Łukaszewicz rozpoczął swoją przygodę z żużlem w 1997 roku, zdobywając licencję jako zawodnik Unii Leszno. Pierwsze sukcesy odnosił jeszcze jako junior, dwukrotnie zajmując czwarte miejsce w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski (1997 i 1999). W późniejszych latach stał się solidnym ligowcem, co potwierdził w sezonie 2003, startując regularnie w Ekstralidze w barwach Unii. Jego średnia biegowa wyniosła wówczas 1,268.
Pierwsze doświadczenie ligowe zdobywał w Wandzie Kraków, jednak to Krosno stało się miejscem, w którym spędził znaczną część kariery. W 2004 roku, jako zawodnik KSŻ Krosno, wywalczył awans do 1. ligi. Kevlar, w którym startował, był wzorowany na stroju Leigh Adamsa, co zawdzięczał wspólnemu sponsorowi, firmie Polcopper.
- Kiedy ścigałem się na żużlu, w moim macierzystym klubie było bardzo dużo juniorów, a ja potrzebowałem i chciałem jeździć. To, że trafiłem do Krosna, było dużą zasługą prezesa Kazimierza Bobusi - wspominał Łukaszewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Pedersen postawił warunek ROW-owi. Chciał sprawdzić jeden szczegół
Decyzję o podpisaniu kontraktu w Krośnie poprzedziły zawirowania. Początkowo zawodnik podpisał umowę z Rawiczem, jednak szybko zmienił zdanie i zwrócił się do krośnieńskiego klubu. - Po kilku godzinach, gdy wróciłem do domu, sam do siebie powiedziałem, że źle zrobiłem, podpisując tam kontrakt, a nie w Krośnie. Skontaktowałem się z działaczami z Rawicza, oczywiście przeprosiłem ich za to i w taki sposób wylądowałem w Krośnie - opowiadał.
W tamtym czasie tor w Krośnie uchodził za jeden z najtrudniejszych w Polsce. Czarna, żużlowa nawierzchnia sprawiała problemy zawodnikom przyzwyczajonym do granitowych torów. - W Krośnie był typowy żużel i dla większości zawodników, którzy przyjeżdżali z torów granitowych, było wielkim problemem dostosowanie się do tej nawierzchni. Trzeba było dopasować się do tego długiego i czarnego toru. Mi to całkiem dobrze wychodziło - mówił.
Żużlowiec podkreśla, że jego podejście do sportu było bardzo profesjonalne. Jednak mimo sukcesów, pod koniec kariery zaczął tracić radość z jazdy. Wyniki stawały się coraz słabsze i on sam zmienił podejście do czarnego sportu. Nie widział sensu, by to kontynuować.
Zdecydował się na zupełnie inną drogę zawodową. Został kierowcą ciężarówki w firmie znanej kibicom żużla - Polcopper.
Mimo że jego przygoda z żużlem zakończyła się wiele lat temu, Łukaszewicz wciąż wspomina Krosno z dużym sentymentem. Lokalni kibice również pamiętają zawodnika, który przez lata był jednym z filarów ich drużyny.