Peter Kildemand odczuwa skutki zdarzenia, do którego doszło podczas czwartkowego meczu Elite League pomiędzy Swindon Robins a Leicester Lions. Duński żużlowiec uczestniczył w wypadku z Krzysztofem Buczkowskim, po którym musiał wycofać się z dalszej rywalizacji.
[ad=rectangle]
Kildemand nie zrezygnował jednak z występu w finale SEC w Togliatti. - Dzień po wypadku był trudny. Oberwałem w głowę, więc byłem lekko wstrząśnięty. Do tego doszły bóle w dolnej części pleców. Jednak nic nie jest złamane, więc wszystko powinno być w porządku. Mam nadzieję, że w Rosji wszystko ułoży się po mojej myśli, a moje ciało odzyska nieco formy. Czekam na te zawody z przyjemnością, bo nie byłem tam nigdy wcześniej i chcę dać z siebie wszystko w Togliatti - stwierdził duński żużlowiec.
W pierwszym turnieju finałowym SEC Duńczyk zajął drugie miejsce. Na torze w Guestrow więcej punktów zdobyli od niego Nicki Pedersen i Janusz Kołodziej, więc w klasyfikacji generalnej mistrzostw Kildemand zajmuje trzecie miejsce. - Po turnieju w Togliatti, SEC przenosi się na tory, które znam, czyli Holsted i Częstochowa. Dlatego jeśli pokażę się z dobrej strony w Rosji, to będę szczęśliwy - dodał Kildemand.
Po turnieju w Rosji Kildemand nie będzie miał czasu na odpoczynek. Już w poniedziałek Duńczyk musi się zameldować w Wielkiej Brytanii, gdzie czeka go występ w meczu ligowym pomiędzy Belle Vue Aces a Swindon Robins.