Jason Doyle po sobotnim półfinale eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata, które odbyły się na torze w Częstochowie mógł odetchnąć z ogromną ulgą. Zawody były bowiem tak wyrównane, że do awansu potrzebne było zdobycie aż dziesięciu punktów. Kangur mógł pochwalić się właśnie takim dorobkiem i rzutem na taśmę zajął siódme, czyli ostatnie miejsce gwarantujące awans. - Jestem na pewno zadowolony z tego turnieju. Może nie wszystko było idealnie, ale najważniejsze, że awansowałem do Grand Prix Challenge. Występy w Grand Prix, to moje marzenie - podkreślał zawodnik łódzkiego Orła.
[ad=rectangle]
O miejsce w cyklu Grand Prix w 2015 roku Doyle powalczy w decydującym turnieju we włoskim Lonigo. Zawodnik z Antypodów stanie na Półwyspie Apenińskim przed ogromną szansą realizacji swych marzeń. - Mam nadzieję, że to będzie szczęśliwe miejsce. To bardziej techniczny obiekt i mam nadzieję, że będę w stanie zrealizować tam swój cel - mówił Doyle.
Częstochowski obiekt jest bardzo szczęśliwy dla Australijczyka. Przed rokiem właśnie na tym torze Doyle dostąpił zaszczytu debiutu w narodowych barwach podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata, a teraz zrobił kolejny krok w stronę awansu do cyklu Grand Prix. Zawodnik Orła Łódź zalicza się do grona zawodników, którzy bardzo lubią startować przy Olsztyńskiej. - Bardzo lubię tu przyjeżdżać. To bardzo fajny tor do ścigania. Wiele wyścigów nie rozstrzygało się w tych zawodach już po starcie i tak właśnie powinien wyglądać żużel. Myślę, że kibice są zadowoleni. Lubię tutaj startować i mam nadzieję, że kiedy przyjadę następnym razem do Częstochowy, to zdobędę jeszcze więcej punktów - puentuje Jason Doyle.