Norbert Kościuch łapie wiatr w żagle. "Małymi kroczkami idę do przodu"

Spore powody do zadowolenia po ostatnim ligowym spotkaniu z Lokomotivem Daugavpils ma Norbert Kościuch. - Po ostatnich wynikach widać, że coś drgnęło i małymi kroczkami idę do przodu - mówi "Norbi".

Zawodnik GKM-u Grudziądz po nieudanym początku sezonu udanie powrócił do składu pomorskiej drużyny. Wychowanek leszczyńskiej Unii w wyjazdowym meczu z Lokomotivem Daugavpils był wiodącą postacią ekipy prowadzonej przez trenera Roberta Kempińskiego, a w rewanżu na własnym torze potwierdził, ze wraca na właściwe tory. - Uważam, że to nie jest jeszcze szczyt moich możliwości i marzeń. Cały czas pracuje i liczę, że to przyniesie odpowiednie efekty. Po ostatnich wynikach widać, że coś drgnęło i małymi kroczkami idę do przodu. Życzyłbym sobie, aby było naprawdę bardzo dobrze i tak jakbym sobie tego życzył ja sam oraz kibice i działacze. Tak jak powiedziałeś - gdzieś jakieś problemy mnie dopadły, ale teraz udało mi się coś znaleźć i oby to wszystko się rozpędziło na dobre - opowiada Norbert Kościuch w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

[ad=rectangle]

Zawodnik przyznaje, że przyczyną jego nie najlepszych wyników były wyłącznie problemy ze sprzętem. "Norbi" mimo usilnych starań nie mógł skutecznie rywalizować o punkty w meczach ligowych, ale w końcu udało mu się znaleźć receptę i liczy, że jego forma będzie już tylko rosła. - Jesteśmy mocno uzależnieni od tego co mamy pod sobą. Sprzęt przygotowują tunerzy, którzy przeważnie mają jakieś nowinki przeznaczone do testów. Raz to wychodzi, a raz nie i właśnie w takie koło troszeczkę wpadłem. Zamówiłem nowe jednostki, które z początku miały jechać, bo testowałem je pod koniec ubiegłego sezonu i wyglądało to fajnie. Wysłałem je jednak na serwis i przyszło zupełnie coś innego. Stąd wzięły się problemy, które z biegiem czasu się nasilały - wyjaśnia Kościuch.

- Mecz za meczem uciekał, a ja sam nie mogłem sobie z tym poradzić. Tuner też nie do końca wiedział, gdzie jest przyczyna, ale znalazł ją i widać, że nie tylko ja jadę. U poszczególnych zawodników forma również wzrosła, także przyczyną moich słabych wyników był tylko i wyłącznie sprzęt - kontynuuje kapitan żółto-niebieskich.

Norbert Kościuch zaczyna przypominać zawodnika z zeszłego sezonu
Norbert Kościuch zaczyna przypominać zawodnika z zeszłego sezonu

Kościuch nie zdobywał zbyt wielu punktów nawet na torze przy ulicy Hallera. Zdecydował się nie wprowadzać jednak zbyt wielu innowacji w przygotowaniu sprzętu na grudziądzki owal, bo jak sam przyznaje pole manewru w tym przypadku jest praktycznie żadne. [i]- Na grudziądzki tor nie idzie wymyślić czegoś innego. Można powiedzieć, ze mam jakąś swoją matrycę, która tutaj działa, chociaż oczywiście raz jest lepiej, a raz gorzej. Nie zawsze wszystko działa w stu procentach, ale zaczyna się sprawdzać to co sprawdzało się w zeszłym roku i mam nadzieję, że to jest już ten odpowiedni szlak.

[/i]

GKM Grudziądz po zdobyciu pięciu meczowych punktów w dwumeczu z Lokomotivem Daugavpils awansował na 4. miejsce w tabeli Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Wszystko wskazuje na to, że grudziądzanie najgorszy okres mają już za sobą, ale doskonale zdają sobie sprawę, ze nie mogą spocząć na laurach. - Szkoda, że forma drużyny przyszła tak późno. Znowu mamy nóż na gardle i jesteśmy uzależnieni nie tylko od wygranych, ale także od wyników innych zespołów. Chcieliśmy tego uniknąć, ale początek nie ułożył się po naszej myśli. Mam tu na myśli całą drużynę, ale teraz wszyscy na szczęście zaczynają fajnie jechać. Rozumiemy się na torze i aż chce się jeździć. Mam tylko nadzieję, że ta forma nie przyszła za późno - twierdzi "Norbi".

Nie da się także nie zauważyć, ze Kościuch świetnie rozumie się na torze z Rafałem Okoniewskim. Obaj zawodnicy odbyli niedawno wspólny trening w Lesznie. - Czasami nie ma sensu trenować na torze, który się doskonale zna. Rafał także świetnie czuje się na grudziądzkim owalu i czasami trzeba sobie zrobić trening na obcym torze. Nie można dopuścić do tego, żeby stać się zawodnikiem własnego toru. Mamy blisko do Leszna, Rawicza, czy też do Zielonej Góry i dzięki uprzejmości tamtejszych działaczy możemy sobie kręcić treningowe kółka. Chciałbym podziękować Dariuszowi Cieślakowi i Romanowi Jankowskiemu, którzy nie robią żadnych problemów, kiedy jest potrzeba treningu. Jeżeli jest możliwość to jeździmy - kończy senior pomorskiej ekipy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: