Niedzielny mecz Enea Ekstraligi pomiędzy Betardem Spartą Wrocław a KantorOnline Viperprint Włókniarzem Częstochowa odbywał się na wymagającym torze. Obfite opady deszczu w stolicy Dolnego Śląska sprawiły, iż trzeba było ponad godzinnych prac na torze, aby nadawał się on do jazdy.
[ad=rectangle]
Niedzielne ściganie we Wrocławiu zakończyło się wygraną gospodarzy 45:32. Zawody zostały przerwane po rozegraniu trzynastu wyścigów, gdyż po raz kolejny nad Stadionem Olimpijskim pojawiły się ciemne chmury, z których spadł obfity deszcz. - To były trudne zawody. Zdobyłem dziesięć punktów i dawałem z siebie wszystko, ale tor nie był najlepszy. Staraliśmy się jeździć bezpiecznie i skończyć zawody w jednym kawałku - przyznał po zawodach Michael Jepsen Jensen.
Duńczyk nie ukrywał, iż stan wrocławskiego toru pozostawiał sporo do życzenia po opadach deszczu. - Nie było mijanek, o kolejności na mecie decydował moment startowy. Trzeba było zachować czujność, bo tor był zdradliwy i nie było wiadomo w co się wjedzie. Było zbyt niebezpiecznie - dodał "Liglad".
Porażka we Wrocławiu oznacza, iż częstochowianie definitywnie stracili szanse na awans do fazy play-off ENEA Ekstraligi. Obecnie Włókniarz ma na swoim koncie cztery punkty - tyle samo co ostatnie w tabeli Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. - Jakby tor we Wrocławiu był lepszy, to zapewne zawody byłyby ciekawsze. Być może osiągnęlibyśmy inny, lepszy wynik - stwierdził duński żużlowiec.