- Już przed zawodami miałem nie najlepsze przeczucia, bo mam anginę i problem z łokciem, który mi trochę opuchł, mam stan zapalny i przez to nie miałem największego komfortu jazdy. Troszkę ten pierwszy bieg mi zawalił. Pękła śruba, która podaje paliwo do gaźnika. Na drugi bieg praktycznie nic nie zmieniałem, bo nie wiedziałem jak tor się zachowuje i tak średnio to wyszło - mówił po zawodach żużlowiec, który w swoim pierwszym wyścigu nie zdążył nawet ruszyć spod taśmy.
[ad=rectangle]
Kacper Gomólski nie ukrywa, że ze względu na problemy zdrowotne, z którymi się zmaga, najchętniej teraz by odpoczął. Tymczasem jeszcze w poniedziałek czeka go start w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rawiczu. - Najchętniej bym w tych zawodach nie jechał. Naprawdę jestem zmęczony, bo nie dość, że mam tę anginę i problem z łokciem, to jeszcze strasznie parno było podczas zawodów - tłumaczy 21-latek.
Po turnieju w Rawiczu żużlowca Grupy Azoty Unii Tarnów czekać będą trzy dni wolnego, podczas których liczy, że uda mu się wrócić do zdrowia. - Po tym półfinale czekać mnie będzie dopiero trening w piątek w Tarnowie i przygotowania do meczu z Unibaksem. Do tego jednak jeszcze daleka droga i na razie trzeba się skupić na najbliższych zawodach - tłumaczy.
- Do piątku będę wyłącznie odpoczywał, bo naprawdę jestem zmęczony. Zrobiliśmy tydzień przerwy po finale IMŚJ w Lonigo, a w niedzielę siedziałem od tego czasu pierwszy raz na motocyklu, bo przez tę anginę musiałem się troszkę podleczyć i leżeć w domu. W sobotę doszedł mi jeszcze ten łokieć i nie jest ciekawie, ale wsiadam na motocykl i nie myślę o tym, że jest ciężko - dodaje na zakończenie "Ginger".