sobie awans do fazy play-off NICE PLŻ. Musi jednak poprawić mecze wyjazdowe, gdyż jest z tym duży problem.
[ad=rectangle]
W niedzielę bydgoszczanie pokonali Orła Łódż 54:36, dzięki czemu zapewnili sobie także bonus w dwumeczu. - Ten dodatkowy punkt to dla nas super sprawa, bo po meczu w Łodzi byliśmy naprawdę mocno zawiedzeni. Teraz nastroje zmieniły się w drugą stronę po wysokim zwycięstwie. Każdy z zawodników wreszcie stanął na wysokości zadania. Ponadto sam pojedynek mógł podobać się kibicom, było trochę walki na torze - ocenił Woźniak.
- Jeśli chodzi o sytuację z kolizją Roberta Kościechy i Jasona Doyla, to na wyjściu z pierwszego łuku było jak zawsze po prostu ciasno, a każdy z rywali wiedział o jaką stawkę toczy się niedzielna potyczka. Obaj walczyli jak równy z równym i ciężko określić to zdarzenie, gdyż sam jechałem w tym biegu i po prostu dobrze nie widziałem tego wypadku - dodał Woźniak.
Dla jego zespołu druga runda rozgrywek powinna być łatwiejsza. Polonia może zdobyć przynajmniej trzy lub cztery punkty bonusowe, wygrać w Daugavpils, a na własnym torze pokonać ŻKS ROW Rybnik, KMŻ Lublin i GKM Grudziądz. W między czasie czeka ich jeszcze wyjazd do wicelidera tabeli z Gniezna oraz Rzeszowa.
Sam zawodnik dodaje, że trener przed meczem nigdy nie mówi w ilu gonitwach pojedzie jego najlepszy żużlowiec. Sam zainteresowany tak ocenia decyzję swojego szkoleniowca. - Jacek Woźniak po prostu nie udziela takich informacji. Ja sam swoją dobrą postawą podczas ligowych pojedynków chcę zachęcić do dania mi większej ilości startów - zakończył junior Polonii.