Potrzeba KSM i zamknięcia ligi, a nie pseudo wolnego rynku - rozmowa z Ireneuszem Maciejem Zmorą, prezesem Stali Gorzów
- Jeśli mamy brnąć w ten pseudo wolny rynek, to niech lepiej Ekstraliga liczy sześć drużyn - uważa prezes Stali Gorzów, Ireneusz Maciej Zmora.
- Aż chce mi się powiedzieć: "a nie mówiłem?". Już wiele razy powtarzałem, że liga atrakcyjna to liga wyrównana, gdzie każdy pojedynek może zakończyć się zaskakującym wynikiem. W tym roku mamy znacznie więcej meczów do jednej bramki. Do tego dochodzi coraz bardziej dramatyczna sytuacja finansowa w niektórych ośrodkach. Wiele meczów jest przez to rozstrzygniętych jeszcze przed pierwszym biegiem. Musimy w końcu spojrzeć na żużel jak na przedsięwzięcie biznesowe, które musi swoją formą zachęcać sponsorów i kibiców.
I domyślam się, że widzi pan jedno rozwiązanie.
- Na pewno dobrze się pan domyśla, bo wiele razy o tym rozmawialiśmy, że jednym z nich jest KSM. Górny i dolny limit na odpowiednim poziomie załatwiłby wiele spraw. Nie jest to idealne rozwiązanie, bo posiada również swoje wady, ale nic lepszego jeszcze nie wymyślono. Ale jednocześnie zapewniam pana, że KSM nie zostanie wprowadzony, bo zbyt silne jest lobby zawodnicze. Zawodnicy wraz ze swoimi podpowiadaczami wiedzą, że żadne regulacje ograniczające wydatki w polskich realiach i przy polskiej mentalności "zastaw się a postaw się" nie będą przestrzegane. Jedynie KSM, który ograniczy rynek pracy - powtarzam - ograniczy rynek pracy i spowoduje, że będzie nadmiar zawodników skutecznie zmniejszy ich wynagrodzenia. Ci ludzie, którzy żyją z pieniędzy, które otrzymują od zawodników czyli de facto pieniędzy z klubów tzw. menagerowie, pseudomanagerowie, dostawcy części, niby eksperci itp. jak również o zgrozo(!) część dziennikarzy, która kształtuje opinię w środowisku żużlowym oni wszyscy to zablokują. Z wielką determinacją walczyć będą o to aby KSM'owi łeb ukręcić, bo to nie będzie walka o regulamin, ale walka o pieniądze. O ich pieniądze. Ja swojego zdania jednak nie zmieniam. Nic lepszego niż KSM obecnie nie istnieje. Z dużą uwagą śledzę działania prezesa Wojtka Stępniewskiego, który stara się uzdrowić sytuację finansową klubów bez wprowadzania KSM i gorąco mu kibicuję aby znalazł inny sposób. Jednak obawiam się, że to jest mission impossible. KSM z jednej strony to doskonałe antidotum na problemy finansowe klubów, a z drugiej metoda na wyrównanie poziomu rozgrywek. Mam wrażenie, że cały czas próbujemy wyważyć otwarte drzwi. Pytanie tylko, po co? Jest gotowe rozwiązanie, które doskonale sprawdza się w lidze szwedzkiej, która również stała na krawędzi bankructwa. Szwedzi sięgnęli jednak po właściwe narzędzie i opanowali sytuację finansową. Trzeba podjąć tylko męską decyzję. Górny KSM, aby był skuteczny w wymiarze ograniczenia kosztów zawodniczych musi być na takim poziomie, który sprawi, że kilku czołowych zawodników nie znajdzie w Polsce pracy. Tylko i wyłącznie ograniczenie rynku pracy dla żużlowców jest w stanie zmniejszyć ich żądania finansowe. Cena wprowadzenia wydaje się wysoka, ale tylko pozornie. Ten sezon pokazuje, że kibice zamiast wielkich nazwisk i meczów do jednej bramki wolą mecze rozstrzygane w biegach nominowanych. Jeżeli ktoś ma wątpliwości to niech zapyta np. kibiców z Zielonej Góry co sądzą o ostatnim pojedynku na W69?
Marek Jankowski po meczu SPAR Falubazu z Wybrzeżem powiedział, że jednostronne widowiska to efekt poboczny wprowadzenia licencji nadzorowanych. Zgadza się pan z nim?
- Nie do końca, bo uważam, że to m.in. efekt braku dolnego KSM. Ten przepis wymusiłby na klubach jazdę w mocniejszych składach. Ja zresztą nie jestem przeciwnikiem licencji nadzorowanych. Ale one muszą być faktycznie nadzorowane i egzekwowane. Uważam, że nie ma nic złego w tym, że PZM chce pomóc klubowi, który jest jego członkiem wyjść z tarapatów finansowych. Nie chcę wchodzić głębiej w temat, bo nie znam wszystkich szczegółów i nie wiem czy wszystkie ustalenia zawarte w licencji nadzorowanej są przestrzegane, ale co do zasady jestem zwolennikiem licencji nadzorowanych i pomagania klubom, które mają problemy finansowe. Gdyby nie było licencji nadzorowanych to prawdopodobnie nie byłoby już klubu w Gnieźnie. A nas jako sportu niszowego nie stać na utratę choćby jednego ośrodka żużlowego w kraju.
Licencja nadzorowana nie jest oszczędzaniem kosztem innych? Wybrzeże czy Włókniarz rzeczywiście nie zapłacą zbyt wiele za niektóre spotkania wyjazdowe, ale za to ich rywale, czyli Grupa Azoty Unia Tarnów i SPAR Falubaz już tak.
- Niestety, ma pan rację. Na jedną rzecz muszę jednak zwrócić uwagę. Jeszcze większą stratą będzie brak tych ośrodków na żużlowej mapie Polski. Te kluby mają trudny okres, ale mogą z niego wyjść obronną ręką. To się stanie jednak tylko w sytuacji, kiedy pozostaną licencje nadzorowane i będą bardzo konsekwentnie egzekwowane.
Rok temu dyskutowaliśmy, czy dziesięć zespołów to odpowiednia liczba dla ENEA Ekstraligi. Dziś niektórzy twierdzą, że nie stać nas nawet na osiem drużyn. Mają rację?
- Jeżeli obecne regulacje prawne mają pozostać bez zmian to ci co mówią, że nie stać nas na ligę 8 zespołową mają rację. Ale tak nie musi być. Można doprowadzić do takiego modelu, że będzie nawet 12 drużyn, będzie więcej spotkań, a liga będzie ciekawa.
W jaki sposób?
- Trzeba wprowadzić mechanizmy, które będą ograniczać wydatki na kontrakty, tak aby wpływy z dnia meczu pokrywały przynajmniej koszty "punktówki" dla zawodników, a tak w tej chwili nie jest. Jednym z takich mechanizmów jest KSM, ale są też inne rozwiązania. Na pewno nie dojdziemy do niczego dobrego, jeśli będziemy brnąć w ten pseudo wolny rynek. Nie jestem zwolennikiem aby literalnie określać ile zawodnik może zarabiać, bo takie zapisy zawsze można obejść i będą one budzić naturalny opór ze strony zawodników, ale jestem za kreowaniem dla nich rynku pracy. I tym narzędziem jest KSM. Jednak te decyzje należą do PZM. To PZM decyduje w jakich uregulowaniach formalno-prawnych funkcjonujemy. A trzeba niestety przyznać, że zawodników o wysokich umiejętnościach jest bardzo mało. I jeżeli na rynku pracy brakuje wykwalifikowanej kadry to jej oczekiwania finansowe lawinowo rosną. A tak właśnie jest w żużlu. Dlatego też za ich usługi płacimy więcej niż są one warte. Lecz chcąc utrzymać się w lidze nie mamy wyboru. Trzeba przepłacać, albo spaść. Uważam jednak, że sytuacja dojrzała do tego aby rozważyć przekształcenie obecnego systemu rozgrywek w tzw. ligę zamkniętą.
Uważa pan, że wiele klubów zadłuża się tylko po to, żeby uniknąć za wszelką cenę spadku?
- Oczywiście, że tak. Niech pan spojrzy spojrzy na frekwencję w niższych ligach, wpływy ze strony sponsorów czy fakt, że za pokazywanie I ligi trzeba telewizji zapłacić, co jest postawieniem sprawy na głowie. Między EŻ, a niższymi ligami jest przepaść, którą nieliczne kluby awansujące do EŻ są wstanie przeskoczyć. Nikt nie chce się tam znaleźć i tego doświadczyć. Zamknięcie ligi spowoduje, że zniknie olbrzymi stres. Praktycznie każdy prezes klubu EŻ utożsamia spadek do niższej ligi z końcem żużla w swoim mieście? To jest olbrzymi ciężar, który dźwigają prezesi. A za drzwiami nie stoi nikt chętny aby przejąć klub i dalej go poprowadzić. Jako prezesi klubów jesteśmy zamknięci w "złotej klatce". Jestem przekonany, że tymi kategoriami myśli większość działaczy. Możemy tego uniknąć i wtedy nikt nie będzie ulegać presji zawodników i płacić im ogromnych pieniędzy.
Mamy jednak w polskim żużlu pewną tradycję - spadków i awansów. Przy pana założeniu ciekawie będzie na górze tabeli, a reszta drużyn, która będzie pewna ligowego bytu pojedzie o nic. Wtedy mogą wrócić problemy, które przerabiamy teraz - oszczędnościowe składy i nudne widowiska.
- Mieliśmy też tradycję pochodów 1-szo majowych, wielkich defilad czy dawania zegarków z pozytywką na pierwszą komunię i co z tego? Świat się zmienia. A my musimy podążać z duchem zmian. Wiele silnych lig na świecie działa w formule lig zamkniętych i mają się dobrze. A dlaczego? Bo stawiają swoim członkom wysokie standardy organizacyjne i finansowe tworząc dobry produkt dla sponsorów, kibiców i telewizji, którzy chcą za to płacić. Nie oznacza to, że nie może być awansów z niższej ligi. Tamte rozgrywki mogą być prowadzone w niezmiennej formule. Ale zwycięzca będzie musiał spełnić określone kryteria organizacyjno - finansowe. Zmienia się również profil kibica, który coraz częściej poszukuje pomysłu na przyjemne spędzenie czasu. I na zaspokojeniu tych potrzeb w pierwszej kolejności musimy się skupić, bo taki klient przynosi do klubu pieniądze. Musimy ustawicznie pracować nad ulepszaniem naszego produktu, którym jest EŻ. Niestety, obecnie jesteśmy od tego dalecy i potrzebujemy zdecydowanych działań PZM i EŻ. Dziś wprowadzenie górnego limitu KSM, który spowoduje, że kilku, trzech może czterech zawodników z listy TOP 20 nie znajdzie pracy w Polsce nie jest już niczyją zachcianką, ale koniecznością.
Uważa pan, że dyskusja na ten temat jest konieczna już teraz? Przecież prezes Witkowski zapowiadał, że na razie nie ma szans, żeby "ruszyć regulamin".
- Osobiście nie zamierzam się aktywować w żadnych publicznych dyskusjach na ten temat. Zrobiłem to rok temu i mam złe doświadczenia. Oczywiście jeżeli taka dyskusja będzie miała miejsce w gronie wspólników EŻ to swoje stanowisko przedstawię, ale nic ponadto. Mam wiele obowiązków związanych z pełnieniem funkcji prezesa Stali Gorzów i mojemu klubowi zamierzam poświęcić cały dostępny czas. Jedynie dodam, że w mojej ocenie jesteśmy już spóźnieni o około miesiąc, ale jeszcze nie jest za późno. Za kilka dni będziemy mieć za sobą dziesięć kolejek i po nich jak na dłoni zobaczymy sytuację finansową poszczególnych ośrodków żużlowych. Dwa miesiące wakacyjne to dwa ostatnie miesiące, w których można podjąć dyskusję na temat kierunku, w którym powinniśmy zmierzać w kolejnym sezonie. Jeśli przejdziemy przez wakacje bez podejmowania dyskusji i decyzji, to większość prezesów będzie już mieć koncepcję składów i gotowy plan działania na najbliższym rynku transferowym. Każdy znowu zacznie myśleć o swoich partykularnych interesach, a nie o całej dyscyplinie. I jeszcze raz podkreślę. Mój klub to Stal Gorzów i na pracy dla Stali będę koncentrować wszystkie swoje siły. Kreowanie rzeczywistości w której działają kluby to zadanie ludzi z PZM i z tej roli nie zamierzam ich wyręczać.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Zapoznaj się z ofertą CANAL+ [link sponsorowany]
-
PatrykZG Zgłoś komentarz
na świecie są mocne drużyny, potentaci, a są też te słabsze. Nie da zrobić się samych średnich. Albo same słabe zespoły, albo tak jak wszędzie na świecie, czyli normalnie. -
ypawel Zgłoś komentarz
czy później poziom tej ligi spadnie.stanie się automatycznie mniej atrakcyjna dla potencjalnych sponsorów.niestety,żeby "ten towar"był atrakcyjny musi być na najwyższym poziomie.zawsze się to będzie wiązało z kosztami.ksm nigdzie niczego nie naprawił i nie naprawi.jak skończyła najepsza swego czasu liga na swiecie?tzn angielska?czy chcecie pójść tą drogą?widzę że prezes mojego klubu już się asekuruje na przyszłość.łatwo z takich wypowiedzi się domyślić,że zbliżają się problemy.od tego jest prezes i zarząd ,żeby znależć pieniądze na utrzymanie klubu.nie można? albo zmienić zarząd albo czeka nas w niedalekiej przyszłości jazda w niższych ligach.w innych dyscyplinach i najlepszych ligach wszyscy wiedzą jakie krocie zarabiają poszczególni zawodnicy.czy to premiership,czy nba albo nhl.może powinniśmy pójść tą drogą? A tak wszyscy ukrywają zarobki i jeszcze płacą pod stołem.na końcu jęczą ,że nie maja pieniędzy.niech upadnie kilka klubów.kilku prezesów posadzi się za niegospodarność i sytuacja po jakimś czasie powinna stać się normalniejsza.no ale potrzeba do tego odwagi cywilnej i kogoś kto bez oglądania się na innych weźmie to wszystko za tzw ryj. -
J-GKS Zgłoś komentarz
traktuje poważnie. Jak pokazuje życie to RYNEK jest najlepszym sposobem na rozbuchane ambicje prezesów. Ubiegły sezon i obecny świadczą o tym, że brak kasy na pokrycie kontraktów jest najlepszym regulatorem. To nie regulaminy, ale długi klubowe, determinują sposób postępowania klubów i pokazują, że można przekonać zawodników do występów za mniejsze pieniądze. Dowodzi tego sytuacja w Gdańsku, Częstochowie, Gnieżnie itd. Pod koniec sezonu okaże się, że 3 może 4 kluby E-ligi uzyskają dodatni wynik finansowy.Reszta zakończy sezon z długami na przyszły sezon. Doprowadzi to do sytuacji, że nie 3 czy 4 "top zawodników" nie znajdzie pracy w E-lidze ale 10, a może i więcej. To nie zawodnik będzie dyktował warunki finansowe ale klub.Nie podejrzewam aby taka sytuacja spowodowała masową ucieczkę zawodników z E-ligi. Muszą gdześ jeżdzić i z czegoś żyć. Powtarzam: nie potrzeba regulaminów i głupich pomysłów. Na naszych oczach sytuacja uzdrowienia naszych klubów odbywa się. Nie można w nieskończoność wydawać więcej niż się ma. Nie trzeba przeszkadzać. -
kiler Zgłoś komentarz
Powinno być to samo co w Angli za 2 lata będą istniały tylko 2 kluby - Zielona Góra i Tarnów a reszte upadną nawet Toruń upadnie po tym sezonie Karkosik się przenosi. -
MasterBlaster Zgłoś komentarz
A wlasnie tak powinno byc, kluby niewyplacalne nie powinny jezdzic w lidze, pozbedziecie sie dzieki temu oszustow i kretaczy a zuzel ozdrowieje, po co na sile trzymac bankrutow ? -
Łukaszek z Falubazu Zgłoś komentarz
Hancock do np. Gdańska. Bidota siedzi i wymyśla a może pan panie Zmora skoczy poszuka jakichś sponsorów będzie więcej w budżecie na zawodników. -
GKPW Zgłoś komentarz
Dolny KSM i tyle -
Rox Zgłoś komentarz
równomiernie. Oczywiście będzie czołówka 4-5 zespołów ale nie będzie takiej przepaści i kluby będą walczyły o awans. Prosta zasada mniej klubów łatwiej spać niżej, więcej klubów i prezesi nie muszą się nadmiernie stresować spadkiem. Proste i nie trzeba regulaminu w dwóch tomach. -
como Zgłoś komentarz
[quote]Nic lepszego niż KSM obecnie nie istnieje[/quote] A może zdrowy rozsądek zamiast karania klubów z sukcesami? -
tiger Marma Rzeszów Zgłoś komentarz
samorzady przystawione do muru przed wyborami samorzadowymi (tak bedzie w tym roku). ksm jest dobry, ale trzeba go ustawic na poziomie 40 pkt dla calej druzyny, wowczas nawet gorzow bedzie sie musial pogodzic, ze ktos z dwojki kasprzak iversen bedzie musial odejsc z druzyny i z tym nalezy sie pogodzic. ma pan racje, ze jest wiele osob tzw ekspertow ktorych dzialania maja na celu szkodzeniu zuzlowi jako calosci, rowniez tzw dzialacze z zielonej gory szkodza zuzlowi jako calosci. ja jeszcze podjalbym jedena sprawe - splaszczenie roznice pomiedzy zarobkami najlpeszych zawodnikow i najslabszycg, obecnie te roznice w bdzetach zawodnikow sa zbyt duze,rozumiem ze liderzy powinni zarabiac wicej niz slabsi ale te roznice powinny nie byc az takie duze -
Stalowy Zgłoś komentarz
prostu wydawać tyle pieniędzy ile się ma? Kto Pana zmusza do kupna tego, czy innego zawodnika, za taka czy inna kwotę? Jak czytam te banialuki, to się niedobrze robi. -
ksfalubazks Zgłoś komentarz
odpowiadali za to swoim majatkiem.Wtedy nie byloby ,ze ktos czeka na kase. -
FuX Falubaz Zgłoś komentarz
zainteresowania zawodnikow klub majac budzet na poziomie beniaminka zatrudnia samych zagranicznych jezdzcow, ktorzy w poprzednim sezonie nie jezdzili w Polsce. Do tego zostawia sobie dwoch Polakow z poprzednich rozgrywek i zostawia swoich mlodziezowcow. Zagraniczni zawodnicy nie jezdzacy w poprzednim sezonie w polskich ligach maja KSM 6,5 wiec nawet przy 2 dwoch polskich seniorach na poziomie 1 ligi i swoich mlodziezowcach latwo bedzie takiemu zespolowi osiagnac najnizszy wymagany KSM. I tak, jadac mecze u siebie zagraniczniaki moga ale nie musza uczyc sie toru i osiagac coraz lepsze wyniki, Polacy tez moga co nieco zwojowac, ale bedac pierwszoligowymi jezdzcami nie beda robic dwucyfruwek. Tak wiec taki zespol wiedzac z gory ze spadnie bo nie mial mozliwosci zakontraktowania przynajmniej 2-3 seniorow na poziomie EL i jadac samymi znakami zapytania u siebie jeszcze moze cos wygra (bo zuzlowcy zagraniczni beda chcieli sie pokazac a jadac wiecej meczy i wiecej trenujac u siebie poznaja tor), ale Wszystkie wyjazdy ma w Palnik do 20-30 bo mlodziezowcy z takiego klubu to nie Zmarzliki a raczej reprezentuja poziom Strzelca czy Dolnego (bez uprzedzen, przyklady pierwsze z brzegu) a zagraniczni seniorzy nie jezdzacy w przeszlosci w PL tez niczsego nie zwojuja. I mimo Dolnego i Gornego KSMu bedzie pan i my znowu swiadkami meczow do jednej bramki i problemow finansowych gospodarzy takich spotkan. Tylko Zdrowy Rozsadek Prezesow uratuje tak kluby jak i caly polski speedway... "Od dnia, w ktorym..."